Ktoś jeszcze jest fanem JP Montoya ?

hehe podby pomysl Vette

oj podły podły

bez sensu - rozpętujecie tutaj wojne taka sama jaka jest na f1.ultra - jedni mowia, ze szumi to chu.j, inni ze jpm to chu.j, a potem przekonuja sie nawzajem, ze ich chu.j to tak naprawde nie chu.j.

PS. chu.j to skrot myslowy ofkoz.

camer mylisz sie- przynajmniej w moim przypadku - ja lubie JPM serio , lubie tez MSC oraz kilku innych kierowcow F1. W sumie nie ma takiego którego bym nie lubial Każdy z nich zasługuje na szacunek . Jednak ten tekst Montoyi mnie rozwalił po prostu.

myślę , że KV zaczął "wojne" a teraz spokojnie czyta kolejne nasze posty i sie nabija po pachy !

kv zawsze tak ma

poza tym u mnie tez kazdy kierowca (no moze poza Irvinem debilem ) ma uznanie i szacunek itd itp ale przeciez trzeba sie z czegos nabijac jak nie z lamentu nad rubensem to np z fuckin head czy cus podobnego z kimiego np nabijam sie gdy udziela wywadow zawsze wogole ust nie otwiera i mowi wszystko jednym monotonnym tonem emlebenleble ebmlemlebleuiu muiemlemi

Tez macie problem. Czy wszyscy musza byc kibicami tych co pieknie wywiadow udzielaja. Mysle, ze charakter kierowcy jest jaki jest i dzieki niemu zachowuje sie na torze tak, a nie inaczej. Sa zmuleni po ktorych zachowaniu poza torem mozna by wywnioskowac, ze maja swoj swiat, a jednak maja to cos co czyni ich lepszymi. To ze ktorys za bardzo pyskuje nie umniejsza jego umiejetnosci jako kierocy i niemowcie, ze nie mozna mu kibicowac

wlasnie - tez jestem zdania, ze kierowca w f1 jest od jezdzenia, a pochodna tego, ze dobrze to robi jest koniecznosc udzielania wywiadow i chyba dotychczas (jak widac po jpm czy kimim) nikt nie robi naboru do f1 pod katem krasomostwa. i pieniadzy tez nie biora za gadanie tylko za jezdzenie. jezeli juz mielibysmy kogos oceniac za to co powiedzial, to raczej politykow-oni kase dostaja za mielenie jezykiem .

No wiesz jest różnica pomiędzy pyskowanie a chamskim zachowaniem
Irvina w lubiłem właśnie za pyskowanie. Senna też nie lubił wywiadów, też miał swoje wybryki ale miał klasę.
A Montoya... no cóż fuckin head po prostu. Prostak i gbur. Jakby sie urodził w polsce to by w dresie łaził pod blokiem
Ale nie umniejszam jego umiejętności i doceniam go jako kierowcę. Jest dobry. Trochę lepszy od Ralfa
Ale bardzo bym nie chciał żeby został MŚ bo mu woda sodowa całkiem do mózgu uderzy. To coś takiego jak się wieśniakowi trafi 6 w totolotka i udaje arystokrate. Już lepiej niech MS będzie MŚ

A do tych co MS nie lubią to jeszcze napiszę: patrzcie i podziwiajcie bo oto na waszych oczach powstaje legenda F1 czy tego chcecie czy nie. Wasze dzieci nie będą się zastanawiały czy MS był fajny czy nie. Tak jak teraz ludzie sie nie zastanawiają jaki był naprawdę Fangio. Wtedy też pewnie wielu mówiło ale nuda w tej F1 ciągle tylko ten Fangio...
MS będzie na szczycie wszystkich możliwych statystyk i wątpliwe by ktokolwiek go pokonał kiedykolwiek.
I jak was dzieci zapytają kto jeździł w waszych czasach to powiecie no jeździł taki tam Hill, Hakkinen, Montoya ale to nie znacie ich, Schumacher też wtedy jeździł...
-Oooo, Schumacher!!! - Madey jr. przerwał monolog tatusia - ale masz fajnie tato że mogłeś to live oglądać!

Tylko dodam, ze to jest wersja Patricka Heada i nie mielismy okazji uslyszec wersji JPM. Pewnie wiesz gdzie zawsze lezy prawda

Mówisz o tym zdarzeniu na Magny-Cours? JPM nie zdementował tego co Powiedział P. Head, cały jego komentarz był jedynie że wcale to zdarzenie nie było to przyczyną jego odejścia do McLarena tylko powody były całkiem inne (nie powiedział konkretnie jakie ale wiadomo też że nie chodziło o kase). Więc niejako potwirdził jakby to co sie wydarzyło.
Dlatego uznaję wersję PH za prawdziwą, zresztą po tym jak widziałem jak darł ryja w dzikim szale na bogu ducha winnego kamerzystę i trzech ludzi go powstrzymywało żeby go nie pobił to wcale nie wydaje mi się dziwne że przez kwadrans darł ryja na cały zespół.
BTW było to IMO nie tylko nieprofesjonalne ale przede wszystkim chamskie, wyzywanie z najgorszymi przekleństwami zespołu który włożył tyle poświęcenia i energii w przygotowanie tego wszystkiego dla niego. Przypuszczam że dobrze to na motywacje w zespole nie wpłynęło...

Ja tez widzialem, jak pewnego kierowce trzymali zeby nie pobil drugiego, ale nigdy do glowy mi nie przyszlo, zeby go nazwac wiesniakiem i prostakiem. Wkurw.l sie i tyle. Roztrzasanie wszystkich zdarzen okolo-formulowych z tak wielka pasja podobne jest do dyskusji "czy britnej s. jest jeszcze dziewica czy nie" . W zasadzie konczy sie to tym, ze na temat jazdy jest 5 postow, a nt. wypowiedzi kierowcow - 20 i wiecej.

camer napisał:

Ja tez widzialem, jak pewnego kierowce trzymali zeby nie pobil drugiego, ale nigdy do glowy mi nie przyszlo, zeby go nazwac wiesniakiem i prostakiem.

Dokladnie

Tak tylko ze on chcial przyp***** komus z kim rywalizuje i komu sie prawdopodobnie nalezalo a nie swojemu zespolowi z ktorym powinno sie zyc w dobrych stosunkach

Dobra dobra, nie strugaj teraz glupa i nie odwracaj kota ogonem
Jak Montoya chcial jebnac tego cameramana to byl prostaczkiem, a jak Scumacher chcial sie smarowac z Coulthardem to... normalka, oni przeciez ze soba rywalizuja

jak ty kavoo nie czujesz naprawdę różnicy pomiędzy tymi dwoma zdarzeniami to znaczy że... strugasz głupa.
Jak oglądałem belgie 98 na żywo to wtedy również byłem zagorzałym wrogiem Schumachera i cieszyłem sie z każdych jego niepowodzeń.
Ale wtedy to było dla mnie mnie wręcz normalne że chciał Coulthardowi wpierdolić, każdy by tak sie zachował

Aha, rozumiem że ty również wzorem swojego idola walisz po ryju każdego z kim sie trykniesz niechcący spacerując chodnikiem?