Trzeba by bylo tylko jakies progi ustalic!!!!Kto moze byc kim z jakim doswiadczeniem.Gdyby wszyscy zgineli proponuje na dowodce najbardziej doswiadczonego.
Reklamy
Yatzek
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 799
Miasto: Szczecin
2003-06-14, 17:56 DEAD is DEAD
Killer ... nie filozuj
(sorry, że możesz odnieść wrażenie, że wszystkie Twoje pomysły są odrzucane )
Ale... ale... Przecież tak właśnie jest jak mówisz... Snake ostatnio zawsze prowadzi, bo jego Hoffmann ma 20 lotów.. Oldwin wskakuje na 3+ jako dowódca drugiej pary.. ja przywiązałem się do 5+ i dowodzę drugim kluczem... wszystko układa się bez zbędnej biurokracji, słów itp.
Gdyby któremuś z nas tfu tfu. .coś się przydarzyło - wchodzimy jako skrzydłowi.. 2+, 4+, 6+ itp... jako rookies
proste...
No i z tego miejsca, chciałbym podziękować Snake'owi, że zaopiekował się tabelką i uaktualnia wszycho w tempie ekspresowym... wziął na siebie cały ciężar prowadzenia papierologii.. nie utrudniajmy mu tego Ja wkrótce po zrobieniu stronki, jakoś wymiękłem sorry
BTW Co myslicie o wyłączeniu zupełnie widoków zewnętrznych ?
(przyznam się, że po oderwaniu statecznika, nie wytrzymałem i zerknąłem z zewnątrz .. jak to wygląda.. - a byłoby ciekawiej, gdybym musiał kogoś prosić o oględziny,
kiedyś też tam zerkałem, czy aby na pewno nie ma już przeciwników..
biję sie w pierś.. )
.. a przeżywalność podobno coraz lepsza
^kiler
Dołączył: 09 Maj 2003
Posty: 511
Miasto: Radom
2003-06-14, 18:10 DEAD is DEAD
Ja nie ulegalem takiej pokusie .Rozwazmy jednak co bedzie z tymi co odpadna w srodku!!!Ja zawsze ogladam wtedy jak walczycie-nie wiem czy wylaczenie externali to uniemozliwi ale chyba tak.Z drugiej strony pozostana tracki .Generalnie ja jestem za wylaczeniem jesli powoduje to niepotrzebne pokusy .Acha moze ma ochote ktos dzisiaj na lociki????Bo musze sie wznowic!!!!!
^kiler
Dołączył: 09 Maj 2003
Posty: 511
Miasto: Radom
2003-06-14, 18:12 DEAD is DEAD
Yatzek napisał:
Killer ... nie filozuj
(sorry, że możesz odnieść wrażenie, że wszystkie Twoje pomysły są odrzucane )
Juz nie filozuje.......
Ale ja jeszcze wroce do tego pomyslu....................
Snake-
Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa
2003-06-14, 18:22 DEAD is DEAD
Generalnie externale mielismy wlaczone, aby piloci po smierci mogli sledzic dalej akcje. Rozwiazanie to bylo w zasadzie tymczasowe - do wprowadzenia online trackow, o ktorych od dawna wszedzie trabili... Teraz gdy tracki sie pojawily - mozna externale wylaczyc.
Ale... po wyladowaniu zazwyczaj ogladam pozostalych pilotow jak sobie laduja i ogladam skiny. Do tego po ew. wczesniejszym przerwaniu misji mozna sie troche poekscytowac ogladajac walke - ogladanie tracka to nie to samo, w zasadzie jest to juz malo ciekawe
Wiec mimo wszystko zostawilbym externale. Ale trzeba troche samodyscypliny, zeby nie podgladac
ceer
Dołączył: 21 Sie 2001
Posty: 1897
Miasto: Poznan (GG3734938)
2003-06-14, 21:23 DEAD is DEAD
Obfw. Michael Uhre:
Lot 1 - Dlugi dolot w kierunku polnocno-wschodnim. Po dolocie dlugie patrolowanie przestrzeni powietrznej, wreszcie wpadaja w nad mysliwce Rosjan. Choc tego nie lubie juz na poczatku mam wymuszony H2H z dwoma Hurri... W ostatniej chwili odpycham drazek i nurkuje widzac siekace serie Rosjan tuz nad kokpitem. Dobrze ze odpuscilem. Po kilku chwilach wchodze na ogon Hurriego i zwalam go dluga celna seria. Pilot nie mial szans, samolot eksplodowal. Pomimo dlugiej pogoni za jedna z maszyn wroga nie zaliczam kolejnego trafienia, zalicza je za to Prochnow, z ktorym maszyne Rosjanina gonilem. Obaj bylismy zbyt nisko wobec Hurriego, ja zdecydowalem by zrobic szeroka spirale ze wzoszeniem, gdy pojawilem si na wlasciwym alcie Prochnow juz krecil zwycieska beczke. Prawdopodobnie po moim odejsciu Rusek musial popelnic blad i obnizyc pulap... Powrot dosc dlugi, razem z Prochnowem i Oliver Tauscherem. Ladowanie bez wiekszych niespodzianek.
Zglaszam zestrzelenie jednego Hurricana.
Lot 2 - Startujemy by ochraniac bezposrednie poblize lotniska i przestrzen nad Noworosyjskiem. Juz na starcie jest dosc ciemno, jest 18.45. Tuz po starcie idziemy na zachod i dostrzegam na 9 kotlowanine Hurricanow, Lagow i naszych Messerow, pozadnie nizej, jakies 1000 m. Klade maszyne na skrzydlo i wchodze do walki, a wymaga ona dzis od nas maximum koncentracji, bo do nadchodzacego zmroku dochodzi niska podstawa chmur. Jest zatem pieknie, ciekawie, ale i groznie. Wchodze na 6 Laga, tuz za goniacym go Oliver Tauscherem, obaj wlatujemy za Rosjaninem w duza chmure. Serce mam w gardle, boje sie o utrate orientacji, choc tu pomaga sztuczny horyzont, ale bardziej jeszcze boje sie, ze Rosjanin postanowi wymusic na nas przeskok i wszyscy sie zderzymy... Zdejmuje zatem nieco mocy z przepustnicy i chyba dobrze czynie, bo po chwilowym odzyskaniu widocznosci Rosjanin jest jakies 300- 400 m przede mna, zatem wcale nie uciekl. Co gorsza wchodzi w kolejna chmure skrecajac maszyne w lewym lagodnym zakrecie, trzeba bedzie zatem skrecac na slepo. Ta zabawa trwa moze z minute, dwie, w miedzyczasie chmura staje sie czasami rzadsza... gdzies po drodze zniknal mi Oliver, moze odpuscil... Wreszcie chmury sie koncza, a ja szczesliwie wychodze na 6stej Rska. Podciagam nieco w gore i wale z dzialka. Zuzywam niemal cala amunicje, Rosjanin ginie w kuli ognia. Od razu wykorzystujac predkosc podchodze z lekkiego przenizenia z 5-6 do Laga i wale z resztek ammo amunicji, nie trafiam jednak, wiec kontynuuje ostrzal z kmow. Trafiam tym razem wielokrotnie, lecz bedac ponizej zbieznosci kmow nie moge skpic ognia punktowo, leca wiec blachy, kawalki poszycia i wreszcie widze cieknacy olej... Odchodze w bok unikajac staranowania Laga, tamten idzie w dol, tez w bok, lecz przeciwny... po wyjsciu z luku szukam Rosjanina i dostrzegam, ze ku mojemu zdumieniu trzyma pulap uiekajac na zachod, nad wode. Ide za nim i kontynuuje ostrzal z kmow uzyskujac liczne trafienia, podrywam maszyne tuz nad woda oczekujac eksplozji Rosjanina siadajacego na wodzie, ale eksplozja nie nastepuje, maszyna rosyjska plywa... Robie podejscie z wysokiego pulapu i sieje do niego pikujac na wode, nie wiem czy trafiam, nie wiem tez, czy pilot przezyl. W radio zglaszaja sie kolejni piloci naszej eskadry, okazuje sie, ze Oliver Tauscher zginal podczas walki w chmurach. Podchodze do ladowania, jest tlok, podchodze zatem powtornie. Robi sie juz naprawde ciemno, nie ide w osi pasa, a do tego do ladowania podchodza tez nasze bombowce wracajace z misji... Ide na low alcie szukajac szansy na zmieszczenie sie w powierzu w osi pasa i zapominajac, ze teren podnosi sie tu do gory... Jeszcze w chwili przyszorowania lopata smigla o ziemie mialem nadzieje, ze wyjde z tego calo, eksplozja pozbawila mnie zludzen...
Zglaszam posmiertnie zestrzelenie 2 lagow. (choc moze pierwszym byl Hurri, nie pamietam)
Bilans Uhrego: 4 odbyte loty, piec zetrzelen. Choc to moj pierwszy "As", to jakos nie moge sie cieszyc
Ostatnio zmieniony przez ceer dnia 2003-06-14, 21:50, w całości zmieniany 1 raz
ceer
Dołączył: 21 Sie 2001
Posty: 1897
Miasto: Poznan (GG3734938)
2003-06-14, 21:24 DEAD is DEAD
Dzisiaj lecimy, czy odpoczynek. Jutro mozna sie wyspac, wiec moze by dzisiaj jeszce zaliczyc co nieco...
Tiges
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 2233
Miasto: Wrocław/Warszawa
2003-06-14, 21:28 DEAD is DEAD
Pewnie Ja jestem za
^kiler
Dołączył: 09 Maj 2003
Posty: 511
Miasto: Radom
2003-06-14, 22:15 DEAD is DEAD
ceer napisał:
Obfw. Michael Uhre:
... Powrot dosc dlugi, razem z Prochnowem i Oliver Tauscherem. Ladowanie bez wiekszych niespodzianek.........
Najbardziej mi sie podobalo jak wykurzyles z kabiny kurzacego spokojnie fajke Lt. Dietera Verwoldta .Scena jest naprawde przednia .
Oczywiscie ja moge latac nawet zaraz
ceer
Dołączył: 21 Sie 2001
Posty: 1897
Miasto: Poznan (GG3734938)
2003-06-15, 02:20 DEAD is DEAD
Zdziwilo cie to? Przeciez napisalem, ze "bez wiekszych niespodzianek".
Dla mnie to normalka
^kiler
Dołączył: 09 Maj 2003
Posty: 511
Miasto: Radom
2003-06-15, 02:23 DEAD is DEAD
Data:23 marzec 1943
Godzina startu:9:45
Misja:Rozwalic wszystko co sie rusza i nie na lotnisku
Start i dolot do celu prawie rutynowy.Po drodze spotkalismy wroga ale bf sie nimi zajeli.W pierwszym zajsciu walnalem do samolotow.Jak wystrzelilem w gore ujrzalem kupe kul lecacych w moim kierunku.Postanowilem wiec zajac sie opl.Zrobilem dwa zajscia na opl-wschodni i zachodni kraniec.Nie wiem czy udalo mi sie cos zniszczyc ale stanowiska jedne po drugich milkly-to raczej moi koledzy to sprawili.Ostatnie stanowisko musialo mnie jednak trafic-ale pech Stracilem pol skrzydla i zanim ocenilem sytuacje bylo juz po mnie.
Stabsfw. Lukas Grasser
^kiler
Dołączył: 09 Maj 2003
Posty: 511
Miasto: Radom
2003-06-15, 02:37 DEAD is DEAD
Drugi locik tak szybciutko bo nie wiem nawet co za awatara zabilem
Misja:eskorta bomberow.
Start i pierwsze minuty lotu po prostu sielanka.Jako skrzydlowy polatalem sobie z dowodca w defiladowym szyku .Nagle alarm!!!!Pojawily sie Laggi.Juz po drugiej minucie walki kolowej raporty byly coraz bardziej pomyslne.Spadali jeden po drugim.Tylko jeden Rusek nie dawal za wygrana .W szesc maszyn scigalismy drania a on raz po raz sie wymykal.Walka stala sie niebezpieczna,gdyz Rusek zszedl bardzo nisko.No coz-to bylo niewybaczalne-ale zagapilem sie bedac na ogonie maszyny wroga .Pociagnalem za nim w ciasnym zakrecie.Lekkie drgania-STALL i ............szybka smierc.Znowu nic nie zestrzelilem
Ale wstyd.
PS Snake jak sie lecialo w zwartym szyku??? Moze sprobujemy ladowania para-jak przezyje misje
Snake-
Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa
2003-06-15, 02:52 DEAD is DEAD
Probowalem raz ladowac w szyku - z Czarym. Ale on ma te swoje podejscia jak AI - ni cholery pasa nie widzialem i musialem oderwac, bo bym sie na czyms rozsmarowal najwyzej... Ladowalem 500m za nim.
A szyk w porzo . Zastanawialem sie potem tylko kiedy sie oderwiesz podczas walki - mimo wszystko jestem zwolennikiem wspolpracowania w parze, choc takie latanie z cieniem jest przyjemne
I jeszcze pare slow komentarza - nr 3 prowadz druga pare tutaj, a nie leci jako skrzydlowy prowadzacego. Podzial jest 1-2 + 3-4.
Moze obecnie kociol w powietrzu jest malo prawdopodobny i pomijany podczas lekcji, ale o target-fixation chyba wspominaja...
Darkman
Dołączył: 13 Lis 2001
Posty: 2433
Miasto: Tychy
2003-06-15, 12:11 DEAD is DEAD
Raporty:
Misja nr 1
Małe problemy ze zdrowiem. Poki co to tylko małe przeziebienie wiec nawet nie zgłaszam dowodztwu o lekkim osłabieniu jakie mnie dopadło.
Lecimy zbombardować wrogie lotnisko. Lecac wzdłuż wybrzeza napotykamy kilka wrogich maszyn którymi zajmuja się osłaniajace nas 109-ki. Podazamy niewzruszeni w kierunku celu. Po dotarciu koledzy zrzucaja bomby na artylerie przeciwlotnicza oraz atakuja stojace przy hangarach samoloty. Pomimo kilku moich podejsc nie udaje mi się z karabinow trafic w żadne działko przeciwlotnicze. Tracimy jednego pilota który oberwał z 88-ki.
Powrot do bazy bez napotkania wroga. Tym razem niczego nie zniszczyłem wrogowi.
Misja nr 2
Moja choroba zaczyna dominować. Jestem coraz słabszy i nie jestem pewien czy to dobry pomysł aby leciec na tak odpowiedzialna misje jaka jest eskorta bombowcow. Jednak wsiadam za stery mruczac cos pod nosem do siebie......
Daleki wypad jako eskorta Stukasow. Dolot bez problemow a nad celem zauwazamy mała grupke rosyjskich Laggow. Jednego w bardzo łatwy sposób strącam i nagle widzę ze reszta kolegow ugania się za jednym ruskim i nie mogą go ustrzelic. Walka toczyła się tuz nad ziemia a ja bedac na wysokim pułapie decyduje sie zamknac przepustnice i nurkuje za Laggiem. Maszyna rosnie mi w celowniku i gdy już mam oddawac serie ta robi zwrot i ucieka. Foką przy 500km na pewno tak nie skrece wiec ciagne w gore wykorzystujac cała E dla zdobycia altu. Po chwili okazuje się ze to rosyjski as leci w tym Laggu dlatego tak ciezko nam idzie z jego zestrzeleniem. Dowodca każe mnie i jednemu z naszych zostac na pułapie w obawie o nie trudna kolizje w takim tłumie. Kraze wiec gdzies na 1000 metrach i czekam co się wydarzy. W pewnej chwili rusek wymanewrował wszystkich wiec pikuje za nim wykorzystujac przewage wysokosci. Oddaje serie która uszkadza Lagga co widac po malym wybuchu i niewielkiej kuli ognia która pojawiła się na sekunde w okolicy kadłuba. Uciekam z powrotem na pułap i spokojnie obserwuje jak ktorys z naszych w koncu dopada ruskiego asa.
Niestety jeden z naszych znow poległ dajac się wymanewrowac na niskim pułapie i zginął uderzajac w ziemie.
Powrot do bazy bez przeszkod. Po wyladowaniu i wyjsciu z kabiny osunąłem się na ziemie tracac przytomność. Z objawami wysokiej goraczki i krancowego wyczerpania trafiam do szpitala. Chyba na pare tygodni.
Zgłaszam jednego zestrzelonego Lagga.
^kiler
Dołączył: 09 Maj 2003
Posty: 511
Miasto: Radom
2003-06-15, 22:50 DEAD is DEAD
Ja nie podchodze jak AI-prawde mowiac to nie wiem czy kiedykolwiek ktos tak podchodzil .To chyba tylko komp tak obliczyc potrafi coby wpasc na pas zaraz na poczatku nie widzac go przez cale podejscie .
BTW Jak widzisz walke w ugrupowaniu pary Snake????I tak na marginesie-nie moglem sie za toba w zakrecie utrzymac bo albo wsadzasz za duzo nogi albo idziesz z przeciazeniem .Prowadzacy musi byc subtelny-u nas sie mowi ze prowadzenie jest jak gra wstepna z kobieta-musi byc delikatne .
To co probujemy w nastepnym lociku????