Centrum Fanów Symulatorów » Symulatory lotu » DEAD is DEAD
Napisz nowy temat    Odpowiedz do tematu

DEAD is DEAD

Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 41, 42, 43 ... 171, 172, 173  Następny
Autor Wiadomość
ceer


Dołączył: 21 Sie 2001
Posty: 1897
Miasto: Poznan (GG3734938)

Post2003-06-08, 20:44      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
No juz dobrze kiler, wiem wiem ze jest nas co najmniej dwoch
Jak reszta?
Jako juz prawie czlonek Unii Europejskiej ( ) czuje sie zobowiazany polatac jako pilot Luftwaffe
 
Reklamy
Yatzek


Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 799
Miasto: Szczecin

Post2003-06-08, 21:00      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
me too
 
Snake-


Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa

Post2003-06-08, 21:05      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
Jeszcze nie wiem kiedy dobije sie wieczorem do komputera, ale mam nadzieje, ze kolo 2230 juz bede i chetnie polece
 
^kiler


Dołączył: 09 Maj 2003
Posty: 511
Miasto: Radom

Post2003-06-08, 21:52      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
No to jeszcze serek potrzebny!!!! Tiges lecisz???
 
^kiler


Dołączył: 09 Maj 2003
Posty: 511
Miasto: Radom

Post2003-06-08, 21:58      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
Czekamy tez oczywiscie na Olda i Czarego!!!!
 
ceer


Dołączył: 21 Sie 2001
Posty: 1897
Miasto: Poznan (GG3734938)

Post2003-06-09, 01:41      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
Obfw. Michael Uhre:
Lot 1 - Start z lotniska i polowanie na spodziewanych nad rejonem pobliskiego miasta bandytow. Rzeczywiscie pojawiaja sie szybko. Nie udaje mi sie wejsc czysto w zadna walke kolowa, nagle widze wchodzacego nieco powyzej przede mna w szczyt hi-yoyo P-40, gdy podchodze do niego jest do mnie zwrocony dokladnie prostopadlei odwrocony podwoziem. Zaliczam 2 trafienia z dzialka i km i uszkodzenie minimum w postaci latajacych smieci, ktore mijam... Nie udaje mi sie jednak wykonac ponownego podejscia i dokonczyc dziela... Za to po chwili nadaza sie okazja do wejscia na ogon skrzydlowemu dowodcy P-40! Podchodze don majac dowodce P-40 na ogonie. Sieje do mnie tak gorliwie, ze zaczynam zastanawiac sie czy to nie wariat, w koncu idziemy wszyscy w jednej linii i kazda niecelna seria P-40 zza mojego ogona moze trafic jego skrzydlowego, ktorego mam stopare metrow przede mna. Obrywam niegroznie raz czy dwa razy, sam natomiast trafiam tylez razy P-40 z nr 2. Puszczam mu czarny dym i zostawiam go obnizajacego pulap lotu, sam biore sie za ratowanie swojego tylka. Wiem ze probowal wodowac po kilku minutach lotu, przy czym pilot zginal w eksplozji...
Zglaszam 1 zestrzelenie (P-40) i jedno uszkodzenie (P-40) - trudno mi jednak ocenic na ile powazne...

Lot 2 - Start i patrol nad Noworosyjskiem. Szybko nawiazuje sie walka, juz przed dotarciem nad cel. Wypatruje Hurrricana idacego spokonie nad tafla zatoki i wchodze mu z przewyzenia na ogon z duza nadwyzka predkosci... Krotka seria z dzialka, leca blachy. Postanawiam korzystajac ze speedu wykoac szybki zwrot przez lewe skrzydlo i ponowic atak z 6stej, tuz przed podejsciem dostrzegam jednak, ze uszkodzenia maszyny musialy byc dosc powazne, moze trafilem pilota, krotko mowiac Hurri spada do wody i eksploduje. Rozgladam sie po niebie i widze Grassera goniacego 2 Hurricany. Sa jakies 2 km ode mnie, na pulapie wyzszym o pareset metrow. Postanawiam podejsc do tego z przodu, tylnego bowiem ostrzeliwuje Grasser... Zblizajac sie do 3 maszyn przede mna widze mojego upatrzonego Hurri z przodu, paredziesiat metrow za nim druga maszyne Ruskich i za nimi Grassera. Wchodze do srodka lewego luku wykonywanego przez Grassera i uciekajacych mu Ruskich. Grasser ostrzeliwuje tylnego Hurriego, niestety niecelnie, ja natomiast nagle na skutek zaciesniania luku wychodze dokladnie na 6 jakies 200 metrow za tylnym Hurri. No coz, nie moglem sie zastanawiac: 3 sekundowa seria z dzialka i ze wstrzymanym oddechem przelatuje tuz obok kuli ognia powstalej po eksplodujacym Hurricanie. Nie wiem co stalo sie z przednim Hurrim, moze zdjal go Grasser...
Zglaszam 2 zestrzelenia: 2 Hurricany.

Ostatnio zmieniony przez ceer dnia 2003-06-09, 17:55, w całości zmieniany 1 raz
 
Darkman


Dołączył: 13 Lis 2001
Posty: 2433
Miasto: Tychy

Post2003-06-09, 11:21      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
Ja przeleciałem tylko pierwsza misję.

Raport.
Piekny niedzielny wieczor; postanowilismy z kilkoma kumplami z roznych jednostek zrobic sobie wyscigi wojskowymi gazikami (czyt. trening Nascar on-line ) I gdy po udanej zabawie przymierzalismy sie do pojscia na piwko przez drzwi wpadł nagle oficer (Snake ) i poprosił o wsparcie w misji na ktora wlasnie startowano. Nie mogłem odmowic i po chwili siedziałem już w nowiutkim FW190. Kilka spojrzeń na zegary i poczułem się troche dziwnie. Ciekawe jak to lata?
Start bez problemów i po kilku minutach zauważamy grupe P-40. Majac przewage wysokości czekam na dobrego kandydata do posłania go w piach. Napatacza się jeden osamotniony bez skrzydłowego wiec nurkuje i w przelocie oddaje potezna serie z obu działek. Jednego mniej. Niezła maszyna pomyslałem. Szukam dalej. Nie widzac aby ktorys z naszych potrzebował wsparcia siadam kolejnemu P-40 na ogon i z przelotu oddaje podobna do wczesniejszej serie. Leca odłamki i ciagne w gore nie widzac czy zestrzeliłem go czy nie. Po nawrocie okazuje się ze leci dalej ciagnac za soba biały dym. Chyba to cieknace paliwo było. Chcac go dobic robie nawrot lecz w niego ładuje już ołow Yatzek. Hmmmm........był sobie kill. Po chwili okazuje się ze samolot wroga bezwładnie leci w dół ponieważ wczesniejsza seria puszczona przeze mnie zabiła pilota. Po kilku sekundach słysze strzały za głową. Odwracam się a tam P-40 ładuje w moja strone. I w tym momencie chwila grozy ogarnia mój umysł. Chcac się ratowac wykonuje ostry manewr co powoduje stalla. Cholera....jak tym uciec? Nie myslac długo wzywam na pomoc kompanow. Pojawia się Yatzek i probuje mnie uwolnic ale nie daje rady wiec ponawiam wołanie o pomoc mimowolnie ze strachu podnoszac głos. Oldwin leci mi pomoc ale jest za daleko. Nie wiem czy dam rade się utrzymac. Wije się w kokpicie na lewo i prawo, krece rozne dziwne figury az w koncu Yatzkowi udaje się odciagnac natarczywego ruska ode mnie. Robiac kolko nad terenem walki dostrzegam P-40 siadajacego na ogon Ceerowi. Ostrzegam go ale bedacy w poblizu Kiler załatwia sprawe zanim Ceer zdazył zareagowac.
Wracamy do bazy i kolejna chwila grozy. Ladowanie już samo w sobie jest stresujace a tym razem było podwojnie ponieważ ladowałem pierwszy raz nowa maszyna. Na szczescie przyziemiłem miekko i gładko choc na pasie awaryjnym (dodatkowy stres) bo pas głowny zablokowała maszyna Ceera.

Zgłaszam 2 zestrzelone P-40 i jeden uszkodzony.
 
Snake-


Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa

Post2003-06-09, 14:59      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
15.03.1943

Kolejny patrol. Cos OKL nie ma dla nas innych zadan, bo w kolko robimy to samo... Tylko Ruscy sie zmieniaja, za kazdym razem przylatuje cos innego. Chyba im sie ruski sprzet skonczyl, bo teraz same zachodnie produkcje tu fruwaja - amerykanskie P39 Airacobra i P40 oraz brytyjskie Hurricany. Tylko bombowce przysylaja swoje. Cale szczescie, ze ten ich sprzet jest dosc kiepski i nie trzeba sie ich specjalnie obawiac - straty mamy zawsze dosc niskie.

Dzis start wieczorem. Slonce juz zachodzi. Nabieramy wysokosci nad wzgorzami dookola naszego lotniska Rajewskaja i czekamy na czerwonych.
Weszlismy juz na 2,5km i pojawiaja sie punkciki na niebie - nadlatuja na naszym pulapie od wschodu. Z przodu jakas pojedyncza maszyna - Stabsfw. Ruhiger nurkuje na nia wraz ze skrzydlowym. My lecimy nad glowny trzon formacji.
Przepuszczam pod soba pare P-40 i usadawiam sie 800m za druga maszyna. Przymykam nieco chlodnice, odbezpieczam dzialka i z przewaga szybkosci zblizam sie do wrogiego mysliwca. 300 metrow... 200 metrow... biore go w celownik i przymykam gaz. 170 metrow... ostatnia poprawka... i wskakuje mi na linie strzalu Stabsfw. Prochnow ! Zaatakowal prowadzace p-40 ! Zamykam gaz zeby nie przestrzelic p-40 i czekam az Focke Wulf Prochnowa zejdzie z linii ognia. Mam 130 metrow do p-40 gdy otwieram ogien. Trafienia na kadlubie w okolicy kabiny z prawych dzialek i w lewe skrzydlo z lewych - jestem ponizej zbieznosci mojej broni i trafienia rozkladaja sie w kilku miejscach samolotu. Widze jak odpada lewe skrzydlo i mysliwiec zwala sie na bok i w ostry nurek. Jednoczesnie jakies 300m z przodu Prochnow rozwala prowadzace P-40 na kawalki ! Swietna robota !
Odprowadzam swoje P-40 do ziemi. Nie ma sladu spadochronu, pilot nawet nie odrzucil owiewki...
Dodaje gazu i odchodze w gore w lekkim zakrecie.
Po chwili dostrzegam, ze na Prochnowa usiluje wsiasc inne P-40. Scinam zakret i wchodze na wewnetrzna. Na predkosci da sie tym 190 nawet poskrecac. Mam jednak za duza predkosc i za bardzo zblizam sie do przeciwnika. A raczej to P-40 leci strasznie wolno ! Oddaje krotka serie z nieprzygotowanej pozycji i usiluje sie przeslizgnac pod mysliwcem. Niestety, prawe skrzydlo zahacza o ogon Rosjanina i peka. Ruskim musialo niezle targnac, ale widze ze leci dalej. Ja natomiast bez wahania ewakuuje sie z kabiny...
Z 1500m opadam na spadochronie na skraj lasu. Troche sie zaplatalem w koronach drzew, ale z pomoca noza jakos sie wydostalem i w kilkanascie minut pozniej dotarlem do Noworosyjska na piechote, ogladajac caly czas walke nad moja glowa.

Zglaszam jedno P-40 zestrzelone. Widzialem jak Stabsfw. Prochnow tez zestrzelil jedna maszyne tego typu.

Oblt. Günther Hoffmann
 
Darkman


Dołączył: 13 Lis 2001
Posty: 2433
Miasto: Tychy

Post2003-06-09, 15:14      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
Prochnov to przeciez ja. Gdzie ja ci sie Snake wtryniłem? Nie widziałem cie abyś był gdzies przy mnie podczas walki.
 
Tiges


Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 2233
Miasto: Wrocław/Warszawa

Post2003-06-09, 15:19      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
Ja krociutko
Pierwszy lot: poczatek standardowy do bolu (niech te dowodztwo cos zrobi zanurkowalem na Pe-2 .. posypaly sie smieci wiec trzeba bylo go dokonczyc. po kilku seriach juz praktycznie spadal .. ale pechowo jakims ostatnim tchnieniem trafil mnie w silnik, ktory odmowil wspolpracy. Zaczalem szybowac w strone bazy, bo dowodca cos sugerowal, aby maszyne ratowac... po chwili widze ze sie nie da .. wyskakuje ... i spadochron sie nie zdarzyl otworzyc ... cholera .. foteli 0-0 jeszcze nie bylo ..

Zglaszam posmiertne zestrzelenie Pe-2

Drugi lot: Na poczatku chlopaki wymietli wszystko. Wiec wybralismy sie nad lotnisko wroga. Tam przymierzylem w Huragana i za pozno poderwalem do gory .. To juz druga smierc Kamikadze ...
 
Snake-


Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa

Post2003-06-09, 15:29      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
17.03.1943

No i znow patrol. Niewiele dalej, bo nad Noworosyjskiem - jakies 15 km od naszej bazy...
Dzis calkiem ladna pogoda. Chmury wisza wyzej niz przez ostatnie dni, ale wcale to nie oznacza, ze bedzie latwiej.
Znow start w 8 Focke Wulfow. Po naborze wysokosci udajemy sie w rejon patrolu. Tam juz dziala oplot - widac smugi pociskow z ziemi i czarne obloczki flaku. Zauwazam, ze na jakichs 3km leci pojedyncza maszyna, a na dole nad miastem widac jakas formacje. Nakazuje atak na mysliwce pod nami, a sam ze skrzydlowych udaje sie za pojedynczym samolotem.
Leci kursem 070 i wyglada na to, ze ucieka. Z daleka juz widac, ze to nie jest mysliwiec, a wieksza maszyna. Z 2km rozpoznaje Pe-2. Wyglada na to, ze to zwiadowca. Prawdopodobnie te mysliwce nad miastem mialy mu ulatwic ucieczke i zwiazac nasze mysliwce, ale tak latwo to nie ma...
Ze skrzydlowym ustawiam sie na bombowiec. Kilka atakow nie przynosi jednak wiekszych rezultatow, a chmury, pod ktorymi trzyma sie ruski pilot, rownieze nie pomagaja... Daje sie dostrzec co prawda dziury w skrzydlach w okolicach silnikow, ale samolot leci jak lecial. Za to strzelcy pokladowi dziurawia maszyne Lt. Verwoldta - mojego skrzydlowego. Melduje mu, ze ciagnie smuge paliwa za samolotem. Wyglada to na grozne uszkodzenie, gdyz samouszczelniajacy sie zbiornik nie moze zatamowac tego wycieku...
Tymczasem dolatujemu juz w okolice frontu i Pe-2 zmienia kurs. Skierowal sie chyba na radziecka baze jakies 20km na wschod od Krasnodaru. Atakuje po raz kolejny, tym razem nie z boku z przewyzszenia, a z 5tej godziny. Wiem, ze wystawiam sie na ogien strzelca, ale nie moge pozwolic, zeby przeciwnik dotarl do swoich. Wielokrotnie trafiam z dzialek po platowcu i przelatuje nad nim. Pe-2 znizyl lot i znow zmienil kurs. Petla i szykuje sie do kolejnego ataku.
Tym razem ide poziomo z 6tej. Mierze w lewy silnik i strzelam z 300 metrow. Nagle lewe skrzydlo bombowca trzaska i rozlatuje sie na kawalki, a sam bombowiec dziko zarzuca. Jestem jednak bardzo blisko i dostaje odlamkami bombowca. Slysze jak cos trzaska w moj dziob i gluchy terkot silnika ! Odlamki smigla lataja fruwaja dookola, a silnik przestaje pracowac - kreci sie tylko pod naporem smigla pokonujacego za kazdym razem kompresje...
Niedobrze...
Szybko patrze na kompas i na mape. Mam kurs 240, wiec jest dobrze - lece do swoich. Wg mapy jestem wlasnie nad linia frontu - na 4tej mam radzieckie lotnisko (z ktorego z reszta we mnie strzelaja...), a na pierwszej daleko widac Krasnodar. Ustawiam smiglo na na najwyzszy kat, zeby nie mielilo, bo i bez tego Focke Wulf nie jest stworzony do latania jako szybowiec... Na wysokosci 300 metrow wypuszczam podwozie i pelne klapy. Gdy predkosc zaczyna spadac ponizej 200 km/h obnizam nieco dziob i redukuje wysokosc. Tuz nad ziemia wyrownuje i czekam az predkosc spadnie do 180. Sadzam maszyne na lace niedaleko jakiejs wsi, 10 km na wschod od Krasnodaru. Na szczescie jestem juz wsrod swoich, a do tego mojemu 190 nic sie podczas ladowania nie stalo.
Rozpinam sie z pasow i odsuwam kabine. Wysiadam na skrzydlo w helmofonie i slucham komunikatow radiowych w czasie gdy kilku niemieckich zolnierzy zbliza sie do mnie w transporterze opancerzonym.
Zdazylem jeszcze uslyszec, ze Lt. Verwoldt z braku paliwa tez musial siadac. Calkiem niedaleko, bo pod Krasnodarem. Niestety zniszczyl mysliwiec podczas tego ladowania...
Sciagamy moja maszyne ciagnikiem z pola i udaje mi sie "wygospodarowac" ten ciagnik do odwiezienia mojej foki do warsztatu. Za jakies 2 dni powinna byc gotowa znow do lotu.

Zestrzelilem rozpoznawcze Pe-2 20km na wschod od Krasnodaru.

Oblt. Günther Hoffmann


Yatza, dzieki za przejecie sie rola skrzydlowego O wiele przyjemniej mi sie tak lecialo

Ostatnio zmieniony przez Snake- dnia 2003-06-09, 15:35, w całości zmieniany 2 razy
 
Snake-


Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa

Post2003-06-09, 15:32      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
Darkman, razem zaatakowalismy pare p-40, ale ty schodziles z gory i mnie nie widziales, bo ja sie im na low 6 trzymalem. Bylem za toba i nizej - nie bylo szans zebys mnie podczas ataku zauwazyl.
Na chwile mi tam w celownik wleciales jak strzelalem w p40, mielismy sporo farta, ze nie dostales
 
Darkman


Dołączył: 13 Lis 2001
Posty: 2433
Miasto: Tychy

Post2003-06-09, 15:43      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
Cytat:
...mielismy sporo farta, ze nie dostales


No znajac twoja precyzje strzału (niedawna przerobka mnie na torpede) to miałem farta.
 
Darkman


Dołączył: 13 Lis 2001
Posty: 2433
Miasto: Tychy

Post2003-06-09, 20:03      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
Małe sprostowanie do raportu. Gdy wołałem o pomoc to zamiast Yatzka jako wybawcy powinienem podać Kilera. Gdy ostrzegałem Ceera przed gościem na 6-ej to powinienem napisac ze to Oldwin mu pomógł pozbyc sie natreta a nie Kiler.
Po prostu obejrzałem tracka W ferworze walki inaczej wszystko wyglądało
 
ceer


Dołączył: 21 Sie 2001
Posty: 1897
Miasto: Poznan (GG3734938)

Post2003-06-09, 20:34      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
No ja tez sprostuje co nieco po looknieciu tracka
Misja 1: rozwalilem niby tego P-40, ale serwer mi go nie zaliczyl, zastanawialem sie dlaczego i okazlo sie, ze paredziesiat sekund wczesniej gosc oberwal od Oldwina... zatem moze to nie moj kill, tylko pierwszego trafiajacego
Misja 2: pierwszy Hurri, ktorego trafilem i ktory niespodziewanie dla mnie sie zwalil byl... bez pilota Gosc wyskoczyl paredziesiat sekund wczesniej w obawie ( ) przed AAA, choc maszyna wcale nie oberwala. Hurri spoko sunal dalej sam, a ja przez nadwyzke predkosci trafiajac nie dostrzeglem, ze owiewka jest odrzucona. Ale kill serwer mi zaliczyl
Dzieki Oldwinowi za wyczyszczenie 6 a darkmanowi za ostrzezenie, gdyby nie to pewnie by mnie zdjeli...
Sorry Kiler za zdjecie Hurriego, ale mam nadzieje ze nie masz zalu , bo byles tak blisko niego, a przy tym odpadales w niska 5, ze uznalem, iz w tym podejsciu juz go nie zwalisz, a ja musialem decydowac w 2-3 sekundy
 
Centrum Fanów Symulatorów » Symulatory lotu » DEAD is DEAD Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 41, 42, 43 ... 171, 172, 173  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu
Skocz do: