No coz zyje jakims cudem.
Start sie nawet mi udal,jakos dociagnalem do prowadzacego. Z utrzymaniem sie bylo troche gorzej, ostatecznie 100m od niego.
Nad celem schodzimy para w dol, cos tam z ziemi pochuczalo ale jakos nie mialem sie czasu nad tym zastanowic bo pilnowalem prowadzacego. Podczas nurkowania klapy mi spadly o jeden zabek zadaleko i tak zostaly. Pamietac na przyszlosc aby powyzej 600 km/h nie wywalac. Ale samolot nie zwolnil wiec nie jest zle. Wracamy na wys i spowrotem do domku (bear i wurst czekaja). Chlopakom sie tak nudzilo ze stwierdzili ze zlozymy wizyte po drodze u ruskich na lotnisku. No co mam robic wale za nimi. Ladnie wychodzimy na prosta, trzymam sie za Snake-m. Widze jakies samolociki w rzedzie wiec sie przymiezylem ale w ostatniej chwili jakas bf-ka mi zamajaczyla na celowniku. Co robic w gore a tu juz plot wali. Szybko na plecki i w dol za prowadzacym. Juz sie zaczalem pocic. Wracamy do bazy,ladowanie nie bardzo bo na podejsciu 280 i jak ta dupa zaczepiam skrzydlem o AAA. Koniec podwozie out koncowki skrzydla nie ma. Ale zyje
Tera piwko,kielbaska i czekam z utesknieniem na nastepny lot:)
_________________
Rybczy "Rybka"
Reklamy
Snake-
Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa
2003-04-09, 00:52 DEAD is DEAD
Datum:
12. Oktober 1942
Platz:
SW von Stalingrad
Wetter:
Klar
Aufgabe:
Rekonesans nad lotnisko w Chomiczewie
Abflug:
Ilmen, 12:45
Landung:
Ilmen, 13:30
Verlauf:
Poniewaz nasze wojska juz dotarly pod Stalingrad, zostalismy wyslani na rekonesans nad wrogie lotnisko, aby sprawdzic jakie samoloty Rosjanie maja do obrony. Cel byl oddalony o okolo 120km, wiec dosc daleko zwazywszy niewielki zasieg naszych beefek.
Wystartowalismy w 4 109tki i spokojnie weszlismy na 2000m i podazylismy na wschod. Po drodze widzielismy 2 nasze Heinkle wracajace z misji w eskorcie 4ech 109. Dotarlismy nad front bez przeszkod. Nie przywitaly nas ani wrogie samoloty ani nawet flak. Zanim przekroczylismy linie frontu, przypomnialem wszystkim, ze do gdyby sie zgubili, to kurs do bazy jest 270, a front jest na linii 2 rzek, zeby w razie czego wiedzieli jak daleko musza doleciec uszkodzonym samolotem.
Kilka minut pozniej bylismy juz nad celem. Zostawilem druga pare na 3500m a sam z Obfw. Heinemannem, nowym pilotem w naszej jednostce, zszedlem na 2000m aby przyjrzec sie lotnisku. Wtedy odezwaly sie opelotki lotniskowe. Na szczescie strzelaly dosc niecelnie i przenosily pociski nad nami, bylismy wystarczajaco wysoko zeby byc w miare bezpieczni.
Przy maskujacych siatkach przy pasie startowym stalo 6 do 8 Iszakow. Nie widzialem przy samolotach obslugi, wiec nie przygotowywali samolotow do startu, pochowali sie pewno do schronow. Tylko kilka dzialek strzelalo ciagle do nas.
Zrobilismy pare rundek i zebralismy sie znow na pulapie. Wtedy stwierdzilismy, ze flak flakiem, ale te Iszaki to dosc smacznie wygladaly...
Zrobilismy zwrot i kazdy mial po 1 podejsciu na cele. Wiecej byloby zbyt niebezpieczne z powodu ognia plot.
Pierwszy podchodzilem ja, zaraz za mna Heinemann. Z 300m otworzylem ogien i ostrzelalem rzad I-16. Seria dosiegla co najmniej 2 samolotow, z ktorych 1 od razu wybuchl. Nie mialem okazji przyjrzec sie zniszczeniom, gdyz uciekalem tuz nad ziemia spod ognia artylerii. Podczas ataku moj skrzydlowy niestety nie mogl oddac strzalu, gdyz bal sie, ze mnie trafi. Po chwili obaj bylismy bezpieczni poza zasiegiem ognia z ziemi.
Zaraz za nami zblizal sie do celu Obfw. Jürgen Engels - rowniez nowy w jednostce, lecial jako skrzydlowy Stabsfw. Wolfa. Niestety jego dosiegnal juz ogien dzialek - jego samolot stanal w plomieniach i po chwili wybuchl zanim pilot zdazyl opuscic maszyne. Szkoda chlopaka, to byl jego pierwszy lot bojowy...
Ostatni atakowal Wolf. Nic nie zniszczyl na lotnisku, ale jak sie pozniej przyznal, przestraszyl sie cystern z paliwem kolo pasa startowego, bo przypomnial sobie jak opowiadalismy mu o Leutnancie Blumie, ktory wysadzil sie w powietrze razem ze skladem cystern i mostem, po ktorym ten sklad wlasnie przejezdzal... W zasadzie to rozsadnie postapil, bo od tamtej pory wszyscy w jednostce 2 razy pomysla zanim strzela w cysterne...
Zawrocilismy na lotnisko i bez przeszkod wrocilismy nad baze. Tam jeszcze atrakcje zafundowal nam Heinemann, ktory skosil 40tke podczas ladowania. Bedzie sie musial szefowi a potem mechanikom ostro tlumaczyc za krotsze o polowe lewe skrzydlo...
Zusammenfassung:
Na lotnisku stwierdzono obecnosc jedynie kilku lekkich mysliwcow typu I-16, brak szturmowikow i bombowcow. 1 Iszak rozwalony na pasie, kilka uszkodzonych.
Verluste:
Obfw. Jürgen Engels zestrzelony przez oplot wrogiego lotniska. Pilot zginal w plonacej maszynie
Haendige Unterschrifft: Viktor Spielhalter
Czary
Dołączył: 22 Sie 2001
Posty: 952
Miasto: Zduńska Wola
2003-04-09, 12:51 DEAD is DEAD
Jürgen Engels :
Celem misji był patrol nad lotniskiem. Start przebiegł pomyślnie, czekało na 116 km lotu do celu. Po drodze nie było żadnych maszyn wroga, nad celem również spokój. Po rozpoznaniu celu kommodore postanowił zaatakować instalacje oraz samoloty stojące na lonisju. Podążaliśmy jego śladem i pomomo niezbyt silnej obrony AAA nie udało mi się uniknąć trafienia. Silnik wypuścił olej i zatarł się błyskawicznie. Nadałem komunikat, że nie dolecę do naszych linii i będę zmuszony siadać awaryjnie niedaleko wrogiego lotniska. W jednej chwili silnik stanął w płomieniach, ogień szybko przedarł się przez komorę silnika i zaczął obejmować kokpit. Zdążyłem tylko krzyknąć " Będę skakał !" i odrzuciłem owiewkę, maszyna rozpadła się na kawałki nie dając mi szans na przeżycie.
Rybczy
2003-04-10, 00:23 DEAD is DEAD
Idzie jesien, to widac.
OKL zazyczylo sobie zniszczenia statkow na rzece pod Stalingradem. Pomysl durny biorac pod uwage pogode,deszcz pulap chmur ok 500m.
Ale z dowodctwem sie nie dyskuutuje. Ostatni papieros i wskakujemy do maszyn. Prowadzi Lt. Spielhalter, ja jestem drugi.Druga dwojka dowodzi Obfw. Adolf Weissenkranz.
Start wychodzi sprawnie, nawet sie nie pogubilismy w tym mleku. G... widac a do tego trzesie jak cholera. Udaje sie jakos utrzymac za Lt. dolatujemy nad cel, dowodca wynajduje jakis niszczyciel i przechodzi do ataku. Ja za nim, oplot wali jak wsciekle, ale udaje sie przejsc nad niszczycielem. Niestety okazalo sie ze omba nie poszla, korzystajac z zamieszania i bez zastanowienia (ja baran) robie szybki nawrot i atakuje ponownie. Bomba poszla odejscie i silnik szlak trafia,widze jakas wyspe, na dolot do lini frontu nie ma szans. Laduje bez podwozia,i out z zelazka.
Teraz niestety lagr na Sibirze.
PS mam nadzieje ze inni dotarli do bazy
Snake-
Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa
2003-04-10, 00:33 DEAD is DEAD
Po trafieniu przez artylerie przeciwlotnicza, Lt. Spielhalter wyskoczyl na spadochronie z uszkodzonego samolotu i wyladowal na linii frontu wprost w srodek walk ulicznych.
Dalsze losy pilota pozostaja nieznane - prawdopodobnie zakonczyl zywot w ktoryms z bezimiennych grobow setek tysiecy zolnierzy niemieckich i radzieckich, ktorzy walczyli jesienia i zima 1942/43 roku o miasto imienia Stalina...
beryl
Dołączył: 10 Lis 2001
Posty: 1832
Miasto: Łask
2003-04-10, 08:46 DEAD is DEAD
a wy tak do u....,nej śmierci na 109 będziecie latać? Foki na front wschodni nie trafiają ?
Yatzek
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 799
Miasto: Szczecin
2003-04-10, 10:25 DEAD is DEAD
beryl - a co samolocik nie pasuje ?
Rybczy - uu.. dwa podejścia na statek też RAZ tak zrobiłem... jeszcze w il2.. RAZ... OSTATNI raz.. a w FB naval AAA jest już zupełnie psychopatyczna
Rybczy
2003-04-10, 11:42 DEAD is DEAD
Czlowiek uczy sie na bledach Pierwszy i ostatni raz taki numer w mojej karierze, ale do zrzucania bomb to nie jestem stworzony
Czary
Dołączył: 22 Sie 2001
Posty: 952
Miasto: Zduńska Wola
2003-04-10, 12:09 DEAD is DEAD
Adolf Weissenkranz
Start przebiegł zgodnie z planem, pomimo bardzo niekorzystnych warunków pogodowych. Lot nad cel obył się bez kłopotów, choc przy takiej pogodzie już samo utrzymanie pułapu i kursu jest nie byle problemem.
W połowie dystansu do celu wysiadło mi radio, więc przylepiłem się do owiewki, byle tylko nie stracić z oczu prowadzącego. Nagle spod chmur wyłonił się Stalingrad, lub raczej to co z niego zostało. W zatoczce zobaczyłem rozbłyski dział artylerii p-lot, oraz wyskakujące jak iskry pociski. Wykonałem zwrot podążając za prowadzącym Lt. Spielhalterem, widziałem jak zrzuca SC 500 w kierunku celu. Widząc że ładunek chybił wybrałem ten sam cel, licząc że będę miał więcej szczęścia. Na celowanie miałem ok. 2 sekund, zrzuciłem bomby i zacząłem się wzbijać w górę.
Tracąc prędkość stawałem się jednak zbyt łatwym celem, otrzymałem kilka trafień w lewe skrzydło i natychmiast zanurkowałem w kierunku ziemi. Leciałem tak nisko jak tylko się da, pociski AAA trafiały tuż obok mnie, w budynki, drzewa ja starałem się chować za przeszkody terenowe. Uniknąłem poważnego trafienia, ale niestey moi kompani mieli mniej szczęścia. Obydwaj zostali zestrzelani na Stalingradem, w najbardziej niekorzystnym miejscu na froncie wschodnim. Bez szans na akcję ratunkową, byli zdani tylko na siebie.
Dolot nad lotnisko przebiegł pomyślnie, niestey mój W nie zachował ostrożności i ok 2-3 km. od lotniska przeciął mój samolot tuż za kabiną.
Pogrzebał siebie i Adolfa Weissenkranza.
Yatzek
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 799
Miasto: Szczecin
2003-04-10, 14:20 DEAD is DEAD
To co ? nikt nie przeżył ?? Donnervetter!!!
Yatzek
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 799
Miasto: Szczecin
2003-04-11, 15:00 DEAD is DEAD
chętni na dzisiaj ? standartowo o 2200
Snake-
Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa
2003-04-11, 15:29 DEAD is DEAD
Ja dzis nie moge przed 2330-2400, leccie beze mnie (moze choc raz ... )
No chyba, ze nic nie wyjdzie z proby rozegrania scenara w WB, ale i tak bede pozniej, bo sie o 22 zaczyna
ceer
Dołączył: 21 Sie 2001
Posty: 1897
Miasto: Poznan (GG3734938)
2003-04-11, 21:26 DEAD is DEAD
No to ja moze sprobuje, tylko nie lolac w airze z lamera
Ktos musialby (moglby ) mi najpierw podac pare istotnych info (iP, jak sie chata uruchamia itp ) Siedze na modmie, ale pal licho GG 3734938
Yatzek
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 799
Miasto: Szczecin
2003-04-12, 00:21 DEAD is DEAD
OK.. kolejna misja , kolejne straty...
<+ Yatza
2. Robson
3. Ceer
4. Czary
cel: kolumna katiuszy w pobliżu frontu
Start.. w miarę sprawnie.. kółeczko, niestety Ceer z przyczyn technicznych nie mógł kontynuować.. zostało nas trzech..
piękna pogoda, wedlug info - totalna przewaga w powietrzu - bułka z masłem.
lecimy.. wokół dwa klucze eskorty.. ruskich ani widu ani słychu
Lot nie był zbyt długi.. udało się trafic w rejon spodziewanego celu.
Ciężko było wypatrzyć tą kolumnę, ale w końcu jest.. atak..
Wkoło niemrawy FLAK ... (88mm ? takie "obłoczki" czarne) spokonie pracujemy nad kolumną ... na ziemi musi być piekło, jednak u nas na górze - sielanka... zniszczyłem 5-6 ciężarówek (część z nich to katiusze) podchodzę kolejny raz i nagle BUM !!! ( kurcze zawsze to BUM jest takie nagłe) oderwalo kawał skrzydła..
natychmiast odrzuciłem owiewkę , wykaraskałem się z kabiny.. otworzyłem spadachron i wtej samej chwili uderzyłem o ziemię .. ciemność....
koniec kariery... kolejnego pilota
Czary przetrwał ze 3 kolejne podejścia... ten "niemrawy" flak zaliczył kolejne "niemrawe" bezpośrednie trafienie - urwane skrzydło.. bez szans.
Robson został sam ... walcząc z mapą radiem i kompasem dotarł w rejon lotniska - tu komunikaty się urywają... brak paliwa?
po przerwanym podejściu , wyciągnął do góry i wyskoczył..
świadkowie twierdzą że widzieli spadochron..
Trzymamy kciuki że przeżył swój pierwszy lot.
Powinien lada chwila pojawić się na lotnisku, jeśli złapał jakąś furmankę ...
Snake-
Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa
2003-04-12, 00:35 DEAD is DEAD
Nieeeee !!!!
Nie mozesz nam tego Yatza zrobic !!!
Byles jedyny wyzszy stopniem w calej jednostce !!!
Teraz Oduck i Ceer sa najbardziej doswiadczonymi pilotami w JG 5/I (maja po 1 wykonanej misji !) (Rake'a nie licze, bo nie lata, ale on zostal i tak zdegradowany )
Bedzie trzeba Oducka i Ceera awansowac, bo takie stopnie byc nie moga...