Nie na stałe, po prostu wpaść, ustrzelić Was i pożegnać się
No ale my coopy w DiD latamy, czyli staramy się nie strzelać między sobą
BTW - jednemu z naszych agentów udało się zdobyć zdjęcie rozbitej maszyny Wernera Reitmanna.
Ostatnio zmieniony przez rake dnia 2003-01-04, 14:49, w całości zmieniany 1 raz
Reklamy
Darkman
Dołączył: 13 Lis 2001
Posty: 2433
Miasto: Tychy
2003-01-03, 08:39 DEAD is DEAD
Wiem rake. Tamto to tylko tak dla jaj napisałem.
A poważnie. Mam już iła i pierwszy lot (offline ofc) za sobą. Przypominam sobie co i jak i za kilka dni będę gotów.
Napiszcie mi proszę co trzeba poza "gołą" wersją gry mieć doinstalowane aby z Wami polecieć.
Bardzo bym chciał ale wiem, że muszę się dostosować.
Nie róbcie się szczelnym gronem i mam nadzieję, że jesteście otwarci na nowych, ZDOLNYCH pilotów. he, he........
Trochę poszukałem po zakładkach i tyle co wiem, że macie jakiegoś patcha...(ja mam 102b - czy to prawidłowy?) i jakieś RW
Jaka jest pełna nazwa tego czegoś?
I najważniejsze - bo to może przekreślić wszystko - czy da się w to latać na modemie????
Yatzek
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 799
Miasto: Szczecin
2003-01-03, 12:32 DEAD is DEAD
hejka..
na wojnie wiadomo.. nie mozna byc "szczelnym"
witamy na pokładzie.. (choć jeden lot offline... to troche za mało, nawet jak na standarty frontu wschodniego )
pamietaj ze latamy z kokpitem włączonym (?) ... (niektórzy dostają klaustrofobii) i na full real
do latania potrzeba ci jeszcze patchy.. 1.1a i 1.2 ze stronki :
http://www.il2sturmovik.com (sporo sciagania ) -> game updates (nie sciagaj 1.2ov tylko zwykly 1.2)
RW - roger wilco nie mam linka pod reka.. musisz poszukac (najlepiej jakas stara wersja) - w skrocie soft do "gadania"
a same loty na modemie - da sie choc RW to chyba nie pogadasz .. a i czasem troche to trwa... (choc na pewno mniej niz wyscig NASCAR z 20xYellow )
a co do ustrzeliwania... hmmm spróbuj sie z kims umówic na 1vs1
(hint: aby twoje ego nie zostało starte w pył, nie próbój na razie z: Snake'm , Oldwinem, Czarym lub Rakem )
check six
Darkman
Dołączył: 13 Lis 2001
Posty: 2433
Miasto: Tychy
2003-01-03, 12:38 DEAD is DEAD
Yatzek No to z kim? Wymieniłeś chyba wszystkich z DID'a więc nikt nie został
Ale spoko. Jeden offline po przerwie. Przed przerwą było tego dużo i to w Lanie więc nie jestem taki całkiem nie qmaty
Tylko lądowanie mus poćwiczyć muszę
Thx za info. Jak się zaupdatuje jak należy to się odezwę i zobaczymy co dalej.
Co do RW - moge stukac na klawiszach. Modem by nie uciągnął tego gadania
Yatzek Te updaty to 100MB. Jak ja to qrna ściągnę modemem?
Yatzek
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 799
Miasto: Szczecin
2003-01-03, 15:28 DEAD is DEAD
heh.. nie chcialem cie załamywac, coby nie bylo, że to ja rzucam kłody pod nogi
mysle ze w jakichs gazetach mozna znalesc te patche .. :?
co do jednego lotu offline - trzeba było tak od razu ... myslalem ze dopiero pierwszy raz i nawet sie dziwilem, ze nie psioczysz i nie jęczysz jakie trudne -
W takim razie spox, mozesz "wyzywac" na ubitą ziemię kogo zechcesz
tylke te patche
ale "dla chcącego... "
rake
Dołączył: 07 Sty 2002
Posty: 309
Miasto: Szczecin
2003-01-03, 16:16 DEAD is DEAD
Hehe, dzięx Yatzek - miło połechtałeś moje ego, ale jednak w online nie mam się co z Wami równać za bardzo (jeszcze, mam nadzieję ).
Darkman - jeśli chcesz, to wal do mnie na priva - możesz mi domowy adres podać, to wypalę patche i Ci pocztą prześlę
Darkman
Dołączył: 13 Lis 2001
Posty: 2433
Miasto: Tychy
2003-01-03, 18:08 DEAD is DEAD
Rake: big THX
Priv już poszedł........od strzału, że tak powiem
Darkman
Dołączył: 13 Lis 2001
Posty: 2433
Miasto: Tychy
2003-01-05, 22:04 DEAD is DEAD
W oczekiwaniu na przesyłkę ze stosownymi patchami ćwiczę ciężko mocno offline i postanowiłem skrobnąć dwa zdania z emocji jakie przeżyłem lecąc pierwszą misję z trybu kariery.
Raporcik:
To mój pierwszy dzień bojowy który mam spędzić za sterami a budzą mnie skoro świt, nie dają śniadania i rozkazują eskortować bombowce którym ktoś, po pijackiej imprezie w dowództwie, zapomniał przydzielić eskortę.
Pakujemy się w pośpiechu do maszyn i próbujemy je dogonić zanim jakiś rusek wypatrzy, że lecą same.
Udaje się je odnaleźć bez przeszkód i podążamy ich śladem wysłuchując przez radio podziękowań pilotów bombowców za przybycie.
Po pewnym czasie prowadzący wynajduje na niebie wrogie samoloty i przystępujemy do działania. Ja lekko sparaliżowany, że oto nadszedł ten dzień w którym mogę ustrzelić ruskiego, zacząłem zamiast radości, odczuwać strach, że przecież mogę zginąć.
Ze strachem w sercu przerzuciłem maszynę na lewe skrzydło i wypatrzyłem klienta do zestrzelenia. Jakież było moje zdziwienie gdy bez żadnych trudności siadłem mu na ogon a On stabilnie wlatując w chmurę nawet nie próbuje uciekać. Wpadam w chmurę za nim, nie wiedząc czy go później odnajdę a będąc na tyle daleko iż każdy strzał to strata amunicji.
Wylatując w końcu z chmury wszystko się wyjaśniło...........On siadał na ogon bombowcowi z naszej eskadry. Co robić? Przecież zestrzeli nam bombowca a ja go nie dosięgnę stąd.
Nie wiadomo skąd z mojej prawej pojawił się niczym jastrząb i zaatakował ruskiego mój skrzydłowy posyłając mu serię gorącego ołowiu. Nie trafia ale wróg odpuszcza z kursu i zaczyna uciekać niżej. Nawet nie wiem kiedy uczucie strachu o własne życie zniknęło i pojawiła się nieodparta pokusa zestrzelenia tej wrogiej maszyny.
Jako młody pilot z niewielkim doświadczeniem na polu walki miałem kłopoty z wejściem mu na jego 6 lecz w końcu się udało. Lecz on widząc co się dzieje odbił na lewo a ja dodając gazu wyprzedzam celownikiem jego maszynę i czekam idealnie ustawiony do strzału aż nadejdzie ten moment.......jeszcze 3 sekundy i pociągnę za spust.....2sekundy.........i .........co jest?
Zniknął......cholera........cwaniak uciekł w chmurę.........lecę za nim lecz już go więcej nie zobaczyłem. Po chwili mój skrzydłowy wykrzyczał, że go strącił i prowadzący kazał wracać do bazy.
Podchodzenie do lądowania przerosło moje możliwości............nad lotniskiem mgła!!!
Dla mnie to był horror. Nie widząc dokładnie pasa ustawiłem się za swoim kompanem i mniej więcej lecąc w dobrą stronę obniżałem lot aż zobaczyłem pas. Niestety byłem już bardzo blisko i przyziemiłem w połowie pasa.........odbiłem się........jeszcze raz..........pomyślałem, że to koniec........usiadłem lecz tym razem tuż przed przyziemieniem dałem moc na zero.......siadł.........i został...............chcąc aby szybciej się zatrzymał bo byłem już prawie na końcu pasa wcisnąłem hamulce kół.................. o ja głupi........ogon poszedł w górę i samolot zrobił świecę......przewrócił się na grzbiet lecz nie wybuchł.....uff......wybiegłem z maszyny.
Przełożony nie był zachwycony.........ja też.......na szczęście uratowaliśmy bombowce.
To tyle.......nie umiem pisać tak cudownych raportów jak Wy ale dałem z siebie wszystko. Długa droga przede mną ale najważniejsze to przestawić Brake Bias (jak w Nascarze) bardziej na tył w mojej maszynie.
Idę latać dalej..............
Czy takie ustawienia są prawidłowe??
Snake-
Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa
2003-01-05, 22:19 DEAD is DEAD
Widok zewnetrzny jest tylko dla tych, ktorzy w ten czy inny sposob zakonczyli juz misje
Do robienia screenow i do nienudzenia sie po smierci...
Wiec sie nie przyzwyczajaj do sprawdzania 6tej w ten sposob
A wprawka do raportow niezla WTG
Bedziemy czekac na wiecej
Darkman
Dołączył: 13 Lis 2001
Posty: 2433
Miasto: Tychy
2003-01-11, 17:24 DEAD is DEAD
Wywaliłem tego posta z lądowaniem bo to co przeżyłem wczoraj lecąc z rake'iem 1vs1 to się kurde to filmu nadaje.
Lecimy sobie dogfight'a i pierwszy siadam za rake'iem na ogon. Jak się okazało wystawił się specjalnie. Gdy tylko miałem sytuację idealną do strzału...............zaczęło się.
Rake zrobił jakąś niezrozumiałą dla mnie ewolucję którą chciałem powtórzyć aby nie zgubić go lecz to było tylko moje naiwne marzenie. Zanim się połapałem gdzie jest przeszła koło mnie seria z karabinów. Zacząłem uciekać ale cokolwiek robiłem on wciąż tam był. Tzn. na 6-ej. Niewiele czasu minęło już wyskakiwałem ze spadochronem..............
Drugie podejście już nie było tak łatwo bo się broniłem dłużej ale w końcu przeciągnąłem maszynę i walnąłem w glebę.
I najlepsze - przy trzecim podejściu umówiliśmy się, że siadam mu na ogon i bez strzelania spróbuję go nie zgubić. Pierwszy manewr rake'a luzik - powtarzam za nim i mam go wciąż przed sobą, drugi to samo i przy trzecim...............gdzie on się kurde stracił. Miotam się w kabinie żeby go wypatrzeć i po chwili słyszę jak przelatuje nade mną ładując z karabinów.
Ja się pytam jak on to zrobił.............SZOK. Walnąłem unika i myślę sobie, zrobię tak i tak, to go zajdę na 6-ej i będzie dobrze. Wykonuje manewr a jego dalej nie ma. Co jest? I znów krótka seria. Ludzie ratujcie.......ja chce do domu.
Później walnąłem jakiś unik którym zaskoczyłem rake'a że aż się zdziwił (gadaliśmy później mnóstwo na GG) ale co tam taki unik dla takiego gościa jak rake. Zaś jest na szóstej.
Kark już mnie rozbolał od patrzenia na szóstą lecz był tam piękny moment jak na filmach, gdy ja i rake pływaliśmy niejako w powietrzu jak piórko które opada na ziemie.......kiwaliśmy się na lewo i prawo. Pięknie to wyglądało z kokpitu patrząc do tyłu.
Szkoda, że w multi nie można tracków nagrywać. Czekam już na FB w takim razie.
Podsumowując: dostałem niezły wycisk, wiem gdzie moje miejsce. Zestrzelenie przeze mnie tych kilku gości w kampanii to pikuś. Teraz dopiero wiem, na czym polega latanie na poziomie.
Dzięki rake - na bank to powtórzymy.
I na koniec: rake powiedział, że On nie ma co nawet marzyć aby zestrzelić Snake'a czy Yatzka.
Nie mam pytań..................długa droga przede mną ale tak jak powiedziałem rake'owi wcale ta sromotna porażka mnie nie zraziła............wręcz przeciwnie, chce mi się jeszcze więcej latać i bardzo żałuję, że nie stać mnie chwilowo na stałe łączę bo nic innego bym chyba nie robił jak latał w Ił'a w multi (no Nascara bym nie odstawił, nie ma szans )
Idę leczyć rany i załatać moje przestrzelone skrzydła......
rake
Dołączył: 07 Sty 2002
Posty: 309
Miasto: Szczecin
2003-01-12, 01:53 DEAD is DEAD
Przepraszam serdecznie za to, co się wydarzyło w dzisiejszym, ekhm... we wczorajszym DiD'zie... Naprawdę jest mi głupio - po prostu musiałem przerwać i to że zginąłem, to moja wina, ale sorry wielkie za spowodowanie śmierci Czarego!! To naprawdę był przypadek Taką bombą cholernie trudno jest cokolwiek na ziemi trafić, a co dopiero inny lecący samolot... Po prostu musiałem lot przerwać, więc odszedłem kawałek w lewo z formacji, zniżyłem lot i zwolniłem ładunek... i nagle szok - komunikat "Czary killed by rake" Qrwa, nie wiem jak ja to zrobiłem...
Sorki jeszcze raz - na następny raz będę bardziej uważać...
A swoją drogą - szkoda, że Reitmann zginął Zdążyłem sqbańca polubić...
plush
Dołączył: 06 Lis 2001
Posty: 375
Miasto: Chelm
2003-01-12, 10:24 DEAD is DEAD
Heh rake nie stresuj sie - czary wyskoczyl na spadochronie, lecialem za wami i u mnie to wygladalo jak zderzenie...
Raporcik:
Obfw. Olaf Lübeck: moj pierwszy lot na froncie wschodnim byl jednoczesnie jednym z najragiczniejszych w dziejach jednostki...
Startowalismy w celu zniszczenia wrogich statkow zaopatrzeniowych zmierzajacych do Sewastopola... Lecialem ostatni i w pewnym momencie zauwazylem ze Stabsfw. Werner Reitsmann nagle obniza lot i zbliza sie gwaltownie do mojego prowadzacego Stabsfw. Joachima Maurera - sylwetki samolotow zblizaja sie i nagle stalo sie!!! Moj prowadzacy spada w dol ciagnac za soba warkocz dymu, natomiast Reitsmann odchodzi w bok jakby nic sie nie stalo i po chwili znika mi z pola widzenia. Dowodca zawraca, ja za nim widzimy jeden spadochron... Ktos przezyl!!! tylko kto? Reitsmanna nadal nigdzie nie widac... Dowodca podejmuje decyzje - wracamy na kurs! Dolatujemy nie niepokojeni nad rejon celu, gdzie wita nas tylko niezbyt gesty ogien artylerii p-lot, rozpoczynamy poszukiwanie celu... Jest !!! schodze do ataku, nurkuje, sylwetka statku transportowego rosnie w moim celowniku... plynacy przed transportowcem niszczyciel otwiera ogien, czas rzucic bombe i uciekac... wyciagam na wysokosci ok 100m i korzystajac ze sporej predkosci ostro nabieram wysokosci, dowodca melduje ze rozpoczyna atak, widze jak schodzi w dol, trace go z oczu... Powinien juz byc... Nigdzie go nie widac!!! wolam przez radio... cisza... Cholera jasna zginal kolejny as przestworzy Oblt. Paul Barsteiner !!! Zostalem sam!!! Dysze checia zemsty, pikuje ostro w dol, bede ostrzeliwywal statek z dzialka!!! Ogien z niszczyciela studzi moj zapal po wysrzeleniu kilku zaledwie pociskow... Wracam na lotnisko... Ze zdenerwowania podchodze za ostro i lamie jedna golen podwozia, samolot zatrzymuje sie obok pasa wspierajac sie na skrzydle ale zyje!!! i musze sie podzielic z reszta jednostki samymi smutnymi wiesciami...
Czary
Dołączył: 22 Sie 2001
Posty: 952
Miasto: Zduńska Wola
2003-01-12, 12:12 DEAD is DEAD
Ale ja jeszcze żyję !!! Uratowałem się z płonącego samolotu pomimo, że zaczęły się już pojawiać w statusie głupoty w stylu "Player Wounded" i smażyłem się żywcem w ciasnym kokpicie 109-ki. Już myślałem, że to koniec, ale na szczęście na ok 100 m, wyskoczyłem, ciągnąc za sobą smugę dymu. Spadak szczęśliwie przetrwał całe zdarzenie i teraz ma parę chwil wolnego w szpitalu.
rake
Dołączył: 07 Sty 2002
Posty: 309
Miasto: Szczecin
2003-01-13, 16:53 DEAD is DEAD
Raport pośmiertny Wernera Reitsmanna
Data:
21. czerwca 1942
Miejsce:
Krym
Pogoda:
lekkie zachmurzenie
Zadanie:
Atak na okręty wroga.
Przebieg misji:
Celem misji był atak na stojące w porcie okręty nieprzyjaciela. Reitsmann był uzbrojony w 1 półtonową bombę, leciał jako drugi w formacji - skrzydłowy Barsteinera. Start przebiegł bez zakłóceń. Reitsmann spokojnie odszedł i podążył za prowadzącym. Zataczali szeroki krąg nad lotniskiem, czekając aż koledzy przyłączą się do formacji. Po chwili już formacja zaczęła się kształtować. Kiedy zaczęła się powoli zacieśniać, Reitsmann z niewiadomych dotąd przyczyn obniżył nagle lot, odbił w lewo, zwolnił i zaczął najwidoczniej przygotowywać się do awaryjnego lądowania. Chwilę przed tym próbował najprawdopodobniej coś zameldować grupie, nikt go jednak nie zrozumiał - koledzy usłyszeli jedynie trzaski i szumy... Przed lądowaniem Reitsmann zrzucił swój ładunek, lecz zrobił to tak nieszczęśliwie, że bomba spadła na samolot Stabsfw. Joachima Maurera. Maurer przeżył na szczęscie jakimś cudem eksplozję kilkusetkilogramowego ładunku trotylu i udało mu się wyskoczyć ze szczątków swojej maszyny. Reitsmann natomiast zginął, usiłując lądować na polu.
Przyczyny tej katastrofy nie są znane i zbada je specjalna komisja. Nie wyklucza się sabotażu, dlatego też wszystkie przepustki zostają wstrzymane do czasu zakończenia dochodzenia.
Podsumowanie:
Misja zakończona niepowodzeniem.
Straty:
Stracono 2 pilotów (Oblt. Paula Barsteinera oraz Stabsfw. Wernera Reitsmanna), 3 samoloty zostały zniszczone, 1 uszkodzony
dowódca jednostki
Yatzek
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 799
Miasto: Szczecin
2003-01-13, 18:36 DEAD is DEAD
No niee. nie mówcie, że gwiazda Luftwaffe - Paul Barsteiner zginął ????? Co ? jak? gdzie?