Centrum Fanów Symulatorów » Symulatory lotu » DEAD is DEAD
Napisz nowy temat    Odpowiedz do tematu

DEAD is DEAD

Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20 ... 171, 172, 173  Następny
Autor Wiadomość
rake


Dołączył: 07 Sty 2002
Posty: 309
Miasto: Szczecin

Post2002-12-21, 16:49      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
To może następny lot (loty?) dzisiaj?
Powiedzmy tak o 2300?
Czary się pisze i może hostować (dzięki Czary - respect )
 
Reklamy
Snake-


Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa

Post2002-12-21, 20:31      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
Ja chetnie dzis polece (jak przezyje sprzatanie )

Nie mam czasu na raport na razie, wiec tylko wkleje fotki. Licze na rake'a, ze sie wykarze w tym kierunku
Od siebie tylko streszcze, ze lot byl wieczorem - rekonensans nad lotniska pod Sewastopolem.
Na poczatku zwarlismy sie z 3 Il-2 i 4 I-16. Jak podchodzilem do ila to dostalem w chlodnice, ale innego poslalem do ziemi. Potem jeszcze chwile polatalem z przeciekiem i ubilem I-16 i wrocilem do bazy. Reszta kontynowala misje po walce.
 
OldWin


Dołączył: 17 Wrz 2001
Posty: 338
Miasto: Białystok

Post2002-12-23, 04:27      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
i znow kilka(nascie) fotek

tym razem 1 kill i zyje 8)
 
OldWin


Dołączył: 17 Wrz 2001
Posty: 338
Miasto: Białystok

Post2002-12-23, 04:29      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
cdn
 
plush


Dołączył: 06 Lis 2001
Posty: 375
Miasto: Chelm

Post2002-12-23, 12:24      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
No i kolejna smierc w dywizjonie - mlody pilot Obfw. Franz Vachsmann atakujac zaciekle wrogiego Il2 zderzyl sie z nim i nie zdolal wyskoczyc ze zniszczonego samolotu...

PS. Cholera ze tez uparlem sie zeby zestrzelic tego ila w jednym przelocie neutral. BTW ktos widzial co sie stalo z tym ilem? przezyl zderzenie?
 
Snake-


Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa

Post2002-12-24, 02:43      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
Locik bardzo emocjonujacy i full-of-action
Na poczatek kilka fotek
 
rake


Dołączył: 07 Sty 2002
Posty: 309
Miasto: Szczecin

Post2002-12-24, 05:34      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
Data:
17. czerwca 1942

Miejsce:
Krym

Zadanie:
Lot rozpoznawczy nad lotniskiem pod Sewastopolem.

Przebieg misji:
No i proszę - przydzielono mnie do jednostki myśliwskiej. I to jeszcze na froncie wschodnim! I nawet nie wiem z jakiego powodu. Jeden z kolegów zdążył tylko bąknąć coś o jakiejś dziewczynie, z którą zabalowałem na ostatniej przepustce. Kto wie - może to była żona jakiegoś pułkownika... Musiałem w każdym razie nieźle komuś podpaść, skoro bez żadnego szkolenia wysłano mnie od razu do walki. Właściwie jestem pilotem i wcześniej latałem, ale na Storch'ach! W życiu nie leciałem taką maszyną jak Bf-109! I do tego mam strzelać do wrogów! W życiu nikogo nie zabiłem!! Na szczęście koledzy z nowej jednostki są w większości b. wyrozumiali - każdy ma tu swoją historię...
Pierwsza misja - już na następny dzień po przyjeździe. Celem było rozpoznanie nad lotniskiem nieprzyjaciela na południe od Sewastopola. Oblt. Barsteiner powiedzial mi, ze w sumie dobrze sie sklada, bo będę mógł zapoznać się z terenem, nad którym odbywa się większość misji naszej jednostki... Leciałem jako czwarty. Z zapanowaniem nad samolotem nie miałem większych trudności. Ale byłem bardzo ostrożny. Najbardziej przeraziła mnie ograniczona widoczność - z mojego Storch'a widziałem wszystko, tu nie jest już tak pięknie. Po starcie zacząłem walczyć, by utrzymać się w jako takim szyku (misje rozpoznawcze latałem w większości samotnie). Po około 5 minutach lotu ktoś wypatrzył poniżej nas grupę uderzeniową kierującą się w stronę naszego lotniska. Były to 4 Ił-2 w eskorcie 4 I-16. Prowadzący wydał rozkaz ataku. Pamiętałem co radzili mi koledzy: nie masz doświadczenia w walce - wykożystuj maksymalnie swoją przewagę. Rozpędziłem więc maszynę i spadłem z góry na iły. Już przy pierwszym podejściu zauważyłem, że nasz prowadzący dymi. Zameldowałem mu o tym przez radio. Po kilku atakach na iły (żaden nie był zakończony sukcesem), straciłem z oczu wszystkie możliwe cele (po prostu moi doświadczeni koledzy już zdążyli je zdjąć). Ostał się tylko jeden I-16, którego w dodatku gonił już Obfw. Kahl. Ruszyłem w ich stronę i zauważyłem, że Kahl nieco odstępuje od wroga. I-16 wszedł w delikatny łuk, dałem więc pełną moc, dogoniłem go i wystrzeliłem w jego kierunku krótką, kilkupociskową wręcz serię pod dużym kątem od jego lewego skrzydła. Ku mojemu zdziwieniu seria była celna - zaobserwowałem małą eksplozję na lewym skrzydle. Muszę jeszcze dodać, że uzbrojony byłem w dodatkowe gondole z działkami. Obawiałem się, że raniony I będzie ostro manewrować, ale tak się nie stało. Leciał spokojnie tym swoim lekkim łukiem. Wymierzyłem więc poprawkę i jeszcze raz wystrzeliłem. Kanonada przełamała lewe skrzydło samolotu, który spadł w dół w dzikim korkociągu. Obfw. Kahl potwierdził zestrzelenie. Zaobserwował też spadochron. Po stwierdzeniu, że nie ma już żadnych przeciwników w powietrzu Kahl poprowadził nas w stronę celu. (Oblt. Paul Barsteiner musiał wrócić na lotnisko, z powodu odniesionych uszkodzeń). Misja przebiegała już potem spokojnie, oprócz tego, że radio szwankowało i nie mogłem zameldować Kahlowi, że mam już mało paliwa. Wywoływałem go kilkakrotnie, jednak bez rezultatu. Gdy byliśmy już nad naszą bazą, pokazał mi, że mam lądować pierwszy. Wylądowałem bez większych problemów. Na lotnisku przywitał mnie obok swojej maszyny Oblt. Barsteiner i serdecznie pogratulował mi mojego pierwszego zwycięstwa (najbardziej jednak cieszyłem się, gdy dowiedziałem się, że pilot wyskoczył - nie mogę znieść myśli, że mam zabijać ludzi). Z ziemi obserwowaliśmy lądowanie kolegi Kahl'a. Niestety zdażył się wypadek. Coś poszło nie tak - pierwsze przyziemienie zakończyło się potężnym "kangurkiem", potem był drugi, a przy trzecim pękło podwozie, samolot zarył w pas i eksplodował. Obfw. Siegfried Kahl zginął podczas swojej pierwszej misji... A zestrzelił 3 maszyny... Został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Żelaznym 2-giej klasy.

Podsumowanie:
Misja zakończona sukcesem. Zestrzelono 3 Ił'y-2 oraz 3 I-16.

Straty:
1 maszyna uszkodzona, 1 stracona, Obfw. Siegfried Kahl zginął rozbijając się podczas lądowania.

Odręczny Podpis:
Werner Reitsmann
 
rake


Dołączył: 07 Sty 2002
Posty: 309
Miasto: Szczecin

Post2002-12-24, 05:39      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
Data:
18. czerwca 1942

Miejsce:
Krym

Zadanie:
Osłona 8 Ju-87 nad Sewastopol.

Przebieg misji:
Moja druga misja bojowa. W zasadzie miałem w ogóle nie lecieć. Wyznaczono już 4 członków naszej jednostki do lotu. Druga czwórka była z III/JG-5. Wyszedłem na pas pożyczyć kolegom powodzenia, gdy podbiegł do mnie dowódca jednostki i zakomunikował, że poprowadzę drugą czwórkę. Chciałem powiedzieć, że leciałem dopiero 1 raz, że nie jestem kompetentny, że to nawet NIE MOJA JEDNOSTKA, ale ze spojrzenia dowódcy widziałem, że to nie jest najlepszy pomysł. W końcu już raz zostałem zdegradowany i przeniesiony na front wschodni. Kto wie, następnym razem mogą mnie wysłać do okopów... Wsiadłem więc do maszyny, którą widziałem pierwszy raz w życiu (Bf-109 f-4) i już po chwili byłem w powietrzu. Jeszcze podczas rozbiegu odezwały się syreny - wrogie samoloty zbliżały się nad nasze lotnisko. Moi koledzy z jednostki popędzili im na spotkanie, ja natomiast poprowadziłem moją czwórkę osłaniać nasze Ju. Nad Sewastopolem odezwał się flack. I to bardzo gęsty. Wypatrywałem nieprzyjaciela, ale nie dojżałem żadnych samolotów. Raz tylko dostrzegłem maszynę poniżej mnie, ale po tym, jak zanurkowałem w jej stronę, okazało się, że to jeden z naszych Sztukasów. W drodze powrotnej do bazy spotkałem 2 zagubione 109 z mojej czwórki. Kręciły się w kółko za jak'iem-7. Dołączyłem się do walki ze sporą przewagą wysokości. W końcu wsiadłem jakowi na szóstą, lecz ten zaczął mi uciekać. Był szybszy ode mnie i zaczął mi odchodzić. Strzeliłem kilka serji z daleka, licząc na to, że straci animusz i zacznie manewrować wytracając przy tym prędkość. I popełnił ten błąd. Kilka serji i jak spadł w dwóch częściach na ziemię. Nie widziałem spadochronu. Po wszystkim wróciłem bez problemów do bazy. Jak się okazało, koledzy stracili 3 samoloty podczas tej misji.

Podsumowanie:
Misja zakończona sukcesem. Bombowce nie nękane przez lotnictwo wroga doleciały do celu i z powrotem.

Straty:
1 pilot i 3 maszyny stracone
Odręczny Podpis:
Werner Reitsmann
 
rake


Dołączył: 07 Sty 2002
Posty: 309
Miasto: Szczecin

Post2002-12-24, 05:46      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
Data:
19. czerwca 1942

Miejsce:
Krym

Zadanie:
Atak na kolumnę czołgów na wschód od Sewastopolu

Przebieg misji:
Kolejna misja - tym razem szturmowa. Zabrałem 4 pięćdziesięciokilowe bomby. Start i dolot do celu bez zakłóceń i przygód. W miejscu, gdzie miała się znajdować kolumna będąca celem zlokalizowaliśmy co najmniej 5 grup pojazdów, co było cokolwiek dezorientujące. Koledzy zrzucili ładunek bomb niszcząc prawie w zupełności konwój wskazany przez prowadzącego. Ostała się jedynie jedna ciężarówka, której kierowca dodał gazu i zaczął uciekać drogą. Kilka ataków i ciężarówka stanęła podziurawiona seriami działek i km'ów. Jako że nadal miałem swój ładunek bomb, poszukaliśmy następnych celów. Zaatakowaliśmy 2 działa stojące na małym wzniesieniu. Żadna z moich bomb nie dosięgnęła jednak celu. Ogień z działek był równierz nieskuteczny. Prowadzący zarządził powrót do szyku i ruszenie w drogę powrotną do bazy. Nad Sewastopolem b. silnie ostrzelała nas altyleria plot. Kiedy wylatywaliśmy już z terytorium wroga, ktoś zauważył grupę jaków na naszej trzeciej, nisko. Prowadzący wydał rozkaz ataku i zanurkowaliśmy. Pogoniłem za jednym z nich. Próbował uciec na prędkości, ale doszedłem go w lekkim nurku. Trochę manewrował, ale dość nieudolnie, nawet dla tak mało doświadczonego pilota, jakim ja jestem. Nie mogłem jednak w niego wcelować, gdyż strasznie przeszkadzała mi wściekle strzelająca w moją stronę obrona plot. Po chwili jednak jak spadł w dół bez ogona. W tym czasie jednak zostałem trafiony szrapnelem, który oderwał mi znaczną część lewej lotki. Wyszedłem znad gorącej strefy i poleciałem okrążając Sewastopol nad lotnisko nieprzyjaciela, nad którym to reszta naszej czwórki znęcała się nad powracającymi do bazy ił'ami-2. Mniej więcej w tym czasie usłyszałem meldunek radiowy Obfw. Adolfa Grobschmeida, o konieczności skoku z jego samolotu, który został poważnie uszkodzony prze obronę plot. nieprzyjaciela. Nie wiedziałem niestety gdzie Grobschmeid się wtedy znajdował. Dojżałem za to podchodzące do lądowania Ił'y, atakowane przez Oblt. Barsteinera i Lt. Krucka. Zaatakowałem kilka razy, jednak bez większych rezultatów. 2 iły w tym czasie wylądowały i zakołowały na plac. Zaczołem je ostrzeliwać, gdyż obrona plot. na lotnisku z niewiadomych powodów milczała. Nie milczeli jednak srzelcy pokładowi Ił'ów, którzy nie uciekli, lecz zostali w stojących maszynach, odganiając nas od łatwego łupu. Przy którymś z moich podejść usłyszałem pojedyńcze chrupnięcie i nagle silnik stanął. Prowadzący zameldował mi, że ciągnę smugę dymu. Ale wtedy to nie było już ważne. Wniosłem się lekko i robiąc zwrot w stronę pobliskiego pola, jednocześnie próbowałem uruchomić ponownie silnik. Niestety, nie udało się i byłem zmuszony awaryjnie lądować około 1km od wrogiego lotniska. Podwozie nie wytrzymało twardego przyziemienia i pękło, sprawiając, że samolot wyhamował sunąc po ziemi na brzuchu. Po upewnieniu się, że jestem cały, zameldowałem kolegom, że żyję, podpaliłem samolot i czym prędzej oddaliłem się od miejsca katastrofy, obserwując jednocześnie ataki kolegów na pobliskie lotnisko. Po chwili zaobserwowałem jednak coś dziwnego: Oblt. Barsteiner wyraźnie obniżył i zwolnił lot, wyrównał kurs... wyciągnął podwozie!! Lądował na pobliskiej drodze. Ale nie było widać żadnych uszkodzeń! Wylądował, obrócił samolot i... czekał, nerwowo rozglądając się dookoła. W tym czasie Lt. Kruck zataczał nad nim nisko kręgi, zapewne wypatrując niebezpieczeństwa. Co sił w nogach pobiegłem w stronę samolotu kolegi - pobiłem chyba rekord Rzeszy. Wsiadłem do maszyny i czym prędzej odlecieliśmy, co nie było takie łatwe - wszak Bf-109 jest maszyną 1 miejscową; musiałem usiąść Barsteinerowi na kolanach! Z tego wszystkiego zapomniałem uprzedzić mojego wybawcę, że z lotek na ogonie jego maszyny pozostał w sumie sam szkielet. Lot powrotny przebiegł w zasadzie spokojnie, nie wiele z niego pamiętam - myślałem tylko jak będę mógł się Barsteinerowi odwdzięczyć... Zgłaszam oficjalny wniosek o odznaczenie Oblt. Paula Barsteinera za bohaterstwo i odwagę wykazane na polu walki. Nie można jednak pomniejszać udziału w zasługach Lt. Kurta Krucka, który został nad miejscem akcji, osłaniając kolegę, mimo kończących się zapasów paliwa. Lądowanie przebiegło bez zakłóceń, ale podczas dobiegu prawie się przewróciliśmy, ponieważ ześlizgnęła mi się noga i kopnąłem przypadkowo orczyk. Samolot ostro zakręcił i prawie położył się na skrzydło. Na całe szczęście jednak, nic poważnego się nie stało.

Podsumowanie:
Misja niewykonana - jak się okazało, zniszczony został niewłaściwy konwój.

Straty:
2 maszyny stracone, 1 uszkodzona, 1 pilot zaginiony

Odręczny Podpis:
Werner Reitsmann
 
Czary


Dołączył: 22 Sie 2001
Posty: 952
Miasto: Zduńska Wola

Post2002-12-24, 12:45      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
Naszą kolejną wyprawą było odnalezienie i zniszczenie kolumny wojsk opancerzonych w rejone Sewastopola. Start pprzebiegł spokojnie, choć nie można niezauważyć różnicy w "prowadzeniu" się 109-ki obciążonego 200 kg bomb. Po osiągnięciu rejonu celu okazało się że jak to zwykle u ruskie poszli na ilość a nie na jakość. Celów było tak wiele że potrzeba by jeszcze około 20 naszych bombowców aby zniszczyć kolumny pojazdów. Za naszym dowódcą zaatakowaliśmy wybraną grupę nie pozostawiając jej drogi ucieczki. Pommo to jeden z pojazdów zaczął uciekać, podchodziłem z boku i z przody lekko skośnie ale trafenia nie uzyskałem. Ponownie podszedłwm ale ustawiająć się w osi drogi i z tyłu - ciężarówka otrzymała 3, lub 4 trafienia z MG 151/20. Następnie nad nami pojawiła się grupa myśliwców typu Jak, oraz po chwili 4 szturmowce. Nie mogąc wspiąć się wyżej zostałem nisko i zaatakowałem Iły. Trafiłem ok 12-15 razy zawsze w ten sam samolot i zawsze z działka. Nadal nie mogę zrozumieć, że konstrukcja iła-2 przetrzymała taką nawałnicę. Choć z bliska samolot wyglądał jak wrak - widać było dziury na wylot w skrzydłach i kadłubie. Także silnik został poważnie uszkodzony i mazyna nie zdołała wykonać kolejnego podejścia do lądowania - samolot siadał awaryjnie pod pobliskim wzniesieniem. W ferworze walki i ostrzale P-lot jedna z naszych maszyn zmuszona była siadać, a pilot drugiej musiał skakać. Jak narazie nie wiadomo jakie są jego dalsze losy. Natomiast Oblt. Barsteiner lądował w terenie przygodnym i zabrał ze sobą zestrzelonego kol. Reitsmanna. Nie sposób przcenić takiego poświęcenia i odwagi - zachowanie iście godne uznania i podziwu. W związku z tym faktem, przedstawiam wniosek o odznaczenie Oblt. Barsteinera za odwagę.
Szczęśliwie powróciliśmy do bazy w całości i wszystko do końca układało się po naszej myśli.
 
Czary


Dołączył: 22 Sie 2001
Posty: 952
Miasto: Zduńska Wola

Post2002-12-24, 13:34      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
Raport z zaległej misji:

Krótko po starcie odnaleźliśmy nieprzyjacielskie myśliwce na wysokości ok. 3000 m. Nabierałem wysokości w lewym skręcie i poniżej (byłem na 2000 m.) zobaczyłem 2 Iły-2 - udałem się w ich kierunku i nawiązałem walkę. Niestety po kilku niezbyt rozważnych i ryzykownych podejściach strzelec pokładowy atakowanego Szturmowika zaczął trafiać i po pierwszym podejściu zostałem trafiony w silnik - spod maski zaczął wyobywać się dym. Silnik nadal kręcił obroty jak trzeba, więc postanowiłem podejść jescze raz i sprayować do skutku. Niestety Ił-2 nie spadł a celna seria strzelca spowodowała eksplozję mojej maszyny. Pilot nie przeżył. Kurt Kruck ze swoimi zwycięstwami i medalami jest już od 2 misji historią.
Po całym zdarzeniu nasuwa się wniosek o wprowadzeniu bezwarunkowego powrotu do bazy każdego kto jest uszkodzony - niezależnie od sytuacji w jakiej się znajduje.
 
plush


Dołączył: 06 Lis 2001
Posty: 375
Miasto: Chelm

Post2002-12-24, 13:45      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
Obfw. Adolf Grobschmeid:
To byl moj pierwszy /i jak sie pozniej okazalo ostatni/ lot w tej wojnie. Misja brzmiala zniszczyc wroga kolumne w okolicach Sewastopola... Start odbyl sie pomyslnie mimo obciazenia naszych 109-ek 4 mombami 50 kg. Lot nad cel rowniez nalezal do spokojnych, w okolicach sewastopola zauwazylismy jednak wiele kolumn wroga na drogach. Nasz dowodca wybral jedna z nich i rozpoczelismy atak, koledzy informowali o kolejnych trafieniach, niestety moje bomby chybily celu, probowalem tez ostrzeliwywac wrogie ciezarowki z dzialka - rowniez bez rezultatu. Po zniszczeniu kolumny zaatakowalismy dwa dziala stajace nieopodal - zrzucilem reszte bomb - nistety znowu niecelnie. Zaczelismy krazyc nad miastem nie zwarzajac na ostrzal artylerii p-lot by jak to powiedzial Oblt. Paul Barsteiner "pokazac ruskom kto tu rzadzi" gdy nagle w powietrzu nad nami pojawily sie wrogie Jaki, rzucilismy sie do ataku, w pewnym momencie zauwazylem jakies 3 punkty lecace od poludnia nad wybrzerzem w kierunku Sewastopola - ruszylem w ich kierunku - to byly szturmowce IL2 o czym zameldowalem dowodcy i rozpoczalem atak na ostatni znich... Zblizalem sie od dolu z duza przewaga predkosci i rozpoczalem ostrzal ostatniego Ila w szyku. Widzialem trafienia na skrzydlach i kadlubie, niestety strzelec z innego otworzyl ogien i uszkodzil mi chlodnice. Bojac sie o to ze nie dociagne do swoich natychmiast zameldowalem o sytuacji dowodcy i zawrocilem na polnoc. Pamietalem o artylerii ostrzeliwujacej nas w okolicach miasta powzialem /jakze zgubna/ decyzje ze mine je od strony wschodniej. Gdy wlasnie wlatywalem nad spora gore niedaleko miasta - powietrze wokol samolotu wprost zagotowalo sie... Na jej szczycie rozlokowana byla sporych rozmiarow bateria przeciwlotnicza... Z przerazeniem obserwowalem kolejne trafienia, ktore wprost rozrywaly moja maszyne na strzepy. Po chwili 109-ka przestala reagowac na wszelkie wychylenia sterow, na szczescie silnik pracowal mimo ze rzezil coraz glosniej... dodalem gazu i czekalem kiedy wreszcie oddale sie od tej cholernej gory tak zebym mogl bezpiecznie wyskoczyc... Po chwili podjalem decyzje - skacze! Spadochron otworzyl sie bez problemow, niestety na ziemi czekal juz na mnie komitet powitalny w postaci oddzialu wscieklych jak diabli ruskich... Gdyby nie oficer - zolnierze pewnie zlinczowaliby mnie na miejscu, poniewaz okazalo sie ze zbombardowalismy konwoj w ktorym jechaly sanitarki z rannymi...
Reszte wojny moglem obserwowac jedynie z okna baraku w obozie jenieckim na dalekiej syberii ale to juz inna historia...
 
Darkman


Dołączył: 13 Lis 2001
Posty: 2433
Miasto: Tychy

Post2002-12-30, 13:15      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
Rake napisał:
Niestety, nie udało się i byłem zmuszony awaryjnie lądować około 1km od wrogiego lotniska. Podwozie nie wytrzymało twardego przyziemienia i pękło, sprawiając, że samolot wyhamował sunąc po ziemi na brzuchu. Po upewnieniu się, że jestem cały, zameldowałem kolegom, że żyję, podpaliłem samolot i czym prędzej oddaliłem się od miejsca katastrofy, obserwując jednocześnie ataki kolegów na pobliskie lotnisko. Po chwili zaobserwowałem jednak coś dziwnego: Oblt. Barsteiner wyraźnie obniżył i zwolnił lot, wyrównał kurs... wyciągnął podwozie!! Lądował na pobliskiej drodze. Ale nie było widać żadnych uszkodzeń! Wylądował, obrócił samolot i... czekał, nerwowo rozglądając się dookoła. W tym czasie Lt. Kruck zataczał nad nim nisko kręgi, zapewne wypatrując niebezpieczeństwa. Co sił w nogach pobiegłem w stronę samolotu kolegi - pobiłem chyba rekord Rzeszy. Wsiadłem do maszyny i czym prędzej odlecieliśmy, co nie było takie łatwe - wszak Bf-109 jest maszyną 1 miejscową; musiałem usiąść Barsteinerowi na kolanach!


WOW
(gdzie ja kurde posiałem płytkę z tą grą.............no gdzie....... )
 
plush


Dołączył: 06 Lis 2001
Posty: 375
Miasto: Chelm

Post2002-12-31, 00:04      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
Ja Ci dobrze radze - szukaj!!!!!!!!
lata sie naprawde zajebiscie
 
Darkman


Dołączył: 13 Lis 2001
Posty: 2433
Miasto: Tychy

Post2002-12-31, 00:18      DEAD is DEAD Odpowiedz z cytatem
Panowie ale numer
Miałem to w ramach testów (nie wiedząc co to za szajs będzie) na płytce RW no i nagrałem tam jakąś mapę polski cy cuś

Ale spoko jutro będę ją miał i to taką wersję co trzeba

Odpadnie mi jeden wyścig w nascar w styczniu więc kilka godzin z pakietu tepsa bede miał wolnych. Czy mozna jakos goscinnie z wami poleciec?
Nie na stałe, po prostu wpaść, ustrzelić Was i pożegnać się ?
 
Centrum Fanów Symulatorów » Symulatory lotu » DEAD is DEAD Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20 ... 171, 172, 173  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu
Skocz do: