10.06.1942r.
---------------
Startujemy z samego rańca. Piguły pod skrzydła i grzejemy... na statki
Po drodze spotykamy sporo niemieckich 109'tek. Staramy się uniknąć kontaktu posyłając na myśliwce nasze iszaki. Do walki włączają się jeszcze nasze Yaki.
Lecimy dalej... Spotykamy kolejne skrzydło 109tek które tym razem rzuca się w pościg za nami. Talgot odłącza sięi. Ja ze snakiem lecimy dalej starając się jak najszybciej dotrzeć nad cel i zrzucić ładunek bomb. Messery nas doganiają - próbują dopaść snake'a który zmuszony jest nawiązać walkę. Ja lecę nadal i w końcu spotykam pływający obiekt. Z powodu mgły i prędkości nie byłem w stanie zidentyfikować celu - byl to albo U-Boot lub łódź patrolowa. Bomby eksplodują tuż za śrubą ogonową lecz nie powodują zatonięcia jednostki.
Odbijam w górę i atakuję beefkę ścigającą talgota. Ten zgłasza poważne uszkodzenia. Mimo mojego ostrzału i czarnego dymu beefka nadal goniła przez chwilę towarzysza Talgota - w konsekwencji powodując jego śmierć. Chwilę potem owa 109tka stanęła w płomieniach i eksplodowała.
Niemiecki scyzoryk siadł mi na ogonie. Utrzymując bezpieczną odległość wołam o pomoc... Jakiś czas potem beefka odpuszcza sięc idę za nią. Z ponad 300m puszczam krótkie, skomasowane kontrolowane serie wyczywając konieczny kąt wyprzedzenia ostrzału. Wstrzeliłem się w 109 i zaczynam grzać na poważnie. Działko trafia to w lewe, to w prawe skrzydło, nie omijając jednak samego kadłuba. Uszkadzam mu silnik i upuszczam paliwko. Już sykuję się do oddania ostatecznej serii gdy z okolic zlatują się 4 Yaki (AI) i sprzątają mi cel sprzed nosa
Buuuu.... takie to "zady i walety" pilotów AI :/
Dalej już tylko RTB ze snakiem i dość sprawne lądowanie "bez kolejki"
STATS:
=====
1xBF-109 zniszcz.
1xBF-109 prawie zniszcz. :/
Reklamy
Snake-
Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa
2004-01-12, 01:11 DEAD is DEAD
10.06
Zostalem zaatakowany przez 2x109 i musialem wywalic bomby. Uszkodzilem jednego powaznie, a drugiego zdjal nr 7, ktory przyszedl mi na ratunek. Gdy dalej walczylem ze 109tka, nr 7 wykorzystal sytuacje i rozwalil ja w drobny mak
Nic nie zglaszam
Yatzek
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 799
Miasto: Szczecin
2004-01-12, 16:22 DEAD is DEAD
Uzupełnienie książki lotów...
5.06
Starszina Asłan Rizunow zestrzeliwuje 1x IAR
07.06
Starszina Asłan Rizunow ginie gdy me110 odstrzeliwuje mu stery w trakcie wychodzenia z pętli... dziura w lesie.
attyla_
2004-01-13, 01:09 DEAD is DEAD
No to pierwszy zaległy raport
1. Odprawe w kantynie prrzerywa jęk syren, pedzimy do samolotów niestety pas zapchany jest startującymi iszakami więc kazdy na własną rękę startuje z taxiway-ów, po starcie krece w prawo. W oddali widzę trzy bf-109 ida z a jednym posyłam mu pare kulek, bf leci nadwyraz spokojnie po prostej prawdopodobnie pilot jest martwy lub cięzko ranny,nagle wokół mnie widac wiązki pocisków, odbijam w lewo ktoś ? (prawdopodonie Talgot zdejmuje przesladowcę) .Niestety gubie swó cel i nieodnajduje juz wiecej, wracam na lotnisko wszystko jest ok samolot sprawny mic tylko ladowac i na piwko do kantyny, niestety w czasie dobiegu na pasie okazuje się że do kabiny wsliznął się przed startem mechanik pragnący zobaczyć jak wygląda bojowe latanie (córka ) wskutek gwałtownego przemieszcze nia sie przy nieco twardym lądowaniu naciska na hamulce, samolot staje dęba i uszkadzam silnik .
Zgłaszam
1xBF-109 zestrzelony prawdopodobnie
2. Lecimy w osłonie , dolot długi i nudny na niebie czysto, po dolocie do celu widze 4-5 IAR-ów w dole schodzę do ataku i gdy już juz mam nacisnąc spust zostaję cięzko ranny w udo, wychodzee pół petlą z walki i próbuję dociagnąć na lonisko, rana krwawi coraz mocniej więc decyduję sie na skok , niestety nad obcym terenem. Pozdrowienia ze wojskowego szpitala dla wszystkich żarcie kiepskie ale dużo , rana wygląda na czystą więc wygląda że do końca wojny pozostanę za drutami obozu.
attyla
P.S. Lagi okrutne były samoloty teleportowały się na kilkadziesiąt metrów .
Talgot
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 667
Miasto: Dopiewo
2004-01-13, 01:23 DEAD is DEAD
13.06.1942
Patrol nad własny lotniskiem i ogólnie nic specjalnego się nie dzieje.
16.06.1942
Lot patrolowy nad tereny zajęte przez wroga, gdy już dolatujemy na miejsce na niebie jest cicho i spokojnie wiec za zgodą dowódcy Sneka ja i Czary robimy rekonesans w dalszej części obszaru, po ładnych paru kilometrach napotykamy dość liczną grupę Ju-52 wraz z eskortą. Zaczynamy atakować wrogie bombowce i czekamy za resztą kolegów, przy jednym z licznych podejść dostaje (jak zwykle) w zbiorniki paliwa i jestem zmuszony wrócić do bazy. Po przeleceniu połowy odcinka silnik mi gaśnie a że teren jest górzysty decyduje się na skok, ale nadal jestem po za linią frontu i teraz będę starał się wrócić do bazy może partyzanci mi pomogą.
Zniszczone 2x Ju-52
Czary
Dołączył: 22 Sie 2001
Posty: 952
Miasto: Zduńska Wola
2004-01-13, 01:27 DEAD is DEAD
1 misja :
Po dłuższym pościgu ostrzeliwuję IARa - 80. Ten zaczyna obficie dymić a ja odpuszczam sobie oglądanie jak rozbija się o ziemię. Po kilkudziesięciu sekundach okazuje się, że mój IAR nadal leci a na rzekomą połowę zwycięstwa próbuje zasłużyć Jak z numerem bocznym 8 (nie wiem kto to jest ale nie mam ochoty znać tego pilota). Ostrym manewrem wpycham się przed dziub atakującej ósemki i wykańczam rumuńca pojedyńczą serią.
Zgłaszam 1 x IAR 80.
2 misja :
Tu po długim locie wraz z moim dowódcą wypatrujemy około 12 Ju-52. Atak rakietowy jest skuteczny w 30 % - maszyna trafiona przeciwpancernymi pociskami RS-82 rozpada się na kawałki. Niestety zaabsorbowany walką daję podejść się kilku myśliwcom typu IAR - 80 i otrzymuję za to nauczkę. Podziurawione zbiorniki i ponad 100 km za linią frontu przekreśla moją sznsę na dolecenie do bazy. Siadam w terenie przygodnym co kończy się kapotażem i uszkodzeniem samolotu. Zabieram apteczkę ze schowka, sprawdzam czy broń osobista jest ok i wydostaję się z kokpitu. Kieruję się w stronę gór - tą noc spędzę w niezbyt wygodnej kwaterze.
Zgłaszam 1 x Ju-52, oraz awaryjne lądowanie na terenie wroga.
Talgot
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 667
Miasto: Dopiewo
2004-01-13, 01:30 DEAD is DEAD
18.06.1942
Jednak tym razem partyzantka mi sporo pomogła i szczęśliwie dotarłem dzisiaj do bazy.
Dice roll requested Mon 12-Jan-2004 23:27:26 GMT
============================================================
Rolling d100:
19
============================================================
Snake-
Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa
2004-01-13, 01:39 DEAD is DEAD
13.06
Szybka walka, 1 IAR idzie od razu po krotkiej serii do ziemi bez ogona. Pilnujemy jeszcze potem az kukuruzniki wyladuja i sami siadamy
1 Iar-80 zestrzelony pewnie
16.06
Krazymy dlugo wokol Symferopola, ale szwabow ani sladu... Talgot i Czary ida kursem 60 na wysuniety patrol. Gdy zostaje 6 minut do planowanego czasu powrotu, Talgot ze skrzydlowym wykrywaja zgupowanie npla na wschod od Bielogorska. Okazuje sie bardzo silne, ale przechodza do ataku. My idziemy w ich kierunku i po kilku minutach spotykamy 4 iary. Ida na nas, ale przy naszej przewadze 6 na 4 szybko sobie z nimi radzimy.
W tym czasie pojawiaja sie transportowe ju-52. Widac, ze juz je ktos ostrzelal, bo 1 sie pali, a drugi jeszcze ciagnie jakas smuge. Zanim rozpoczynamy atak, ten plonacy lamie sie na pol i spada. Ja biore pierwsza grupe 4ech junkersow, a Jaceqp idzie na druga. Po chwili juz pierwsze spadaja na ziemie. Jaceqp uzywa rakiet i naprawde dobrze mu to wychodzi. Ja atakuje jednego, ktory wyraznie zostal z tylu. Ten sie lamie przy nasadzie skrzydla i spada. Potem strzelam do drugiego i po chwili widac ogien z prawego skrzydla. Zostawiam go i biore sie za kolejnego. W tym czasie Jaceqp juz rozwalil 2 swoje junkersy i zblizyl sie do mnie. Zniszczyl jednego, a ja zapalilem ostatniego. Musialem jeszcze mu poprawic i dopiero po dluzszym czasie wybuchl. Jaceqp wdal sie w pogon za jakimis iarami i zostal z tylu.
Ten ju-52, ktorego zapalilem jednak dalej leci... Schodzi coraz nizej i nizej. Widac, ze juz ledwo leci i po chwili awaryjnie laduje przy rzece, juz niedaleko Symferopola. Chwile pozniej calego ogarniaja plomienie.
Nie wiem ile zostalo paliwa, wiec wracam do bazy. W ktoryms momencie oberwalem, bo zauwazam, ze nie mam kontroli nad silnikiem. Nie reaguje ani na ruch manetka gazu ani skoku smigla. Jakis pocisk albo szrapnel musial rozerwac ciegna, bo z ziemi tez ostro w nas grzali.
Gdy wracam do bazy, nagle zdaje sobie sprawe, ze cos jest nie tak... Nie bardzo wiem co to, ale mam niedobre przeczucie. Robie zwrot ciasniejszy w lewo z orczykiem i nagle pode mna przechodzi seria ! Szarpie drazek i zaciesniam zakret. Zza mnie wyskakuje iar-80 ! A za nim drugi ! Odchodza w prawo, a ja czuje jak pod pachami robi mi sie mokro od potu... Nie wiem co mnie tknelo, zeby sie rozejrzec, ale to uratowalo mi prawdopodobnie zycie... Prawdopodobnie awaria kontroli silnika tez mi troche pomogla, bo musialem leciec caly czas na pelnej mocy. W przeciwnym razie wczesniej by mnie dogonili i prawdopodobnie juz bym nie zyl...
Jeszcze jedno spojrzenie w prawo otrzezwia mnie. Iary zawracaja i znow beda podchodzic. Krzycze w radio, ze potrzebuje pomocy i nagle zjawiaja sie kompani. Jest 4 naszych przeciwko 2 iarom i walka wkrotce sie konczy.
Ja, jeszcze roztrzesiony, laduje na lotnisku z niemalym trudem. Samolot nie chce zwolnic ponizej 400km/h, nawet przelaczanie iskrownikow niewiele daje. Musze wylaczyc silnik przy podejsciu...
Gdy to robie, samolot mocno sie obraca i musze kontrowac lotkami. Do tego slychac dudnienie jak smiglo pokonuje kompresje, a samolotem troche rzuca. Szybko zwalniam, za szybko. Musze odpalic silnik, bo nie dolece. Zaskakuje od razu i lekko sie rozpedzam. Wypuszczam kola i klapy i znow wylaczam silnik na 500m przed pasem. Samolotem znow majta, ale teraz jestem na to przygotowany i spokonie siadam na pasie. Sila rozpedu dotaczam sie do stojanki.
Talgot
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 667
Miasto: Dopiewo
2004-01-13, 02:17 DEAD is DEAD
Dice roll requested Tue 13-Jan-2004 00:15:44 GMT
============================================================
Czary
============================================================
Rolling d100:
40
============================================================
Jaceqp
2004-01-13, 18:42 DEAD is DEAD
Zgodnie z zapowiedzią wrzucam popołudniową dawkę raportów
13.06.1942r.
---------------
Dystans "aż" 5km
Naszym zadaniem jest ochrona samolotu rozpoznawczego - jak się później okazuje to "kukuruźnik"
Po wystartowaniu i nabraniu altu zauważamy nasz samolot oraz grupkę IARów ciągnących z północy wzdłuż wybrzeża. Skutecznie je przechwycamy - snake zdejmuje pierwszego a ja drugiego - próbującego podejść nasz 2-płatowiec. Reszta kolegów także związuje wroga w walce i posyła ich na matuszkę-ziemię
Misja bez strat własnych...
STATS:
=====
1xIAR-80 zniszcz.
16.06.1942r.
---------------
Siła wyższa sprawiła, że podchodziliśmy do misji 2-krotnie...
Naszym zadaniem jest przechwycenie i zniszczenie niemieckich transportowców. Lecimy ponad 40km i patrolujemy obszar nad miastem. Nie licząc ostrzału plot. z pobliskiego lotniska w powietrzu mamy grobową ciszę. Ani jednego szkopa. W końcu 2 naszych postanawia zrobić szerszy rekonesans, ja ze snakiem patrolujemy nadal wyznaczony teren robiąc kręgi wokół miasta. Po jakichś 15minutach nasz "zwiad" zgłasza całą chmurę niemieckich maszyn - Ju52 w towarzystwie eskorty. Talgot z Czarym przystępują do ataku. Zgłaszają zestrzelenia lecz sami dostają się pod ostrzał... Talgot awaryjnie siada a czary uszkadza samolot podczas nieudanej próby podjęcia Talgota z łąki.
Tymczasem nad nasz rejon w końcu docierają niemieckie maszyny.
Na początek wysunięta eskorta złożona z 4 IAR'ów. Szybko sobie z nimi radzimy - sam zdejmuję jednego z nich.
Na horyzoncie widać Ju52 - w tym jeden płonący, który na naszych oczach eksploduje - widać robota naszych chłopaków
Jako że mam komplet 6 rakiet - z obfitym ślinotokiem ustawiam się za pierwszym Ju52 - rakietki bez pośpiechu wymierzone z 300m eksplodują w kadłubie junkersa i ten spada przełamany w pół.
Chwilka oddechu i przymierzam się do 2giego... Z jakichś 270m wystrzeliwuję kolejną salwę - również celna - Ju w postaci puzzli z tysiąca kawałków przedstawia zasadę działania grawitacji
No to czas na ostatniego... 2 rakietki jeszcze są. Powoli podchodzę do junkersa... Mam 300m ale wolę jeszcze się nieco zbliżyć żeby mieć pewność... W tym momencie słyszę jak snake mówi żebym się pospieszył. Nie wiedziałem o co chodzi - może jakiś bandit na 6 więc odpalam rakietki które z 250m ... chybiają
Jak się okazało pośpiech sugerowany był niewiadomą ilością paliwa w zbiornikach Mając jeszcze sporo ammo niszczę z działka niedzoszłego "szczęściarza" zapalając skrzydło i odstrzeliwując prawy silnik. Z dystansu oglądam jak maszyna powoli traci wysokość a potem eksploduje.
Snake na skutek uszkodzeń niewiadomego pochodzenia (m.in. przepustnica zblokowana w pozycji niemal otwartej) kieruje się do bazy. Ja kręcę się chwilę nad miastem i widzę 2 niemieckie IARY na alcie ok. 5000m
Po chwili okazuje się że idą kursem prosto na nasze F Idę za nimi... Lekkim nurkiem osiągam jakieś 580-600km/h... Powoli próbują dopaść snake'a lecz nasze AI związują ich w walce. Sam niemal dziabnąłem jeszcze jednego IAR'a - niestety wymknął się mi... Oba jednak zostały przygwożdżone przez AI.
Ze sporym kontem zestrzeleń ale i z mieszanymi uczuciami (2 naszych zostawionych poza linią wroga) siadam na pasie.
STATS:
=====
1xIAR-80 zniszcz.
3xJu-52 zniszcz.
PEES... Mówiliście coś o tym że Yak przy 550km/h rozpada się. I że zależy to od konkretnego egzemplarza... Nie wydaje mi się. Tzn. Owszem - prędkość krytyczna tej maszynki prezentowana jest m.in. przez drgawki w kabinie - chyba występują pow. 550km/h. Ale to nie oznacza że samolot już się rozpada. W takiej sytuacji NIE NALEŻY wykonywać gwałtownych ruchów drążkiem. Przy takiej prędkości elementy stawiające największy opór zostają wyłamane siłą pędu powietrza. Podejrzewam że za uszkodzenia macie na myśli utratę lotek. Podczas ostatniego lotu jak goniłem IAR'y przez ponad 30s miałem na liczniku jakieś 630km/h i wszystko zostało na swoim miejscu. Poza tym nawet gdyby samolot przy takim speedzie wytrzymał ostre zwroty to pilotowi by chyba do pięt spłynął mózg razem z krwią
Reasumując - Yakiem można śmiało bujać się te 600km albo i więcej - tylko trzeba z wyczuciem
Snake-
Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa
2004-01-13, 18:59 DEAD is DEAD
Jaceqp napisał:
PEES... Mówiliście coś o tym że Yak przy 550km/h rozpada się. I że zależy to od konkretnego egzemplarza... Nie wydaje mi się. Tzn. Owszem - prędkość krytyczna tej maszynki prezentowana jest m.in. przez drgawki w kabinie - chyba występują pow. 550km/h. Ale to nie oznacza że samolot już się rozpada. W takiej sytuacji NIE NALEŻY wykonywać gwałtownych ruchów drążkiem. Przy takiej prędkości elementy stawiające największy opór zostają wyłamane siłą pędu powietrza. Podejrzewam że za uszkodzenia macie na myśli utratę lotek. Podczas ostatniego lotu jak goniłem IAR'y przez ponad 30s miałem na liczniku jakieś 630km/h i wszystko zostało na swoim miejscu. Poza tym nawet gdyby samolot przy takim speedzie wytrzymał ostre zwroty to pilotowi by chyba do pięt spłynął mózg razem z krwią
Reasumując - Yakiem można śmiało bujać się te 600km albo i więcej - tylko trzeba z wyczuciem
Ja wczoraj na moim jaku wyciagnalem 640. Zdziwilem sie ostro jak mi zaczal sie jak glupi rozpedzac w lekkim nurku z zamknieta przepustnica.
Wtedy sie kapnalem, ze manetka nie dziala
Ale jak zobaczylem 640 na budziku to troche sie przerazilem Trzeslo, ale spokojnie wyprowadzilem i nic nie odpadlo.
plush
Dołączył: 06 Lis 2001
Posty: 375
Miasto: Chelm
2004-01-13, 20:45 DEAD is DEAD
1 Lot - pokrecilem sie troche i wyladowalem - nic specjalnego
Btw z migami bylo podobnie, mogly zniesc predkosci do 650 km/h pod warunkiem ze sie wajcha nie machalo...
Atakuję niemiecki samolot - taglot go wykańcza zalicza mi
zgłaszam 0,5 Bf 109?
16.06.1942
Na skutek ataku bólu głowy zawracam do bazy
Snake-
Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa
2004-01-13, 22:12 DEAD is DEAD
ToMaN102 napisał:
Atakuję niemiecki samolot - taglot go wykańcza zalicza mi
zgłaszam 0,5 Bf 109?
Talgot go nie zglosil, wiec widocznie uzal, ze mu sie nie nalezy
Dostajesz pelne zestrzelenie
Decyzja ostateczna.
Podp. D-ca jednostki
Snake-
Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa
2004-01-14, 00:27 DEAD is DEAD
19.06
Po starcie idziemy grzmocic 109tki. Ja upatruje sobie wczesniej he-189 i kieruje sie do niego. Zanim do niego dochodze, slysze wielki huk. Tuz kolo mnie wybuchl flak. Dziury w skrzydlach, paliwo cieknie, prawa lotka w ogole oderwana. No nic, zdaje prowadzenie Talgotowi i zdejmuje jeszcze heinkla.
Zaracam do bazy, ale po drodze sa jeszcze kuszace 109tki. Wsiadam na jedna, troche sie musze za nia pokrecic, ale po serii odpada jej ogon. Jednak samolot kiepsko lata i jeszcze na ogon mi sie laduja inne 109. Obrywam od nich ostro i decyduje, ze juz pora wysiasc. Niestety samolot juz nie reaguje na stery i wchodzi w nurkowanie. Odrzucam owiewke, ale ped powietrza zatrzymuje mnie w srodku. Nie moge w zaden sposob sie wydostac z samolotu...