Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa
2003-06-20, 15:16 DEAD is DEAD
27.03.43
Lecimy dzis odwiezc bombowce nad Kabardinke. O dziwo, tym razem eskortujemy Ju-88 - Zazwyczaj byly to nurkujace Ju-87...
Start w 8 maszyn i po jednym kolku idziemy za moebelwagenami. Blisko za mna trzyma sie moj nowy skrzydlowy - Obfw. Rummenige. Na 1szej, nieco ponizej naszego pulapu widac jakies samoloty. Naszych sie nie spodziewamy, ale i tak po chwili wyjasnia sie, ze to Ruscy - 6 La5 podaza w kierunku bombowcow. Atakujemy z gory.
Biore na cel jednego z La i wychodze za Obfw. Gickera, ktory tez na niego wsiadl. Odpuszczam i ide w gore. Jednak druga ruska para nie proznuje i po szerokim wirazu wchodza mi na ogon. Rummenige gdzies mi sie juz zgubil i musze wycisnac cala moc z 1700-konnego silnika mojego FW idac w gore. Nawracam i biore La-5 na czolowke. Powinien juz sie wykonczyc z predkosci i raczej nie bedzie w stanie trzymac mnie w celowniku az do oddania strzalu. Biore go sam w celownik i nurkuje w jego strone na otwartym gazie. Z 400m otwieram ogien, jednak to samo robi La-5. Widze blysk na moim dziobie, ale rowniez i na samolocie przeciwnika. Obaj sie trafilismy ! Mijamy sie i odwracam za nim glowe. Ciagnie za soba smuge dymu z silnika. Dostal skurczybyk. W tym momencie dochodza mnie jednak niepokojace odglosy spod mojej maski. Brzdek, chrzest i silnik zamiera... Tylko smiglo sie jeszcze obraca pod wplywem naporu powietrza. Niedobrze ! Szybko rozgladam sie dookola. Jestem zaledwie 2-3 km na wschod od Noworosyjska. Zaraz obok jest nasze lotnisko, wiec zakrecam w tamtym kierunku i nabieram predkosci w nurkowaniu, zeby oderwac sie z walki. Na szczescie nikt za mna nie leci.
Kilkanascie sekund pozniej zauwazam, ze Gicker ma na ogonie 2 La-5. Sa na moim pulapie, a ja mam jeszcze zapas predkosci wiec skrecam w ich kierunku, a Gickera ostrzegam przed niebezpieczenstwem. Udaje mi sie przeciac tor lotu Rosjan i w drugiego La5 oddaje serie z duzego kata. Nie wydaje mi sie, zebym trafil go jakims pociskiem, ale wystarcza to, zeby go przestraszyc i zmusic do przerwania poscigu. Ja nurkuje i znow zawracam nad lotnisko. Chyba nikt mnie nie goni, ale w obecnych warunkach bylbym latwym kaskiem dla kazdego mysliwca.
Podchodze na pas od poludnia i siadam na duzej predkosci. Mam tylko jedno podejscie i bez silnika wole nie ryzykowac, ze spadne przed pasem. Wchodze nad pas przy 300 na budziku i dopiero tam zwalniam. Przyziemiam w polowie pasa na pelnych klapach i sila rozpedu staczam sie z pasa na bok. Tam na trawie samolot sie od razu zatrzymuje.
Jeszcze na moj samolot zasadzil sie jakis P-40 i musialem szybko sie ewakuowac. Na szczescie Obfw. Gicker go pogonil.
Nie wiem co sie dzialo przez wiekszosc walki, gdyz bylem mocno zajety swoim samolotem, a potem do radia dostalem sie dopiero przed ladowaniem naszych na lotnisku...
Zglaszam jeden La-5 powaznie uszkodzony.
Oblt. Günther Hoffmann
Reklamy
Tiges
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 2233
Miasto: Wrocław/Warszawa
2003-06-20, 16:03 DEAD is DEAD
ceer napisał:
Snake- napisał:
No przeciez z ostatniej misji tylko ja i kiler wrocilismy
Co was tak przetrzebilo? AAA? (wiem, ze ja juz na poczatku dalem ciala )
Mnie dopadl LaGG jak zwiewalem z bomba z kotla (kiler i snake rzucili sie na 6 ruskich) a oldwin, czary i ja z bombami mielismy zwiac. Zdjal mi skrzydlo w nurku. Zero szans na ratunek. OldWinowi pomogl freez chyba i bylo kamikadze a Czary tak dlugo szukal ziemi jak atakowal czolgi i artylerie az znalazl .
ceer
Dołączył: 21 Sie 2001
Posty: 1897
Miasto: Poznan (GG3734938)
2003-06-20, 16:05 DEAD is DEAD
BTW wczoraj, w tej drugiej misji, zaliczyles Snake swoje 100 zwyciestwo w historii DIDa
(dla porownania powiem, ze tylko jeden jeszcze pilot w ogole przekroczyl 50 zwyciestw, i to przekroczyl nieznacznie)
^kiler
Dołączył: 09 Maj 2003
Posty: 511
Miasto: Radom
2003-06-20, 22:10 DEAD is DEAD
Richie napisał:
nie bardzo qmam o co chodzi z ta promocja, bedziesz nam sprzedawal taniej hot dogi? prosze o slowo wyjasnienia
Richie tobie sprzedam jednego jak bardzo chcesz .A promocja to bedzie ale nie hot-dogow tylko podporucznikow lotnictwa
^kiler
Dołączył: 09 Maj 2003
Posty: 511
Miasto: Radom
2003-06-20, 22:13 DEAD is DEAD
Richie napisał:
ooo ale kiler latasz naprawde czyms w realu? qrcze no to opowiadaj nam troche co ty tak cienisz w tego Ila powinienes chyba wszystkich rozkladac na lopatki?
Robie duze postepy .Real to nie to samo co ta gra .Ale troche mi wstyd .
BTW moze niedlugo was ze Snakem zaskoczymy Dzis odbyl sie trening i jak wszycho pojdzie dobrze to bedzie o czym drugi film krecic
^kiler
Dołączył: 09 Maj 2003
Posty: 511
Miasto: Radom
2003-06-21, 13:39 DEAD is DEAD
Panowie trzeba cos poleciec na tym dlugim weekendzie bo bedzie wstyd -proponuje dzisiaj wieczorem .
ceer
Dołączył: 21 Sie 2001
Posty: 1897
Miasto: Poznan (GG3734938)
2003-06-21, 18:24 DEAD is DEAD
Nooo czekam na SMSa
Darkman
Dołączył: 13 Lis 2001
Posty: 2433
Miasto: Tychy
2003-06-22, 00:59 DEAD is DEAD
Misja 1.
Zwykły patrol w okolicach naszego lotniska. Dosyc szybko po starcie zauwazamy kilka Laggow. Probujac wlezc komus na ogon staje się celem dla ruskiego. Nie widze zbytnio szans na ratunek w walce kołowej wiec wzywam kogos na pomoc. Nie wiem kto odstraszył ruskiego ale wazne ze zrobił to skutecznie. Dzieki. Wracam do walki i widze uciekajace 2 Laggi nad morze. Przepustnica na maxa, lekki nurek dla uzyskania predkosci i doganiam uciekajacych. Jedna seria, druga, Lagg idzie w wode. Paredziesiat metrow dalej jest drugi Lagg którego szybko stracam również i doganiam trzeciego Lagga którego wczesniej nie widzialem i również nie szczedzac amunicji, pakujac ze wszystkich działek na raz, stracam ostatniego Lagga w zasiegu wzroku.
Rozgladajac się kieruje nos w strone bazy jednak w trakcie dolotu nie odnajdujemy wiecej wrogich maszyn wiec ladujemy.
Zgłaszam 3 zestrzelone Laggi.
Misja 2.
Wielu kolegow z jednostki zgineło odkad mnie tu przysłano i sam chwilami mam niezłego pietra o własne życie. No coż......służba to służba.
Lecimy rozwalić pare bombowcow. Pogoda kiepska. Mgła na niskiej wysokości. Można się zagapic i spotkac z matką ziemią przypadkiem. Trzeba uwazać.....pomyślałem.
W trakcie dolotu spotykamy parę myśliwców. Nie pada rozkaz ataku wiec troche skołowany wchodze na alt widzac kolegow probujac stracic ruskiego. Zauwazylem ze dowodca poleciał sam w strone Iłów wiec zostawiam kolegom te 2 mysliwce i podazam za dowodca i bombowcami. Pierwszy Ił jakiego widze. Mowiono żeby atakowac od dołu bo tam nie ma strzelca. Tak wiec czynie i uszkadzam powaznie Ił'a lecz ten dymiac leci dalej. Nawrot i drugie podejscie. Rozwalony. Biore się za drugiego. Seria z czterech karabinow chyba trafiła pilota bo maszyna przewaliła się na skrzydło i walneła w glebe. Czuje jak mi skacze poziom adrenaliny i jedyna mysl jaka mi krazy po głowie to ustrzelic kolejnego Iła. Siadam na 6-ej kolejnemu i po kilku seriach gubi skrzydło. No pieknie pomyslalem. Czas na czwartego. A latało ich jeszcze kilku. Wale w czwartego Iła który wraz z kompanami doleciał nad swoje lotnisko. Zaczeła siekac w nas artyleria plot i ........nagle patrze jak dowodca spada w kuli ognia na ziemie. Widze obok siebie Ceera i już mam wołac do niego abysmy uciekali bo nas AAA posieka lecz.......adrenalina i złość wzięła góre nad rozsądkiem....Jeszcze tylko ten Ił i spieprzam stąd-pomyślałem. Oddałem serie do tego molocha lecz on nie spadł. Ile oni blachy wpakowali na poszycie? Gdy miałem oddac kolejna serie dostałem w skrzydło.....momentalnie oprzytomniałem. W mgnieniu oka dotarło do mnie ze się rozbije. Nie wiedziałem czy na pewno minelismy linie frontu. Bałem się niewoli ale smierc była gorsza. Odpiałem pasy i wyskoczyłem. Pode mna spadała moja maszyna. Ziemia zblizała się w szybkim tempie.......spadochron nie chciał się otworzyć i nerwowo spogladam to na czasze to na ziemie pode mna.....otworzył się, zaczal się rozposcierac i.........nie zdazył mnie wyhamowac. Zginąłem uderzając z impetem w ziemie.
Olaf Prochnov nie żyje ......w ostatnim dniu walki zestrzelił 3 Ił-y.
^kiler
Dołączył: 09 Maj 2003
Posty: 511
Miasto: Radom
2003-06-22, 01:06 DEAD is DEAD
ZGINAL WIELKI AS LOTNICTWA Hauptmann Günther Hoffmann
CZESC JEGO PAMIECI!!!!!!!!!!!!!!
ZARZADZAMY ZALOBE!!!!!
UPRASZA SIE O RYCHLY POWROT DO JEDNOSTKI ZASTEPCY NASZEGO KOLEGI Lt. Dietera Verwoldta
Wnioskuje o nadanie naszemu koledze posmiertnie krzyza rycerskiego.
^kiler
Dołączył: 09 Maj 2003
Posty: 511
Miasto: Radom
2003-06-22, 01:14 DEAD is DEAD
^kiler napisał:
Panowie trzeba cos poleciec na tym dlugim weekendzie bo bedzie wstyd -proponuje dzisiaj wieczorem .
I jakbym przepowiedzial wlasna smierc
Rzeczywiscie znowu mi wstyd
Snake-
Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa
2003-06-22, 01:27 DEAD is DEAD
Tia, ale jeszcze zeby sie tak glupio nie zabic...
Nad swoimi liniami skakalem na 200m
Tiges
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 2233
Miasto: Wrocław/Warszawa
2003-06-22, 01:52 DEAD is DEAD
Sklad dywizjonu:
Dowodca
Lt. Dieter Verwoldt [10/7/5] - Yatzek (1)
Z-ca dowodcy
Stabsfw. Harald Kopp [2/3/0] - Czary (5)
Dowódcy par
Stabsfw. Uwe Ganzwald [2/3/0] - Ceer (3)
Stabsfw. Jürgen Umheim [2/3/0] - Tiges (7)
Wyglada to cienko .. sami po szkole w dywizjonie, tak ruskie przetrzebili dywizjon .. cala nadzieja w tym, ze mlodzi po szkole szybko sie beda uczyc i przezyja w walce z rosyjskimi asami
Legenda:
w nawiasie kwadratowym - liczba lotow/zetrzelenia/cele naziemne
w nawiesie okraglym - numer samolotu
Tiges
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 2233
Miasto: Wrocław/Warszawa
2003-06-22, 02:34 DEAD is DEAD
Dzien byl spokojny, slonce mocno grzalo. Opalalismy sie na plycie lotniska, a tu nagle alarm. Po kilku minutach wszyscy byli w swoich maszynach. Na krotkiej odprawie dowiedzielismy sie, ze mamy patrolowac okolice lotniska i przechwycic wrogie samoloty.
Wlasciwie juz po starcie zauwazylismy wroga i zaczal sie kociol. Najpierw przegonilem jednego z ogona kolegi, aby po chwili wyjsc na ogon LaGGa. Krotka seria i LaGG spadl. W miedzy czasie reszta pilotow zajela sie innymi ruskami. Zajelem sie wiec ubezpieczeniem Stabsfw. Uwe Ganzwalda, ktory po chwili zestrzelil swoj cel. Pozostalo wrocic do bazy.
Zglaszam 1 LaGGa .. jak sie pozniej dowiedzialem zetrzelilismy 9 ruskow bez strat wlasnych. I mowili o nas w kronikach. Nawet bylo mnie przez chwile widac.
-----
Ten tydzien to straszna hustawka nastrojow. Od euforii po smutek. Stacilismy dowodce i jednego z najlepszych asow Luftwaffe Hptm. Günthera Hoffmanna. To troche zmusza do myslenia, bo wydawal sie niesmiertelny. Dla mnie byl to dobry lot. Zetrzelilem dwie maszyny. Pierwszy byl LaGG, ktorego najpierw przekosilem seria w locie nurkowym. Zaczal gubic paliwo i znalezienie go i dobicie bylo kwestia czasu. Kolejnym zestrzelonym samolotem byl Il2 (w koncu go zobaczylem. koledzy opowiadali o nim legendy), ktorego nekal Stabsfw. Uwe Ganzwald. Il sie trzymal. Po jednym z nawrotow zobaczylem Ila samego. Nie czas bylo na myslenie. Nacisnalem spust ... Verflucht.. Skonczylo sie dzialo, ale z calej sily nacisnalem na karabiny. Po chwili Il spadl. Uwe byl niepocieszony, ale w kantynie napilismy sie po piwku i powspominalismy Günthera. Bylo nam smutno, mimo ze awansowalismy na dowodcow par, bo brakuje juz w dywizjonie doswiadczonych pilotow.
Zglaszam 2 zetrzelenia - Ila2 i Lagga
Snake-
Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa
2003-06-22, 03:20 DEAD is DEAD
Wlasnie watek DID zostal drugim w ilosci postow na forum
z dobrym dowcipem nie mamy sie co mierzyc, ale gratsy dla Yatzy za pomysl i zalozenie tematu i calej reszcie za dzielna wspolprace
ceer
Dołączył: 21 Sie 2001
Posty: 1897
Miasto: Poznan (GG3734938)
2003-06-22, 03:47 DEAD is DEAD
Obfw. Uwe Ganzwald:
Lot 1: Moj pierwszy lot bojowy i od razu jako skrzydlowy dowodcy. Zadanie typowo mysliwskie, patrol powietrzny w poblizu bazy. Juz po wejsciu na pulap i wykonaniu 2-3 kolek patrolowych nawiazujemy kontakt wzrokowy z grupa samolotow przeciwnika na naszej 9. Idziemy kursem zbieznym, kazdy atakuje "swego". Juz na pierwszy rzut oka widac, ze Rosjan jest duzo, bedzie trzeba zatem pilnowac ogona. Rosjanie uderzaja Lagami. W wielkim kotle szukam swojej szansy i pilnuje swojej 6. Dostrzegam pare Lagow, Nr9 ze skrzydlowym z Nr10, ida w lagodnym lewym zakrecie, minimalnie ponizej mnie, jakis 1 km z przodu. Wchodze z lekkiego przewyzszenia na ich 5 i rozpoczynam podejscie na odleglosc ognia, Lagi jednak maja oczy dookola glowy i zaciesniaja skret w lewo. Wypadam na zewnetrzna i podciagam za nimi, robe za nimi polpetle, nurkuje, podciagam i... moja Foka wyraznie traci na zwrotnosci, Lagi wymykaja sie... Szukam dalej, po kilku nieudanych probach wejscia roznym lagom do wewnatrz luku wychodze na lekkiej gorce za lagiem z Nr5. Jego silnik wyraznie traci obroty, lopaty smigla nie obracaja sie. Takiej okazji nie mozna przepuscic, podchodze i z odleglosci ok.250 m rozpoczynam ostrzal, ktory kontynuuje do ostatniej chwili, doslownie do kilkunastu metow przed Lagiem. Rosjanin wyraznie zaczyna puszczac olej, maszyna wydaje sie leciec jak po szynach, uznaje zatem, ze zostala wylaczona z walki. Po chwili na wzoszeniu widze dowodce, Hoffmanna, ktory rowniez na wzoszeniu ostrzeliwuje Laga przed soba, ale sam jest ostrzeliwany przez dwie rosyjskie maszyny, ktore ma na ogonie. Podchodze z dolu i naciskam spust, jednoczesnie widze ze Rosjanie trafiaja Foke Hoffmanna. Na szczescie nie widac, by jego maszyna powazniej ucierpiala, za to przynajmniej jeden Rusek odpada z ogona naszego dowodcy i ucieka wystraszony moja seria... Wytracam predkosc, nie widze co dzieje sie dalej, po wyrownaniu lotu wychodze za Lagiem, jednak z dolu wchodzi tuz przede mna Obfw.Umheim, zostawiam wiec Laga jemu a sam po chwili mam na dwunastej idace zbieznym kursem z moim, w szyku "gesiego" w odstepie jakiegos kilometra Lagi z nr 9 i 11. Po podejsciu do pierwszego sciagam dzwignie przepustnicy, wyhamowuje klapami i zapalam go seria z kmow i dzialka trafiajaca w okolice silnika. Zostawiam tak zapalonego Ruska i zwiekszam ciag podchodzac do drugiego Laga. Rosjanin, mam wrazenie, nie dostrzegl tragedii swego towarzysza, bo kontynuuje lot bez unikow. Tym razem dysponuje juz samymi kaemami, wiec moj ostrzal rozpoczynam juz na ok.300 metrach i trwa on kilka sekund. Efektem jest wielokrotne trafienie uwienczone oderwaniem lewego skrzydla. Gdy odrywa sie skrzydlo Laga, ja jeszcze trzymam palec na spuscie, po sekundzie konczy sie amunicja. Pozostaje powrot do bazy, zreszta wokol jest juz czysto, panujemy niepodzielnie w powietrzu.
Zglaszam zestrzelnie 3 Lagow, w tym jednego niesprawnego, przy czym nie dostrzeglem, by ktos go uszkodzil przede mna.
Lot2: Tym razem dluga eskapada na polocny-wschod, patrol obejmie rejon polozony tuz przy granicy frontu. Gdy wsiadam do Fockewolfa ogarnia mnie ponury nastroj, jest szaro, bo godzina lotu jest wieczorna, do tego wokol snuja sie jezyki mgly. Nie lubie takiej aury, ale zycie to nie bajka. Ponownie lece jako skrzydlowy Hoffmana. Po kilkunastu minutach dolotu nad miejsce patrolu, dostrzegamy szare kropki przed nami. Ida na nas dwie formacje, jedna ponizej naszego pulapu, druga na naszym alcie. Dowodca rozkazuje wstrzymac atak do chwili rozkazu, ktory wreszcie pada... Ponownie walka w wielkim kotle, ponownie przeciwko Lagom. Tym razem jednak przeciwnik jest zdesperowany, a to dlatego zapewne, ze mysliwce, ktore wiaza nas walka oslaniaja idace powyzej Ily. Po kilku nieudanych probach wejscia do wewnatrz manewrow kolowych wykonywanych przez wroga udaje mi sie wejsc na szosta Laga z nr 4, po chwili jestem 300 m za nim i naciskam spust na 3-4 sekundy. Rosjanin gubi olej i niebawem, jako ze walka odbywa sie tuz nad ziemia, rozbija sie, pilot jednak uchodzi z zyciem. Robie nawrot i dla pewnosci nurkujac ostrzeliwuje, niestety niecelnie, wrak rozbitego Laga. Wykorzystujac nabrana w nurkowaniu predkosc sciagam drazek i wchodze na pulap kilkuset metrow, gdzie Umheim i Kopp gonia dwa Lagi. Zanim do nich dociagam jeden z Lag spada w plomieniach, drugi z Nr 1 ucieka w prawym zakrecie. Widzac, ze Umheim odpada wyraznie na zewnatrz luku wwykonywanego przez ruska wchodze na jego 6 i po kilku dwu-, trzysekundowych seriach z kmow i dzialka na wysokosci stukilkudziesieciu metrow nad ziemia puszczam olej z Laga, przechyla sie on lekko na prawe skrzydlo i trwa w lekkim prawym lagodnym skrecie. W tym momencie od srodka prawego zekretu tuz przede mna wychodzi na linie mojego ognia Jurgen Umheim. Na szczescie wynosi go minimalnie na zewnatrz wykonywanego przeze mnie i Rosjanina manewru, dzieki czemu oddaje jeszcze dwusekundowa serie, niestety niecelna. Dalszy ostrzal nie ma sensu, bo Umheim zaciesnia zakret i moge go trafic. Wyrownuje wiec lot podnoszac maszyne. Widze ze Umheim sciga gubiacego olej Rosjanina i trafia go tuz po tym jak Rosjanin zapala sie i eksploduje. Ja natomiast ide kilkaset metrow w gore ku sunacemu po niebie Ilowi. Widze dwa Ily, jednym z nich zajmuje sie Hoffman. Ja podchodze od tylu do drugiego i ostrzeliwuje go kilkusekundowa seria. Trafiam, ale jedyne co widze to strzepy blach fruwajace w powietrzu. No tak, jedyna mam juz do dyspozycji tylko kaemy, czyli b.mala szansa ma sukces w konfrontacji z szafa pancerna jaka jest bez watpienia Il. Wykonuje jeszcze 3, 4 podejscia od szostej, kazdorazowo uzykujac wielokrotne trafienia, kazdorazowo jednak niegrozne dla Ila. Postanawiam kontynuowac ostrzal do wyczerpania amunicji. Wraz ze mna przez jakis czas atakuje Prochnow, ktorego trace z oczu. Podczas jednego z atakow widze przed soba, w odleglosci kilku km jak obrywa od AAA dowodca Hoffmann!! Jego samolot zapala sie i pikuje w dol, nie wiem czy zdazyl wyjsc calo... Rowniez "moj" Il zmierza nad swe lotnisko liczac niewatpliwie na pomoc AAA. Podczas mojego chyba 5 podejscia do Ila podchodzi przede mna Umheim, strzela a Il bez prawego skrzydla spada w dol. Brawo, Umheim najwyrazniej mial nieco "twardej" amunicji. W tej chwili silnik mojego Fockewolfa gwaltownie zdycha, to trafili mnie ci z dolu, zabojcze AAA!! Panika, jestem na 300m altu, zatem zaden zapas wysokosci, a predkosc to zaledwie okolo 350km/h! Delikatnie zmieniam kurs na wschod, w kierunku morza i staram sie podciagnac na ile to mozliwe pulap. Kazde kilkaset metrow dalej zwieksza szanse na ucieczke rosjanom. Mam wrazenie ze cala artyleria plo. wroga skupiona na lotnisku pierze do mnie, jestem bezbronny jak kaczka! Modlac sie o niecelnosc Rosjan, zaczynam slizg na wschod. Na skok z spadochronem jest za nisko, zatem po kilkudziesieciu sekundach wypuszczam podwozie i laduje na lace. Trace podwozie, ale zyje. Natychmiast ewakuuje sie i sczesliwie nie zostaje zlapany przez Rosjan. Niewiele brakowalo, ladowalem na granicy frontu.
Zglaszam 2 zestrzelenia Lagow z Nr 4 i 1. Nie sadze, by trafienia w Ila kwalifikowaly sie na uszkodzenie.
(UWAGA! Serwer nie zaliczyl mi zadnego zwyciestwa w tej misji, mialem warpy i cuda na tracku, ale walka wyglada u mnie na tracku jak powyzej, moze jednak u Tigesa to inaczej wygladalo i to on zdjal tego laga nr 1...)
P.S. Jesli Tiges mowisz o puszczeniu oleju wlasnie z La z Nr1, to napewno olej byl moj , a co bylo dalej u mnie to napisalem
Ostatnio zmieniony przez ceer dnia 2003-06-22, 04:06, w całości zmieniany 1 raz