hoho obrodziło... 6 osób..
1 lot
cel: atak na lotnisko
<+ Yatza (bomba 250kg)
2 Oldwin (bomba 250kg)
3 Snake
4 Darkman
<+ Czary
2 Ceer
Pogoda piękna, zimowa. Oldwin serwujący postanowił zapodać nam hardcore - bez labelek. Ponieważ wcześniej trochę walczyliśmy z dołączaniem Darkmana - "damy radę" powiedziałem i wystartowaliśmy.
Wznosiłeem się, przyjąłem kurs 150 i leciałem.. niestety sznurek samolotów mocno się rozciągnął. Po chwili nie mogłem wypatrzyć nikogo w tyle. Okazało się że chłopaki wypatrzyli atak Iłów2 + osłony i uderzyli na nich. Jako że leciałem z bombą - chciałem ją dowieźć do celu, nie zawróciłem do młyna, tylko krążyłem gdzieś w połowie drogi.
Z rozmów wynikało, że połowa naszych się zgubiła a druga połowa walczy.
Ok.. postanowiłem sprawdzić ten cel, szybko rzucić bombkę i uciec.
Po paru chwilach dostrzegłem wrogie lotnisko - przymierzyłem i wykonałem atak bombą na zaparkowane samoloty i zbiorniki paliwa.
Efektu nie miałem czasu sprawdzić - potężnie gruchnęło. W moim Messerze pojawiły się 2 OLBRZYMIE dziury za kabiną .. ogon wisiał na włosku.
Niestety kable od ruddera i steru wysokosci poszły w drzazgi.
Wysokością mogłem sterować tylko przy pomocy silnika. Niestety wymuszało to bardzo powolny lot. Zacząłem odwrót w kierunku liniii frontu. Obserwowałem zdesperowany, jak 2 samoloty startują z lotniska i ruszają moim tropem.
Dogonili mnie. Przez chwilę unikałem ognia... w końcu jednak ogon się urwał. SKok - niestety do linii frontu zostało z 20km.
Złapany
Brak cierpliwosci mnie zgubił.. gdybym poczekał na kolegów... i gdyby babcia miała wąsy...
2 lot
Ten sam skład
Scramble - czyli jajecznica, ehmm.. obrona lotniska.
Już w czasie startu niezły młyn się zrobił. 8 maszyn przeciwnika zaatakowało nas , gdy jeszcze połowa była na ziemi.
Szaleństwo jak w bitwie o Anglię ... samoloty wszędzie latały... smugi dymu i tracery wypełniały niebo, wołania o pomoc i potwierdzenia zwycięstw. Chaos bitwy. Pare razy miałem już już gościa na widelcu...
nie wyszło.
Gdy szedłem pionową świecą celując w Yaka "stojącego" na szczycie pętli. Oddałem strzał ... jednoczesnie zobaczyłem tracery walące w Yaka z obu stron ... to koledzy

.. Yak eksplodował ... myślę, że nie było w tym mojej zasługi. Wpadłem w jego kulę ognia.
Chrupnęlo - cała owiewka zachlapana.
No i spanikowałem - jak jakiś leszcz.. zacząłem się rozglądać jak szalony, jakies stery nie działały, ale nie skumałem które, wpadłem w korek,.. wyprowadziłem, ale zbyt nerwowo i znowo wpadłem, skupiłem się na wyskakiwaniu ... i dupnąłem 200m od lotniska w ziemię.
THE END
Było cool .. (pomijając fakt, że wkurza mnie ginięcie

, a Snake - niczym Hartmann spokojnie pyka misję za misją

)
Aha, z rodzynków to pamiętam - bitwę Czarego z kukuryźnikiem (który go zahipnotyzował) i bitwę Ceer'a z kompasem

, ale o tym to niech oni sami juz lepiej opowiedzą
Zdaje się że potrzebna jest nam mapa z gridem - rozwiąże to sporo problemów typu "WHERE R U?" -