No coz-na mnie wypadlo zakladac ten temat wiec...jak w temacie!
Nie powinienem sie dzis wcale pojawiac na torze ale w koncu zabawa jest tyle warta ile odpowiedzialne jej traktowanie! Nigdy nie lubilem tego toru wiec bez specjalnego zalu przyjalem "gearbox". Staralem sie tylko nie wadzic i mialem szczery zamiar dotrwac do konca mimo ze "jazda" szla mi jak droga krzyzowa Zbawicielowi...
Sorry za YF na poczatku ale...kiere mialem za slabo przykrecona do blatu i..."odjechala"!!! Dobrze ze w takim momencie a nie "W tloku"...zreszta co ja gadam!!! w tloku nie bylem ani raz-od razu wszyscy mnie opuscili!!!
Gratulacje dla Winnera!!!! (kimkolwiek bedzie)
zal mi Maxyma ale warpowal potwornie...
Zamysł był taki: "nie jade Richmond". Brak czasu na przygotowania, nękająca mnie od kilku dni choroba i ogólna niechęć do tego toru.
Ale o godzinie 21:01 konając już z nudów postanowiłem odpalić Nascara i walnąc parę lapów for-fun. Ściągnąłem na szybko jakiś setup z netu i zaczałem sobie śmigać - spin za spinem...
Godz. 21:14 - "nie jade, biore prova"
Godz. 21:32 - "a może jednak spróbować jeszcze...?!" Znowy pare lapów offline tym razem bez spinów... Wow!
Godz. 21:54 - "a co mi zależy... najwyżej wyjde po HH".
A same wrażenia wyglądają tak: Ruszam z 2 pozycji, pare lapów i już jestem na 3. Potem przez kilka(naście?) lapów ostra walka z Camerem. Kiedy mamy dublować chyba Marcusa, Camer wpycha sie wywalając mnie na bandę... Ale po chwili zwalnia i puszcza mnie Tu podziękowania ! Około 80 lapa mówię sobie dość, nie wytrzymam ani lapa dłużej bo mi pęcherz rozerwie, i w myślach proszę o YF. W międzyczasie lagi wpychają mnie przed Camera,który mnie wcześniej wyprzedził, więc grzecznie oddaję mu pozycję... Niestety żółtej jak nie ma tak nie ma... Wesoło podskakując sobie na fotelu (prawie jak force feedback ) i usiłując utrzymać równy tor jazdy oraz starając nie dopuścić do siebie pokusy walnięcia tym wszystkim w kąt i skorzystania z WC, turlam się dalej po torze... W końcu następuje tak upragniona YF - ale jakoś mi sie odechciało - zmiana oponek, dolanie paliwka i w drogę... Walka z Padkiem - niestety wchodzi mi na wewnętrzną w najmniej spodziewanym momencie i kontakt Lecę prosto na bandę - wywieszają YF a ja kombinując moim wciąż rozstrojonym móżdżkiem (z wiadomej przyczyny ) stwierdzam ,że nie zmieniam opon bo to tylko kilka lapów po zmianie... I to był błąd jakich mało... Okazało się ,że oponki mam lekko przypalone, a do tego autko nie bardzo chce już rozwijać jakąś sensowną prędkość... I w ten sposób dokulałem się jako 3 , a mało brakło żeby Mc jeszcze mnie zdublował
Dzięki wszystkim za świetną walkę, olbrzymią dawkę adrenaliny i fair play.
Dziękuję Dimaxowi, który dodawał mi lapy na bieżąco - gdy ja nawet nie miałem pojęcia, że mi nie policzyło
I oczywiście gratsy dla zwycięzcy!!!!
luk
Dołączył: 14 Lut 2003
Posty: 347
Miasto: Kraków GG 2686562
2003-12-05, 01:43 Richmond - div2
CyBeR napisał:
Około 80 lapa mówię sobie dość, nie wytrzymam ani lapa dłużej bo mi pęcherz rozerwie, i w myślach proszę o YF.
Trzeba bylo lac w gacie jak w prawdziwych wyscigach To by dopiero byla real simulation
padek78
Dołączył: 21 Lis 2002
Posty: 1464
Miasto: Radom
2003-12-05, 02:13 Richmond - div2
W Y G R A Ł E M !!! Nie mogę w to uwierzyć jeszcze!
Po kolei:
Najpierw około 12:00 zainstalowałem Kazęę (Ch.. - już tego więcej nie zrobię). Ta Łajzaa poinstalowała mi jakieś śmiecie właśnie jakieś GMT.exe ikonka to takie krokodyle oczka. No i przez te krokodyle oczka myślałem że cały wyścig szlag trafi. Na practice co raz to CTD i komunikat że GTM spowodował jakiś błąd. Udalo mi się jednak dotrwać do quala i zakwalifikować się na 3 miejscu. Mówię dobra to teraz mam 10 minut i jeszcze parę, żeby wyjść i zobaczyć o co chodzi. Zacząłem odinstalowywać te wszystkie Kazyy dziady-iwany i na tor. Już byłem przekonany że się spóźniłem i jedynie miałem nadzieję że dobry Dimax mi lapów dorzuci a tego -1L jakoś odrobię. Ale tu miła niespodzianka. Zdąrzyłem!!! .
Zaraz jak ruszyliśmy za PC nagle CTD i znowu ten komunikat. Pomyślałem - to już koniec (bo wcześniej nie dawało się wrócić już do aplikacji NR2003. Ale ku mojemu zaskoczeniu właśnie się udało. Więc znowu jestem happy. I przez pierwsze kilka lapów drżałem bardziej nie o to że mnie ktoś z toru wywali, ale że mój wlasny komp zadecyduje o relegowaniu mnie do pulpitu . Ale na szczęscie nic takiego się nie wydarzyło przez cały wyścig. Teraz już w msconfigu poodznaczałem te śmieci a następnie pokasowałem te śmiecio-pliki i już jest git.
Co do samego wyścigu to z jednej strony chciałem przeprosić Cybera za to że nieco za bardzo mu pod łokieć wszedłem, a z drugiej strony podziękować McLarenowi, Cyberowi i Camerowi za zaj...stą walkę. Czasami 2wide było po 2-3 okrążenia. SUPER!
A po tym jak wyprzedziłem McLarena to nawet nie patrzyłem w lusterko. Po prostu wiedziałem że Mc jest bardzo dobry na tym torze. Ale wiedziałem też że ja też jestem dobry a przynajmniej dobrze się czuję na tym torze i go bardzo lubię. Tak naprawdę to po cichu liczyłem ze uda mi się tu wreszcie wygrać mój pierwszy wyścig on-line. Chociaż po tym co zaprezentował Mc we wtorek to troszkę mnie to zastopowało w moich zapędach.
Miałem cały czas ustawione okienko zużycia opon i nawet nie chciałem przełączyć na czasy bo bałem się że się rozproszę analizą czasów i odległosci. Po prostu gnałem przed siebie.
Acha i dobrze zrobiła mi przesiadka na inną technikę jazdy. Zacząłem zrzucać na 3-kę przed T1 i T3. W ten sposób lepiej i szybciej wychodziłem z T2 i T4. Chyba coś kiepsko miałem biegi ustawione bo McLaren chyba cały czas na 4 jechał a mimo tego miał lepsze wyjście z łuków.
Tak czy inaczej jest SUUUUUUUUUPEEEEEEERRRRRR!!!!!!!!!!!
Ostatnio zmieniony przez padek78 dnia 2003-12-05, 02:35, w całości zmieniany 1 raz
camer
Dołączył: 03 Lip 2002
Posty: 692
Miasto: Lublin
2003-12-05, 02:29 Richmond - div2
Dla mnie wyscig nie zaczal sie zbyt dobrze, mianowicie zwiecha kompa przed qualem i start z przedostatniego miejsca. Potem jazda za witkiem-"widmem", nie wiedzialem, kiedy mozna go wyprzedzac, a kiedy nie - bo tracilem go z oczu nieraz na kilkanascie sekund. W koncu sie z nim uporalem i od 16 kolka czailem sie za cyberem. Na 25 okraz., kiedy juz sie mialem za niego zabierac - przy dublowaniu Marcusa - cyber zniknal na prawie cale okrazenie. Pojawil sie sporo przede mna takze, znowu musialem go gonic. Swietna okazja do wyprzedzenia pojawiala sie przy kolejnym dublowaniu Marcusa na 46 lapie-cyber mocno zwolnil, pomyslalem, ze to wykorzystam (bo znowu mi zniknie ) i zaatakowalem. Troche przecholowalem i go wypchnalem. Nastepne znikniecie cybera zaowocowalo tym, ze pojawil sie przede mna, ale kulturalnie mnie przepuscil. W miedzyczasie powalczylem troche z padkiem, potem dolaczyl do nas znowu cyber- takze walka stala sie jeszcze ciekawsza. Na 93 padek lekko w tylek mnie uderzyl na wyjsciu z turn 4 (ze szkoda dla siebie) - takze ja z cyberem troszke mu odjechalismy. Bylem juz na 2-iej pozycji i myslalem,ze w koncu bede mogl troche dogonic mcl, ale cyber nie odpuszczal i co chwila atakowal. Na 96 lapie dopadl nas padek i znowu wyprzedzalismy sie we trzech. W miedzyczasie zdublowalismy kuharo. Walczac ostro z padkiem mielismy chyba slabsze czasy, bo na 101 okraz dogonil nas kuharo i chyba chcac odciazyc troche padka, zaczal walczyc ze mna. Powalczylismy chyba ze dwa lapy, przy wyjsciu z t2 spowodowalem drobne bum, nie wiem jakie straty poniosl kuharo, a mi sie skonczyla oponka i silnik zaczal kopcic. Co prawda wyklepali mnie troche w picie, ale potem juz nie moglem osiagac dobrych predkosci - takze staralem sie tylko nie zawadzac. Dojechalem jako 5-ty (przedostatni z jadacych ), ze starta chyba 4 lapow-a moglo byc tak pieknie. Wyscig chyba moge zaliczyc ogolnie do udanych, bo duuzo sie nauczylem walczac z cyberem i padkiem. Na pewno byl duzo ciekawszy dla mnie niz california.
kuharo
Dołączył: 01 Wrz 2003
Posty: 184
Miasto: opole
2003-12-05, 13:11 Richmond - div2
ja po nieciekawych kwalifikacjach zapytalem czy sa one w ogole oficjalne bo zaczelismy przed czasem, myslalem, ze to jeszcze jazda for fun, wiec na qual jedno z ostanitch miejsc ... wiedzialem, ze camer'a wyrzucilo przed qual, a czasy na praktyce mial eleganckie, wiec na samym starcie pojechalem outside, choc mialem miejsce inside, ale balem sie ze camer bedzie probowal mnie i witka na sile wyprzedzic na pierwszym kolku co moze fajnie sie nie skonczyc ... zostawilem inside camer'owi pozniej dosc dlugie zawadzanie witkowi w normalnej jezdzie, wyprzedzalem go, popelnilem jakis blad, to znowu widzialem jego tyl i tak w kolko jak juz poraz pierwszy bylem dublowany przez ta trojce o ktorej camer wspomnial, czyli padek, cyber i camer to byl maly wypadek po ktorym Mc mogl sie wkurzyc, bo mial chyba spora przewage nad ta trojca bylo tak,z e puscilem camer'a, pozniej on walczyl z kims wiec szybko ich dogonilem jako zdublowany, no i trudna sytuacja, jestem zdublowany, ale szybciej jade i mam mozliwosc wyprzedzenia, wiec jade sobie po wewn, w kazdym okrazeniu, nie chcialem nikomu przeszkadzac, ale nie chcialem tak jak inni to robili prawie sie zatrzymywac gdy byli dublowani, wiec jechalem sobie swoje nie zmieniajac toru jazdy, az camer popelnil blad co napewno moglo wkurzyc Mc
po tym wybity z rytmu z lekko rozwalonym samochodem nie potrafilem zlapac rytmu i chcac puscic padka wpadlem w poslizg ... samochod do kasacji
padek a gdzie w ogole jakie kolwiek podziekowania za setup przeze mnie ... znaleziony na necie? hehehe
AdAKaR
2003-12-05, 16:47 Richmond - div2
gratsy padek
MaXyM
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 6289
Miasto: Kraków GG:1905678
2003-12-05, 17:05 Richmond - div2
Trochę sobie pluję w brodę za brak taktyki. moglem nei jechac quala i startowac z konca stawki. pewnie bym dochejal jakos.
Ale startujac z 4go miejsa (chyba) moglem zrobic niezle bydło warpami. a przepuszczac nie bylo jak bo by ktos bf dostal. Wiec zrezygnowalem.
Dzis sie okazalo ze winne bylo proxy ktore przeciazalo nam serwer ehhh Po wylaczeniu squida pingi spadly z 1200ms do 20 ms. No to tyle z wyscigu
Moje spostrzezenia sa takie, ze od pewnego czasu wyraznie widze taktyke STB co by nie mowic niezbyt fair a polega ona na tym ze osoby niebedace na lead lap utrudniaja maksymalnie zycie osobom ktore walcza z zawodnikiem z STB. Doswiadczylem jeszcze wariantu ze gdy trwala walka nie na lead lap to osoba z lead lap zaczynala blokowac mialem nadzieje ze juz to wczesniej zostalo wewnetrzne ustalone ale jednak sie mylilem .
Nurtuje mnie teraz pytanie cze tak powinna wygladac wspolpraca zespolowa ??, conajmniej 2 razy przez takie zachowania zostaly spowodowane wypadki.
lefty
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 9068
Miasto: Rzeszów
2003-12-05, 19:34 Richmond - div2
To wytnij i zapodaj na forum replaye a sedziowie ocenia. A tak w ogole to powinienes w koncu przeniesc sie do div1 skoro taka mozliwosc masz
moze niedlugo to nastapi ale do tego potrzebny mi jeszcze jeden element (czytaj czlowiek), bo chyba widac ze URT zaczyna sie przenosic do div1 .
Tak na marginesie dodam od siebie ze jazda w div2 nie jest i nie byla strata czasu naprawde wiele sie mozna bylo podciagnac zwlaszcza w pewnosci prowadzenia wystarczy spojrzec na statsy
Odnosnie replaya to moge nawet dac przyklad z ostatniego wyscigu ale dla sedziego niewiele wniesie bo regulamin nie mowi nic o CELOWYM blokowaniu przeciwnika przez marudera w celu pomocy osobie ze swojego zespolu, a przydaloby sie z tym cos zrobic bo staje sie to ostatnio norma