Metallica - tytul plyty i nowa trasa

Pozerstwo to chyba zbyt mocno powiedziane ale jak dla mnie (moze to malo oryginalne) to Metallica skoczyla swa wielkoscia po czrnym albumie (takze srednio trawliwym dla moich uszu, choc sa wyjatki jak MFoM). Pożywiom - udwidzim jak mawiają Indianie.
CO do Ironow - ich riffy sa czasem do znudzenia ... ironowe i za to sie ich kocha . No a wokal Bruce'a.... No comments bo słowa to za mało...

Richie napisał:

And Justice For All to ostatnia zajebista plyta! nie wierze w powrot do starego brzmienia, ale jesli to okaze sie prawda, zapuszczam znow wlosy

jesli sie to okaze prawda, to ja scinam wlosy

No widzę koledzy że zgodność tu panuje jak nigdy dotąd
Żeby nie było niedomówień moje zdanie też podobne: od Kill'em all do And justice... to była Metallica, w moim prywatnym rankingu w takiej właśnie kolejności wydawania płyt.
A potem wraz z czarnym albumem i balladową ofensywą na MTV to już kibel...

a ostatnio odczuwam "back to the village" czyli od od czego wogóle zacząłem słuchanie muzyki w moim życiu to teraz mi w winampie króluje Killers, Live after death... itp

ps. proponuję zmianę nazwy forum na "Forum miłośników symulatorów i Ironów"

A ja wlaśnie odpaliłem Blackened - Jezu, tylko Larsa słyszę

Po prostu dla nas Ironi, Metallica itp to klasyka. Dla podtrzymania nastroju odkopany wątek:
http://racing-forum.pulse.pdi.net/viewtopic.php?t=3709&highlight=metallica

ech....
Metallica, Ironi, Ozzy.... Miś Uszatek, Czterej Pancerni... co jakis czas nastalgiczne wątki sie pojawiają na Forum i konkluzja jest raczej taka sama za każdym razem (zresztą padła i w tym wątku) TO SE NE WRATI.

IMHO
1. Metallica - ciężko wśród płyt do Black Albumu wybierać te lepsze albo te gorsze. Każda jedt inna, ma inny charakter, zespół był w inch momentach swojego rozwoju i tego co chciał pokazać. Gdyby materiał był podobny na każdym LP to było by LOAD i RELOAD . Jak dla mnie każda z tych starych płyt jest doskonała tylko na różne okazje.
Akurat dla mnie najwspanialszy był i pozostanie album MoP i tytułowa piosenka, która jest dla mnie esencją METALU (takiego jakiego juz nie ma).
2. Iron Maiden - nigdy nie byli dla mnie bogami. Kiedy byli popularni w latach 80 dla mnie Metallica była wszystkim. PO latach słucham sobie ajroniarzy i ich doceniam ale jedna za dużo w ich muzyce kalkulacji a za mało spontanu. Tu się pewnie narażę fanom IM
3. Ozzy.... jeden z moich faworytów, ale tylko na scenie... niestety jak patrzę na niego w Osbourne Family to się załamuję. Jak on wyjdzie na scenę jak on ledwo chodzi po domu . Ale dla niego nawet szacunek większy niż dla reszty BS pomimo że poszedł w stronę komercji.
4. Nie wiem czy taka kapela jak RUSH wywołuje u was jakieś emocje, bo ja co jakiś czas sobie do nich zaglądam. Metal to nie jest i w naszym dziwnym kraju nigdy popularni nie byli, ale za każdym razem gdy do nich wracam to jestem pod wrażeniem....

co do nostalgii....

jestem daleki od jeczenia w starczym stylu "kedys to byly kapele, a teraz to sam shit jest" ale prawda jest taka (w moich oczach oczywscie) ze z tzw tytanow metalu/rocka poziom trzymaja niezmiennie od poczatku kariery jedynie Ironi (pomimo dziwnych zajsc w postaci Blaze'a), AC/DC i Rolling Stonesi . Metallica nigy nie byla w moim guscie, cenie sobie bardzo Hammeta i Newsteda (zajebisty klimaciarz i muzyk), Lars jest kiepskim bebniarzem i hochsztaplerem, jego slynne partie perkusyjne to efekt zmudnej pracy studyjnej i nic wiecej (partie bebnow do czarnego albumu nagrywali kilka tygodni tnac przy tym tasme tak, ze najdluzszy kawalek ma poltora taktu) - i dlategoi pewnie musi nadrabiac na scenie zwyklym fizolstwem (co oczywiscie robi wrazenie ) A moja uwaga o pozerstwie - nie lubie ludzi ktorzy pluja, szpanuja swoja osoba i robia szum. Tak jak na przyklad Sting - chyba najbardziej zadufana gwiazda, chociaz uwielbiam go i jest jednym z moich bogow, to jednak straszny palant

Ozzy - wielka postac, nie rozumiem, co znaczy ze poszedl na komercje... Ostatni album jest dokladnie w jego stylu, od razu wiadomo kto zacz. A na scenie wyglada dokladnie tak samo jak w OF ledwo co na nogach stoi staruszek ale zgadzam sie absolutnie ze BS bez niego to cienizna - bylem na koncercie kiedys, kiedy grali oni wlasnie i jako support byl Tiamat - i prawda jest taka, ze kolejnosc powinna byc co najmniej odwrotna..
Rush - swietna kapela!! tez sie dziwie czemu nie byla u nas popularna, ale wlozyli duuuzo w historie wypierdalania gitarowego i wg mnie to jest prekursor nowej fali heavy metalu

Z tym Larsem to się trochę naraziłeś))

Co do Ozzy'ego - komercja to znaczy kawałki w stylu Mama i'm coming home . Ale i tak go kocham.... Dwupłytowy albu, Live&Loud swego czasu nie wychodził z mojego discmana. Ale przyznam, że również dlatego że na tej trasie na wiosełku pomykał niejaki Zakk Wylde... niezwykle widowiskowo (dla oczu i uszu) grający gość.

A co do RUSH. Mnie najbardziej powala ich sekcja. Jak pierwszy raz usłyszałem kawałek XYZ to pomyślałem, że to jest perkusja z mixera a nie real bębniarz. A płytka koncertowa to mnie powaliła na ziemię i jeszcze mocno przycisnęła. Oni tam grają jeszcze czyściej i równiej niż w studio !!!

P.S. też byłem na tym koncercie ... podobne wrażenia ) i ten wędrujący świetlny krzyż

Azghar napisał:

Z tym Larsem to się trochę naraziłeś))

stwierdzam tylko obiektywnie fakty

Cytat:

niejaki Zakk Wylde... niezwykle widowiskowo (dla oczu i uszu) grający gość.

Zakk to mistrz!!!! jeden z najlepszych gitarzystow obecnie, uwielbiam go i chyba nie tylko ja dodatkowo w bandzie ozzyego gra Mike Bordin zwany Puffym (wczesniej w Faith No More - kolejny moj kultowy band, niestety nie istnieja juz wiec nie mozna nic o nich powiedziec w temacie.) i Mike Trujillo - basista z Suicidal Tendencies (yeah!!!) i Infectious Grooves. Band - marzenie.

Cytat:

Oni tam grają jeszcze czyściej i równiej niż w studio !!!

no i o to chodzi wlasnie....

>>> Zakk to mistrz!!!! jeden z najlepszych gitarzystow obecnie, uwielbiam go i chyba nie tylko ja <<<

swego czasu nawet qpiłem płytkę Zakka i jego kapeli ... (już nie pamiętam jak się nazywała) ale nie byłem zachwycony. Poprawnie... jeden Hicior i nic ciekawego... samymi solówkami się płyty nie zrobi.... on raczej jest do grania dla innych... tak jak np Slash. Ale jak już zagra to

kapela sie nazywala Pride&Glory, a zakk mial taki kowbojski kapelusz wtredy i dzwony nawet fajna plyta , bardzo amerykanska
teraz to wyglada jakby gral w sepulturze mniej wiecej

O własnie... takie trochę kowbojskie granie... a ostatnio gdzie się udzielał ??? bo jakoś go zniedbałem

no ostatnio (od ladnych 7 czy 8 lat) gra z ozzym, oprocz tego ma zespol pod nazwa Black Label Society ale nie znam dobrze ich.


PS. wlasnie sprawdzilem w googlu i... :

http://www.zakkwylde.com/

Azghar napisał:

A co do RUSH. Mnie najbardziej powala ich sekcja. Jak pierwszy raz usłyszałem kawałek XYZ to pomyślałem, że to jest perkusja z mixera a nie real bębniarz. A płytka koncertowa to mnie powaliła na ziemię i jeszcze mocno przycisnęła. Oni tam grają jeszcze czyściej i równiej niż w studio !!!

bo zaraz od profanow bede wyzywal , kawalek sie nazywa YYZ a nie XYZ

UUUPS, faktycznie ... jakoś się łatwiej napisało xyz niż YYZ...
co niezmienia faktu że kawałek jest wyczesany

P.S. Okazało się, że trochę ludzi tego słucha