Czy ktoś ma moto???

Ale Richiemu chodzi chyba o to, ze 16 sierpnia napisal text o SV 650...

ok, my fault.

A teraz napiszę cuś od siebie...
Wiecie co mi najbardziej zostało w pamięci?
Człowiek wsiada, rusza, dupę mu zrywa z siodełka, trzyma się kierownicy jak wariat, 100, 120, 140, 180, 220, 240, 260, 280, 290, 295, 296, 297, 298, 299, 300, 300, 300.... 300 km/h na odcinku 1 km... I lecisz te 300 km/h, nic się nie liczy, tylko najwspanialsza ekstaza - jesteś wybrańcem, jesteś jednym z niewielu, którzy to właśnie teraz mogą na lądzie tak grzać, poznajesz doznania dla innych niedostępne...
Potem hamujesz jak wariat, zawracasz, znowu to samo, przyspieszenie Ciebie zrywa z siodełka, świat ucieka nieprzytomnie, znowu 300 km/h, prędkość, która dla wielu znaczy więcej niż tylko 300 km/h, po drodze mijasz VFR-kę, która leci na Ciebie z prędkością ok 250 km/h. wypadkowa to jakieś 550 km/h, widzisz jego swiatło i jak pocisk karabinowy Ciebie mija, nawet nie słyszysz jego silnika, bo wiatr jest tak potworny, uderza Ci w plecy jak deska..., jedziesz, mijasz drugi kilometr, potem trzeci, trzy i pół, widzisz ludzi, którzy stoją i czekają na Ciebie a Ty wciąż gaz do dechy, 300 km/h. No nic, hamujesz, o jak już wolno bo tylko 260 km/h, jaka cisza, jak przyjemnie, o 200 km/h, właściwie możesz już zsiąść... Zatrzymujesz się, wyłączasz silnik, nóżka, stajesz obok i patrzysz na to coś, co jest faktycznie dziełem szatana. Przed chwilą grzałeś 300 km/h, byłeś jak bolid F1, byłeś tym jedynym wybranym dzięki tej kupie części. Stoisz i patrzysz na dym z rur i niesamowicie gorącą oponę, a to było nie dalej jak 30 s temu...
Ludzie to nie wiedzą....

Czy ja jeszcze jestem normalny?

Richie napisał:

cos pomieszales, bo juz 16 sierpnia 2001 napisalem:"

Misiu-pysiu:))) 16 sierpnia to ty zarejestrowales sie na forum, przyjrzyj sie dobrze przeciez to jest prawie 2 lata temu

KrzysztofM napisał:

Czy ja jeszcze jestem normalny?

czy chcialbys o tym porozmawiac?

Moze i jestes nienormalny, ale ja mam podbne odczucia jak przejade sie "chociaz" 220 samochodem, dla mnie to tez fantastyczny kick adrenaliny, choc niewatpliwie w mniej zwariowanym wydaniu. Punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia.

To jest po prostu coś absolutnie niesamowitego, ktoś kto tego nie przeżył, to nie wie co to za uczucie...
Silnik ciągnie Ciebie od 2000 obr/min, kilkaset osób pracowało nad tym, abyś teraz mógł to czuć, myślisz sobie, że to niemożliwe, że 4000 obr i zaraz się skończy, bo już nie jesteś w stanie się utrzymać, a tu niestety walka trwa dalej, 5, 6 i 7000 i zaczyna się jeszcze inny świat, ktoś, kto nie przyspieszał do 200 km/h w 6 sek to nie wie, o czym mówię, i masz wrażenie, że nie dasz rady, że to niemożliwe, aby cokolwiek tak Ciebie rwało do przodu, czujesz się dosłownie jak pilot. K... mać, zaraz spadnę, ja się nie utrzymaaaaaaaam!!! Bożeee, aby tylko koła nie poderwało! A silnik idzie dalej, 10000 i 11000 i to już jest maksymalna dawka hałasu i mocy, której właściwie nie jesteś w stanie zrozumieć, skąd to się bierze. Bieg następny i na trójce w ten sam sposób dzięki dolotom osiągasz ok 240 km/h... I nic innego się nie liczy, aby szybciej, a silnik idzie tak jak Ty sobie tego życzysz, a wręcz niezrozumiale... K... mać myślisz sobie, to niemożliwe, znowu 11000 a Ty masz już prawie 290 km/h, bieg wyżej i znowu to przyspieszenie... Taaaak, masz 295 a silnik na 5 wyje nieprzytomnie, szóstka i już jest 300... Myślisz sobie, jak to wygląda z boku, pochylasz się aby się całkiem skryć za owiewką, by może te 305 km/h, ale niestety, ten pieprzony opornik, co odcina wtrysk przy 10200 obr na szóstce...
Hamowanie takie, że czujesz, jak się palą klocki, nawrotka i to samo, to co znowu? Może nie, boisz się, a nie jesteś w stanie się opanować!
Osiągasz znowu 300 i nucisz sobie pod nosem jak małe dziecko, które siedzi schowane pod kocem w nocy, bo zobaczyło cień w oknie...
Would You die tonight for love? Would I die tonight for love?

Ostatnio zmieniony przez KrzysztofM dnia 2003-05-19, 19:21, w całości zmieniany 1 raz

KrzysztofieM zostan poeta ale tylko dla Siebie ,nie opowiadaj mi wiecej takich rzeczy prosze ojej co ja bym dal zeby moc sie przejechac z taka predoscia ahh.
Wy to szczesciarze jestescie ale za 7 lat mam nadzieje ze te motocykle z pierwszej polki duzo stanieja i sam bede mogl doswiadczyc ekstazy jaka jest niewatpliwie taka predkosc , nic tylko pozazdroscic i czytac moj podpis

ach piekne!
ja jak dotad jako 8-10 latek jezdzilem na motorynce (lol), i kusi mnie zeby kupic jakies moto, ale masz strasznego cykora, bo mialem jeden powazny wypadek w katamaranie (dzieki Bogu najbezpieczniejszym w swojej klasnie =).

chetnie CI sprzedam mojego bzyczka

Ja mam pytanie do KrzysztofaM na jakiej drodze, (na polska to nie wyglada) przeżywał takie przeżycia

He he, ta droga to się nazywa droga kołowania dla samolotów na lotnisku w Modlinie

cholera 300 to moje ciało nie podróżowało jeszcze ...
jakies 250 bylo chyba, kiedys jako pasazer ... calkiem fajnie tylko wieje strasznie a jak sie spojrzy w bok to ... hmmm nic nie widac sciana poprostu
autem to inaczej ostatnio 230 sobie latalem i ... w sumie nudno
a co do przeciążeń, to powiem wam ze moto i tak jest cienkie ... rok temu latałem szybowcem ... jak tam wciska w fotel przy ostrym nawrocie to sie w pale nie mieści. czyjesz ze policzki sa tak ciezkie ze skora zaczyna tak jakos inaczej sie ukladać na pysku
no ale tak po ziemi 300 smignac to musi byc w sumie fajnie ... tylko pewnie głośno jest

cos sie 2 razy napisalo ...

Ostatnio zmieniony przez IceMan dnia 2003-05-19, 19:50, w całości zmieniany 1 raz

a boeing 737 na pasie startowym to nie wiem czy 3 paki leci jesli tak to tyle jechalem , a pozniej odlecialem