Snake swoją historią lub swoj raport napisal w innym topicu ja ide w jego slady bo mnie zainspirowal i napisze swoj raport z najciekawszego patrolu jaki narazie odbylem
zakladam nowy topic bo gdy bedzie kilka topicow o SH3 to moze Richie zrobi osobny dzial na forum
ODuck napisał:
moze zamiast np LIGI golfa wirtualnego
12\02\1941
U-99 wychodzi z portu St.Nazaire na swoj 5 patrol, cel patrol w sektorze AN27 przez 40 godzin nic ciekawego sie nie dzieje, ale 14\02\1941 w sektorze BF14 jeden z oficerow dostrzega maly tankowiec na horyzoncie, postanawiam na niego zapolowac, po kilkunastu minutach skradania sie do ofiary wydalem komende Torpedo eins Feuer! i nastalo czekanie az torpeda osiagnie cel po chwili bylo wielkie bumm ale jakie bylo moje zdziwko bo tankowiec nie poszedl na dno a nawet sie nie zapalil, szybkie wezwanie ludzi do dzalka i po 20 min ostrzalu tankowiec o wypornosci 4248 ton poszedl na dno o godzinie 22.19 i obralem kurs na sektor AN27 i 2 dni puzniej doplywam do celu bez zadnych fajerwerkow.
Nad ranem 17\02\1941 dostaje raport z dowuctwa o duzym konwoju w sektorze AN29 szybko podejmuje decyzje o spotkaniu sie z takim kaskiem, konwoj spostrzegam wieczorem sa w nim 3 tankowce 5 malych frachtowcow i 4 wieksze z tego polowa to neutralne jednostku amerykanskie postanawiam zaatakowac od ich sterburty i pierwszy na celownik idzie niszczyciel ktory jest eskorta lecz niestety nietrafiam no ale mam inne kaski do ugryzienia, na celownik biore maly i sredni frachtowiec oraz 2 tankowce 4 torpedy mkna w strone swoich celow 1 nie osiaga celu 2 tez, 3 trafia tankowiec ktory odrazu staje w plomieniach konwoj zmienia natychmiast kurs ale i tak 4 trafia C2 Cargo w rufe i unieruchamia go, o 21.41 T2 Tanker o wypornosci 10817 ton idzie na dno ale w tym momecie mam wazniejsze sprawy na glowie niz przygladanie sie tonacemu tankowcowi bo od rufy zblizal sie szybko niszczyciel ktorego nie zniszczylem wczesniej i mial on wlaczony ASDIC szybko wydalem rozkaz zejscie na 130 metrow i 20 stopni na sterburte dobrze ze jeszcze peryskop schowalem bo bomby wybuchaly tuz nad kioskiem i ekipa remontowa miala co uszczelniac, ( ktos pisal o zaznaczeniu na mapie unieruchomionego statku DZIEKI ) przez kolejne 2.5 godziny unikalem bomb glebinowych i staralem sie podplynac pod ten unieruchomiony statek ktory na mapie mialem zaznaczony i tak bedac na 130 metrach siedzalem sobie i czekalem az niszczyciel odplynie i mialem nadzieje ze moja oslona nie pujdzie na dno. Niszczyciel po godzinie postanowil odplynac chyba mu sie ASDIC zepsul czy co ja postanowilem jednak poczekac do rana, rano moja niedoszla ofiara wciaz byla w tym samym miejscu co na mapie, wynurzylem sie od bakburty swojej ofiary i 18\02\1941 o godzinie 7.04 dobilem C2 Cargo o wypornosci 6400 ton dzalkiem pokladowym. 22\02\1941 zameldowalem sie w porcie macierzystym zatapiajac 3 statki o lacznym tonazu 21465 ton
ale nabazgralem
Reklamy
camer
Dołączył: 03 Lip 2002
Posty: 692
Miasto: Lublin
2005-04-08, 12:19 Raporty SH3 (offline)
[ot warning]
za taki raport "dowuctwo" zdegradowalo by Cie na majtka pokladowego, w najlepszym przypadku kazali by Ci przepuscic ten raport przez enigme (worda)
Nieźle zaczęty wątek:)
Na koniec skwitowany : ale nabazgrałem...
Jeśli sam nie masz przekonania do własnej roboty to nie oczekuj że ktoś inny się z Tobą nie zgodzi , dramaturgii nie odnotowano ….
Matey
Dołączył: 23 Kwi 2004
Posty: 1336
Miasto: Tychy
2005-04-09, 07:49 Raporty SH3 (offline)
co prawda nie mam jeszcze takiego obycia w pisaniu raportow jak Snake czy inni DIDowcy no ale moze kiedys
Napewno literatura pomaga - ktoś może polecić jakies "podwodniackie" książki?
Matey
Dołączył: 23 Kwi 2004
Posty: 1336
Miasto: Tychy
2005-04-10, 08:43 Raporty SH3 (offline)
te 3 staram sie zdobyc 2 pierwsze sa podobno fantastyczne trzecia wydana zostala w tym roku i jeszcze nic oniej nie slyszalem
"Żelazne trumny" Autor: Herbert A. Werner
"Rycerze głębin" Autor: Lowell Thomas
"Stalowe drapieżniki.Polskie okręty podwodne w wojnie" Autor: Mariusz Borowiak
oraz inne
"10 lat i 20 dni. Wspomnienia 1935-1945" Autor: Karl Donitz
"Przeklęte morze. Z dzienników wojennych Kriegsmarine" Autor: Cajus Bekker
9mm
Dołączył: 07 Lis 2001
Posty: 368
2005-04-10, 11:40 Raporty SH3 (offline)
Rozumiem, ze "Okret" Buchheima znajduje sie w pudelku z gra?
Snake-
Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa
Nasz wódz wydał rozkaz zajęcia Polski, a my w tym czasie na pierwszy 24 godzinny patrol. Akwen 41 Morze Północne. Wyruszamy przy dźwiękach orkiestry. Załoga mało doświadczona, ale pełna żądzy walki. Pogoda ładna. Morze spokojne. Do kwadratu mamy 3 dni drogi, będzie czas na oswojenie, że to już nie zabawa. To patrol, gdzie my mamy być wilkami, a przeciwnik zwierzyną łowną, Oby szczęście nam sprzyjało. Po 3 dniach wpływamy do wyznaczonego akwenu. Po drodze mieliśmy dwa kontakty z wrogimi małymi jednostkami transportowymi. Zignorowaliśmy je. Zapolujemy na coś dużego w wyznaczonym obszarze. Dowództwo na pewno nie wysyłało by nas do martwego akwenu. Po 12 godzinach patrolu odbieramy tylko meldunki od kontaktach innych załóg. A u nas nic ! Minęły 24 godziny. Patrol zakończony. Załoga zmęczona, ale raczej nudą niż wysiłkiem. Muzyka z gramofonu trochę rozładowała napięcia i frustracje związane z pierwszym patrolem. Pogoda się pogorszyła. W drodze powrotnej nieźle będzie nami bujać. Jak tak będzie przez 3 dni powrotu do bazy, to chyba część drogi przebędziemy w zanurzeniu. W połowie drogi powrotnej dostajemy informacje o kontakcie. Miejsce nie daleko nas. Ruszamy w pościg. Po 20 godzinach nadal nic nie znajdujemy, chyba trzeba będzie się pogodzić z tym, że nic nie upolujemy. Wkrótce potem dostajemy wiadomość z dowództwa, aby natychmiast wracać do bazy. Wracamy więc na kurs do bazy, Wilhelmshaven. Za 24 godziny będziemy z powrotem przy naszych Helgach. W godzinach wieczornych docieramy do portu. Stan morza pogarsza się, ale widok piękny. Dymy z fabryk, światła latarni, zachód słońca, lekka bryza, nie ma nic piękniejszego jak morze. Gdyby jeszcze było się czym pochwalić przed kolegami w dowództwie. a tak nic. Kompletne zero. A tu jeszcze orkiestra na nabrzeżu. Ale będzie to nauką na przyszłość i nauczy pokory. Czasami warto zapolować na coś mniejszego, a nie czekać na łut szczęścia, na jakiś duuży kąsek.
Wyruszamy nocą, kierunek akwen 45, Morze Północne. mamy nadzieję, ze tym razem rozpoczniemy zatapiać jednostki wroga. W spokoju docieramy na wyznaczonego obszaru. Daję nawigatorowi rozkaz wyznaczeniu kursu patrolowego po wyznaczonym akwenie. Kiedy ruszamy po nowym kursie z mostka dociera informacja o kontakcie. Merchant. To jest to. Tym razem nie będziemy grymasić. Poślemy to na dno. Daję rozkaz zanurzenia do głębokości peryskopowej. Cel zmierza ku nam z północy. Jest wieczór. Stan morza średni. To będzie nasz dzień ! Po paru godzinach sadowimy się na odpowiedniej pozycji i czekamy w zanurzeniu, aż cel sam wpłynie przed nasz nos. Już mocno pociemniało, ale jeszcze widać w miarę wyraźnie cel. Torpedy przygotowane. Kursy policzone. Czekamy. I poszła. Dwie wyrzutnie czekają w pogotowiu. Cel jest małą jednostką, więc może jedna rybka wystarczy. Po 50 sekundach dostaję meldunek, że torpeda dotarła do celu, ale nie eksplodowała. CHOLERA. Daję rozkaz, druga ognia, parę sekund poczekałem i trzecia ognia. Nie możemy stracić tej okazji. Po minucie pierwsza dociera do celu, trafia i eksploduje. Radość wśród załogi. Cel przechyla się na prawą burtę, ale zaraz dostaje drugą torpedą. Tego już nie przetrzymuje. Przełamuje się na pół i natychmiast idzie na dno. Chwilę jeszcze delektujemy się chwilą i zaraz wracamy na wyznaczony kurs. Wynurzamy się i rozpoczynamy patrol akwenu. Piękna noc. Po 24 godzinach nic nie napotkaliśmy. Czas wracać do domu, ale tym razem w lepszych humorach. Ktoś załogi przemycił szampana. Powinienem ich ukarać, ale pierwsze zatopienie. Nich się cieszą, jeszcze tym razem. To dopiero początek. O poranku docieramy do portu. Znowu orkiestra a na nabrzeżu. Ciekawe czy zawsze będą nas tak witać, nawet to miłe.
Tonaż: 2403
Dzień. Nowy okręt. Trochę zmian. Kierunek akwen 82. Wybrzeże Holandii. Powinno być spokojnie, choć wszyscy liczą na jakieś zdobycze. Po dwóch dniach docieramy do wyznaczonego akwenu. Rozpoczynamy przeszukiwanie. Po 15 godzinach meldunek o kontakcie. Tug boat. Zanurzenie. Kurs WSS. Po trzech godzinach jesteśmy na pozycji. Zaczyna świtać. Cel w peryskopie dość odległy, więc wykorzystamy to na poprawienie swojej pozycji do ataku. po godzinie zatrzymujemy się i czekamy. Cel znowu nam wpływa nam przed nos. 1 ognia, 3 sek., 2 ognia i zaraz wszystko się wyjaśni. Cel był blisko raptem 600 m. Więc nie poczekamy długo. No i jest pierwsze w celu, po chwili druga w celu. W peryskopie widzę, że cel przechyla się na prawa burtę i idzie na dno. W torpedowni ruch. Ładują kolejne rybki do puszek. Wynurzamy się i wracamy na kurs. Po 24 godzinach obieramy kurs do domu, ale zaraz otrzymujemy meldunek o kontakcie na północ od nas. Cała naprzód i gonimy cel. Może go odnajdziemy. Po 18 godzinach JEST, C2 Cargo, piękny duży, opasły, NASZ ! Parę godzin manewrujemy w celu ustawienia się na lepszej pozycji. Prędkość 2 węzły. 1 ognia i poszła. 2. Ognia i poszła. Po minucie 1 w celu, ale NIE EKSPOLODUJE, a zaraz za nią 2 mija cel o włos od rufy. CHOLERA. Co za pech. Przeliczyć kursy i 3 ognia. Nie mam już rybek, więc wydaje się mało prawdopodobne, abyśmy go zatopili. Jedna to może być za mało. 3 dociera do celu i eksploduje, ale na rufie uszkadzając ster i śrubę. Wynurzamy się. Cel nas oczywiście dostrzegł. Nasz okręt niestety nie został wyposażony w działo pokładowe, więc nie ma szans aby go zatopić, ale przynajmniej pouszkadzamy go z flaka. Każdy z załogi potrenował strzelanie przynajmniej. Wkrótce amunicja do flaka się skończyła, więc oznaczam cel, wysyłam raport o kontakcie i do domu. Nocą docieramy do portu. Na nabrzeżu znowu orkiestra, (pracują na trzy zmiany ?), ah ta propaganda, muzyka, kronika, kobiety...
Tonaż: 1992
Zimno. Sztorm. Dostaliśmy nowy kiosk i nowe baterie. Na nowego ubota musimy jeszcze czekać, ale przydał by się. A przynajmniej przydało by się działo. Wypływamy. Kierunek akwen 44. Może Północne. Oby udało na się wrócić na święta do domu. Na 12 godzin przed dotarciem do wyznaczonego akwenu meldunek z mostka o dużym celu na północy. Natychmiast się zanurzamy i kurs NE. Szczęście nam sprzyja. Idealnie ustawiamy się do celu. Pogoda niestety ładna, morze spokojne, wiec trzeba z większej odległości atakować.. Po 2 godzinach gotowi do ataku. Cel okazał się dużą jednostką. 1 i 2 ognia. Po dwóch minutach torpedy docierają do celu i bez niespodzianek eksplodują. Jednak cel nadal płynie, choć zwolnił. Kursy przeliczone ponownie. ale poczekam na przeładowanie wyrzutni. Nie chcę ryzykować. Poślę od razu 2 torpedy, a nie jedną, która jest w gotowej jeszcze trzeciej wyrzutni. Po 20 minutach gotowi do strzału. Ale najpierw poprawimy nasza pozycję. Po dwóch godzinach na nowej pozycji. Cel zaczął zygzakować, wyczekamy do momentu kiedy zmieni kurs na bardziej prostopadły do naszego dziobu. Po paru minutach jest. Zakręcił tak jak przypuszczałem. Przeliczmy kursy. I ognia 1 i 3. Po 55 sek. 1 w celu ! Eksplozja i cel się przełamuje na pół. Po chwili 3 dociera do celu, eksplozja i już nie ma nic na powierzchni. Radość na pokładzie, będzie co świętować. Niestety atak na tak dużą jednostkę uszczuplił nam zapas torped, wiec atakować będziemy mogli jedynie coś naprawdę małego. Wracamy na kurs. Po 24 godzinach nic nie znajdujemy i wracamy do bazy. W domu jesteśmy za dnia w południe akurat na obiad. Wita nas orkiestra dowództwo, Czyżby kolejne odznaczenia !?
Tonaż: 6395
Noc. Kierunek akwen 18. Wybrzeże północno-wschodniej Szkocji. W połowie drogi do wyznaczonego celu 20 mil na południe jest podobno wrogi statek. Kierujemy się tam. Jest piękne popołudnie. Godzina 16:23, cel na południu zanurzamy się, 2 godzinki podpływamy, 90 stopni w prawo, maszyny stop i czekamy. Po chwili 1 i 2 ognia. Po 40 sekundach 1 i 2 w celu. Cel zniszczony. Co prawda nieduży, ale na dnie w tej chwili. Ruszamy dalej w wynurzeniu. Po 3 godzinach kolejny meldunek z mostka o celu. Zanurzenie. Kurs na pozycję. Wyrzutnie gotowe. Cel pięknie wychodzi nam przed nos. Ładna pogoda. Piękny zachód słońca. Czekamy jeszcze chwilę 2 i 3 ognia. Po minucie znowu obydwie w celu. Tym razem także cel nie marudził tylko od razu poszedł na dno. Pięknie zaczął się ten patrol. Zbyt pięknie, ale nic już nie będę zapeszał. Wracamy na stary kurs. o godzinie 00:10 docieramy do wyznaczonego akwenu. A mówiłem ze zaczęło się zbyt pięknie. po czterech godzinach patrolowania meldunek z mostka o dwóch wrogich okrętach: niszczyciel i trałowiec. Zanurzamy się i nie zauważeni odpływamy po za ich zasięg rozpoznawania. Wynurzenie. I dalej kontynuujemy patrolowanie. Stan morza pogarsza się. O godzinie 10:24 meldunek z mostka o wrogim samolocie. Załoga do flaka. Przeprowadzamy ostrzał samolotu niestety nie skuteczny. Ten z kolei odpowiada nam atakiem bombowym, ale na szczęście nie trafia choć był blisko, jakieś 30 metrów od mostka. Odlatuje. Ale na pewno przylecą inne. Zmieniamy więc kurs na SW i na pełnej mocy zmieniamy pozycję. Chyba zgubiliśmy ich. Więc spokojnie dalej patrolujemy. O godzinie 14:43 z mostka meldunek o trzech wrogich samolotach. Fakt jesteśmy blisko szkockiego wybrzeża, to i nie dziwne że obrona powietrzna jest gęsta. Stan morze bardzo zły. Silny sztorm. Dziwne, że samoloty latają w taką pogodę. Niestety przy takiej pogodzie nie można używać flaka. Więc nie ma co ryzykować. Zanurzamy się. Parę godzin przepłynęliśmy w zanurzeniu z nadzieją, że zgubiliśmy samoloty. Kończą się baterie, więc musimy się wynurzyć. Na niebie jest spokojnie więc cała naprzód i dalej patrolujemy. Jest godzina 17:30. Więc wkrótce się ściemni i będzie spokój z lotnictwem.... Chyba wypowiedziałem to w złą godzinę, bo po chwili meldunek o samolocie. Ale nie możemy się zanurzyć, bo baterie za słabe jeszcze. Samolot zaatakował bardzo nie skutecznie i odleciał. Uff. Po 30 minutach meldunek o kolejnych dwóch samolotach. Przeklętą Szkocja. Nie dadzą nam spokoju. Tylko czekać jak się natkniemy na niszczyciela. Samoloty zaatakowały, ale również nie celnie. Chyba ta pogoda też im przeszkadza, bo jest bardzo silny sztorm. Nawet obserwacji nie można spokojnie prowadzić. Samoloty odleciały. Jeszcze tylko 6 godzin i do domu. O 20:27 meldunek o dwóch wrogich okrętach. Okazuje się, że to niszczyciel i znowu trałowiec. Na szczęście baterie już prawie naładowane, więc za chwilę się zanurzamy niszczyciel miał chyba złe meldunki bo nas minął i zniknął za horyzont Ale trałowiec nadal w pobliżu. Po analizie map decyduję się zaatakować go. Płynie ze średnią prędkością, jest mały, blisko i choć mamy jedną torpedę, to może się uda. Przeliczyliśmy kursy. Czekamy na dogodny moment i ognia. Niestety, mimo że nie zmienił kursu, to sztorm musiał go znieść odrobinę, bo torpeda minęła go na rufie o milimetry. Nie pozostaje nam nic jak kierować się do domu. Kiedy oddalił się na bezpieczną odległość wynurzyliśmy się i pełną mocą skierowaliśmy się do bazy. Była 00:30 więc czas na nas. Do portu dotarliśmy bez problemów, napotykając jedynie neutralne jednostki. Przybyliśmy do portu. Nawet orkiestra i przywitanie nas nie cieszyło, a wracaliśmy jako bohaterowie. Dwie jednostki zatopione przecież. Ale dostaliśmy w kość od pogody, wrogiego lotnictwa i wrogiej marynarki. To był wyjątkowo ciężki patrol i niestety zwiastuje co nas będzie czekać w najbliższym czasie. Koniec laby. Zaczyna się groźna zabawa w kotka i myszkę. Tylko czasami my jesteśmy kotem, a czasami myszką i to drugie nam się nie podoba.
Tonaż: 4394
Kierunek akwen 55. Niestety patrol zakończony fiaskiem już w porcie w skutek problemów sprzętowych kapitana ( )
Co za wstyd. Cała baza się z nas śmieje. Ale jeszcze im pokażemy.
Snake-
Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa
2005-04-11, 17:37 Raporty SH3 (offline)
Powinienes sie juz jakos na VII'ke przesiadac. Dodatkowe torpedy i paliwo jednak swoje robia, mozna poplywac. No i 88mm na pokladzie Choc do tej pory to najwyzej ze 4 statki z niego zatopilem, ciezko trafic na pogode do strzelania...
Przy strzelaniu torpedami polecam ustawic glebokosc torpedy na 1-2m ponizej kilu i zostawic zapalnik na magnetyczny+uderzeniowy, o wiele latwiej cos ubic 1 torpeda.
Jak dobijasz stojacy statek to celuj pod kominem, troche w kierunku dziobu, tam zazwyczaj jest paliwo.
Kierunek akwen 67. Południe Morza Północnego. Wypływamy nad ranem, morze spokojne. Do wyznaczonego obszaru dopłynęliśmy bez jakiegokolwiek kontaktu. Po 24 godzinnym patrolu po wyznaczonym obszarze nadal nic nie znaleźliśmy. Wracamy więc do bazy. W drodze powrotnej także nic nie napotkaliśmy. KOMPLETNIE NIC ! Nawet ani razu się nie zanurzyliśmy. Ktoś w dowództwie musiał rozmyślnie wysłać nas w taki spokojny rejon. To kara za ostatnią przygodę w porcie ? Oby nie, bo może się przedłużyć, jak się komuś nie spodobaliśmy.
Kierunek akwen 36. Północna Dania, cieśnina Skagerrak. Wypływamy o brzasku. Ale ja już wiem, ze raczej nic nie napotkamy. Całej załodze tez brak wiary, że coś trafimy. Żeby chociaż parę obszarów na północny-zachód, a tu pewnie nic nie pływa wrogiego. Ale płynąc trzeba po jednym dniu jesteśmy na miejscu. Spotykaliśmy tylko jednostki neutralne i jednego naszego.
Tak jak się spodziewałem, znowu nic. Coś czuję, że wkrótce przesiądę się na jakiś transportowiec albo posadzą mnie na wycieczkowcu.
Akwen 26. Morze Północne. Wypływamy przy ładnej pogodzie, kiedy dopłynęliśmy wieczorem na miejsce rozszalała się burza. Rozpoczynamy przeczesywanie. Po 24 godzinach mieliśmy dalekie kontakty z wrogimi niszczycielami, które szybko ginęły przy takiej pogodzie. Wracamy do portu. Czyżby wojna miała się ku końcowi a nieprzyjacielowi pokończyły się duże transportowce. To już nie jest śmieszne. Inni z każdego patrolu przywożą jakieś „trofea” a my jak kompletne żółtodzioby z pustymi sieciami. Chyba trzeba będzie wystąpić o przeniesienie albo przeczekać.
Akwen 67. Znowu południe Morza Północnego. No może teraz coś znajdziemy. Wkrótce jesteśmy na miejscu, oczywiście znowu nic nie napotkaliśmy. Tylko otrzymywaliśmy radiowe meldunki o kontaktach, ale zbyt daleko, aby je ścigać przy rozkazach jakie dostaliśmy. Po 24 godzinach znowu nic. Wróg z dowództwem zmówili się czy co. Załogę opanował marazm. Tylko paru jest zadowolonych, bo się boją walki, tchórze jedne. Wracamy do portu. A tu niespodzianka. Nowy okręt. Dla nas ! VIIC nooo. Jest działo. Więcej wyrzutni więcej torped. Więcej paliwa. Więcej zapasów. Nic tylko czekać na małe stadko przed dziobem. Jednak w dowództwie chyba tak źle o nas nie myślą. Z okrętem się już zapoznaliśmy, czas teraz uzupełnić załogę. Sporo nowicjuszy. Znowu trzeba będzie ich niańczyć. Co za życie.
pic01.jpg
Opis:
Rozmiar:
26.51 KB
Odsłon:
971 raz(y)
Snake-
Dołączył: 05 Lis 2001
Posty: 1695
Miasto: Warszawa
2005-04-13, 17:33 Raporty SH3 (offline)
24h to czesto za krotko zeby cos znalezc w sektorze. Ja czesto po tydzien plywam w kolko zanim zuzyje torpedy lub paliwo.
Za to ja teraz mam zagwostke Nie moge sie zdecydowac czy przesiasc sie wkrotce na typ IX i wyprawiac pod wybrzerza USA albo Afryki czy moze zostac na VIIC i probowac sil na morzu srodziemnym (i najpierw przedostac sie przez Gibraltar).
Szkoda tylko, ze nie wiem czy i tak takie misje dostane