Fajny tekst na neostrada.info byl
Nerwostrada, czyli szybki Internet dla wytrwałych - Profesor 02:52
Problemy z Neostradą można uznać za "studium przypadku" zachowania firmy na rynku, na którym panuje pozorna konkurencja
grupa dyskusyjna pl.internet.komunikaty
Neostrada, czyli oferowany przez Telekomunikację Polską SA szerokopasmowy dostęp do Internetu w technologii ADSL, to doskonały przykład na to, jak dobra kampania reklamowa dobrego produktu może stać się przyczyną kłopotów.
Towarzyszą one Neostradzie od początku. Niemal za każdym razem ich źródło jest inne, a obserwując te perypetie, można jak w soczewce dostrzec praktykę funkcjonowania Telekomunikacji Polskiej SA. To swoiste studium przypadku zachowania firmy na rynku, na którym panuje pozorna konkurencja.
Gdy w lecie 2002 r. TP SA zaczęła na szerszą skalę oferować ADSL - wcześniej przez kilkanaście miesięcy dostęp do usługi był ograniczony, a jej cena zaporowa (300 zł za łącze z prędkością 256 Kb/s, czyli o połowę mniejszą niż dziś oferowana) - szybko okazało się, że wybudowana infrastruktura jest wadliwa. Ci, którzy zamówili Neostradę, zamiast cieszyć się z szybkiego dostępu do globalnej sieci, przeklinali dzień, w którym wpadli na taki pomysł. Awaria goniła awarię. TP SA długo nie chciała przyznać, że coś jest nie tak. Trwała za to kampania reklamowa nowej usługi.
Wreszcie, późną jesienią, ujawniono powody tych awarii. Okazało się, że routery (urządzenia zarządzające ruchem w sieci) dostarczone do Neostrady przez amerykański koncern Lucent Technologies, choć podobno świetnie działały w warunkach laboratoryjnych, to w sieci TP SA nie zdawały egzaminu. Zdecydowano więc, że zostaną wymienione na sprzęt firmy Juniper Networks, dostarczony przez polski oddział szwedzkiego koncernu Ericsson.
Awarie routerów Lucenta sprawiły, że w 2002 r. TP SA nie wykonała planu instalacji Neostrady i zamiast ok. 50 tys. było jedynie ok. 12 tys. klientów. Aby choć w części zrekompensować im jesienne awarie, ówczesny dyrektor pionu multimediów TP SA Yann Gontard obniżył im styczniowy abonament o 50 proc., a lutowy - o 10 proc. Kampanię reklamową i sprzedaż Neostrady wstrzymano.
Kłopoty po raz drugi
W maju 2003 r. drugi raz ogłoszono wejście Neostrady na rynek. Yann Gontard i Mariusz Gaca (dziś szef pionu multimediów TP SA) zapewniali dziennikarzy, że z jakością nie ma żadnych kłopotów, cena jest atrakcyjna (wynosiła wówczas przy kontrakcie 12-miesięcznym 191,53 zł) oraz że firma bez kłopotu przyłączy w tym roku 283 tys. użytkowników. Przekonywano również, że w zasięgu Neostrady jest 56 proc. klientów TP SA (dziś już 67 proc.), a dzięki systemowi informatycznemu klient już przy składaniu zamówienia dowie się, czy są możliwości techniczne zainstalowania u niego łącza ADSL.
Pierwsze miesiące nowej Neostrady pozwalały uwierzyć jedynie w to, że usługa działa. Klienci jakoś nie pchali się, by podpisać umowę, a ci, którzy wykupili usługę, niejednokrotnie przechodzili gehennę oczekiwania na montera z TP SA, który miał zainstalować modem i oprogramowanie. Umawiali się z konsultantem, że monter przyjdzie wyznaczonego dnia, po czym go nie było, a jeśli już był, to okazywało się np., że "w centrali nie zostały skrosowane kabelki" (nie połączono kablami portu abonenckiego ADSL z numerem telefonu klienta) i Neostrady nie można jeszcze uruchomić. Szef jednego z działających w Polsce banków inwestycyjnych mówił "Rz", że po trzech próbach poddał się. - Za każdym razem musiałem urywać się z pracy - dodał.
... po raz trzeci
Przełomowe okazało się wprowadzenie w czerwcu 2003 r. zestawów do samoinstalacji (opłata instalacyjna zmalała do 399 zł) - pozwalają one uniknąć czekania na montera - oraz letnia promocja umożliwiająca korzystanie z Neostrady w lipcu i sierpniu za 2 zł miesięcznie. Mimo wciąż wysokiej ceny (199 zł miesięcznie) klienci zaczęli zamawiać zestawy zawierające modemy i płytę CD z oprogramowaniem.
Dla wielu radość trwała krótko. Cóż bowiem po modemie i zainstalowanym oprogramowaniu, skoro nie można się połączyć z siecią. - Czekam już trzy tygodnie - mówił "Rz" w sierpniu broker ubezpieczeniowy. - Gdybym tak potraktował któregoś ze swoich klientów, natychmiast znalazłby sobie innego brokera. Tylko że ja nie mogę znaleźć sobie innego operatora. Jestem skazany na monopolistę.
Letnie perypetie były tylko preludium tego, co zaczęło się dziać później.
W sierpniu ogłoszono, że we wrześniu i październiku będzie można testować usługę przez 30 dni, płacąc w tym czasie 1,07 zł miesięcznie. Ci, którym się nie spodobała, mogli oddać modem. We wrześniu TP SA ogłosiła, że od 1 października obniża cenę Neostrady do 149 zł miesięcznie dla tych, którzy podpiszą roczny kontrakt.
TP SA znów rozpoczęła intensywną reklamę. Pod koniec września Neostrada miała 66 tys. użytkowników, którzy podpisali umowy terminowe lub bezterminowe, o 3 tys. więcej niż pod koniec sierpnia. Po miesiącu było ich już 125 tys., a po dwóch - ponad 180 tys. Wyglądałoby na to, że ograniczony w lecie do 268 tys. plan może być wykonany. Jest tylko jedno ale. - Podawane przez nas dane obejmują tych, którzy wzięli Neostradę na testy - powiedział pod koniec listopada dyrektor Mariusz Gaca i dodał, że dotychczas zwracano 30 proc. testowanych modemów. - Liczyliśmy się z tym, że część osób będzie brała zestawy, by mieć Internet przez miesiąc za darmo - przyznał.
W listopadzie promocję miesięcznych testów przedłużono do końca 2003 r.
i po raz czwarty
Wraz z jesiennym popytem na Neostradę usłudze znów zaczęły towarzyszyć kłopoty. W zasadzie poprawnie działa tylko jeden z elementów łańcucha, który ma doprowadzić do tego, by klient korzystał z łącza ADSL: dystrybucja modemów.
Kłopoty często zaczynają się, kiedy zamówi się pakiet startowy. Jak w maju zapewniał dyrektor Gaca, dzięki systemowi informatycznemu klient już wówczas powinien wiedzieć, czy TP SA może zainstalować u niego Neostradę. Są osoby, których zamówienie przyjęto, a które po wielu tygodniach oczekiwania dowiadują się, że "z braku możliwości technicznych" instalacji nie da się dokonać. Redakcji "Rz" znane są wypadki, gdy na linii działała już Neostrada, potem klient z niej zrezygnował, bo zmieniał mieszkanie, a nowy właściciel lokalu po kilku tygodniach oczekiwania na uruchomienie usługi dowiaduje się, że z powodu "braku możliwości technicznych" nie może mieć ADSL.
System informatyczny zawodzi też w inny sposób. Otóż są osoby, które złożyły wielokrotne zamówienia na instalację Neostrady na tym samym numerze telefonu. Zamówienia zostały przyjęte drogą internetową, telefonicznie i w Telepunkcie. Za każdym razem po podpisaniu umowy w Telepunkcie wydano pakiet startowy.
System informatyczny nie jest jedyną przyczyną kłopotów. Ci, którzy zdecydowali się, by umowę i zestaw do samoinstalacji przywiózł im kurier, niejednokrotnie czekali dwa, trzy tygodnie.
Po odebraniu pakietu Neostrada powinna zadziałać najpóźniej po 10 dniach. Tyle czasu TP SA daje sobie w regulaminie usługi na zainstalowanie portu abonenckiego na tzw. półce w centrali oraz "skrosowanie kabelków".
Jeszcze kilka tygodni temu było to niemal niemożliwe. Dziennie napływało ponad 3 tys. zgłoszeń, a moce przerobowe - jak informował Tomasz Kuciel, wicedyrektor pionu multimediów - wynosiły do 2 tys. instalacji dziennie. Zamówienia - dzięki Internetowi - można składać teoretycznie przez siedem dni w tygodniu, a technicy TP SA pracują przez pięć, kolejka oczekujących mogła zatem rosnąć i rosnąć. Skoro w tygodniu przyjmowano 21 tys. zamówień, a zrealizowano 10 tys., to po miesiącu kolejka oczekujących liczyć powinna 53 tys. abonentów.
Aż do takiej zapaści nie doszło. Pod koniec października w wydawanym przez TP SA dwutygodniku "iTePe" poinformowano, że średni czas oczekiwania spadł do 10 dni. Pod koniec listopada średni czas wynosił - według dyrektora Gacy - sześć dni, choć "jeszcze kilka tygodni temu było to 14 dni". - Dłużej oczekuje jedynie 10 proc. klientów - zapewniał dyrektor Gaca.
Tam, gdzie popyt
W dużych miastach, np. w Warszawie, na uruchomienie Neostrady oczekuje się niejednokrotnie 20 i więcej dni. A z regulaminu trwającej do 31 grudnia 2003 r. promocji "Neostrada - testuj przez 30 dni" - pkt 3, 4 i 12 - wynika, że darmowy miesiąc rozpoczyna się od dnia zawarcia umowy. Potem klient albo musi oddać zestaw, albo "przyjmuje się, że umowa obowiązuje na okres, na który została zawarta".
W większości przypadków scenariusz jest taki sam: po pierwszych trzech dniach klient zaczyna dzwonić na neostradową infolinię do działu reklamacji. Gdy uda mu się uzyskać połączenie - w ostatnich tygodniach były z tym problemy - konsultant albo prosi o cierpliwość, przypominając zapis z regulaminu, albo po sprawdzeniu wyjaśnia, że "brakuje miejsca na półce". Gdy jest bardziej rozmowny, dodaje, że "trzeba poczekać, aż ci, którzy wzięli Neostradę do testów, zrezygnują".
Zdobycie miejsca na półce to tylko połowa sukcesu. Teraz muszą zostać "skrosowane kabelki". Wydawałoby się, że jest to niezbyt skomplikowana operacja. Jednak w praktyce okazuje się, że niektórzy czekają na to ponad 7 dni. Ile powinno trwać skrosowanie, nie udało nam się dowiedzieć nawet od szefa polskiego oddziału Lucenta (Ta firma dostarcza TP SA stringery - urządzenia, w których instalowane są porty abonenckie Neostrady. Dostarczony sprzęt umożliwia uruchomienie 700 tys. linii ADSL).
- Gdybym nawet zapytał o to w Bell Labs (laboratoria badawczo-rozwojowe firmy Lucent - przyp. "Rz"), to odpowiedź uzyskałbym po trzech miesiącach - odpowiedział dyplomatycznie dyrektor Andrzej Dulka.
Dyrektor Gaca mówił dziennikarzom, że TP SA stara się zwiększyć dostępność Neostrady tam, gdzie jest duży popyt. A nietrudno było to zgadnąć, patrząc na powszechnie dostępne badania: ponad 40 proc. polskich internautów pochodzi z trzech województw: mazowieckiego (19 proc.), śląskiego (11,4 proc.) i dolnośląskiego (10,8 proc.).
Tomasz Świderek
Źródło: Rzeczpospolita (ekonomia i rynek)
=================
"Kocham" tepse
