Miller, Górniak a teraz Małysz....

A i owszem, vette, nieszczęsną Górniakową kopać było łatwo, sama sobie zaszkodziła. Przez nią reprezentacja przegrała, przez tę jej nadinterpretację hymnu narodowego, który przecież jest prostym aż do bólu utworem. I przez jej majtki na wierzchu, przy innej okazji. I przez nieszczęsnego Bohuna, "co na miłość chorą zapadł" (chora miłość? zatem nie do Pacuły lecz Żebrowskiego:)). Ogólnie można było "pojechać" p. Edytę bez słowa sprzeciwu.

Podobnie atak werbalny na premiera Millera, Kołodko również zapewne czyjeś uczucia narodowe obraził (nożyczki!!! czerwona marchewka!!!). Ale Małysz? Oj, brawo za odwagę albo jakość gorzały. Choć i faktycznie, delikatnego upośledzenia wykluczyć nie można. Zgadzam się, że jeżeli to z premedytacją, wydumane działanie, to p. Fuszar przegiął na swój pohybel. Gdyby znęcał się nad Tomim Tajnerem albo resztą "niedalekoskaczącej" świty Małysza, to wyszłoby to może na zdrowie. Ale atak na "Polskiego Orła"?

Ale zdania nie zmieniam. Brawo za odwagę, choćby płynęła z upośledzenia. Bo dziś i o normalnych wariatów trudno.