To co wkleil Tytus to jakies kurfa chore wymysly jakiegos zjebanego reporterka [']
Od wtorku na znak zaloby zamknieto wiekszosc portali rajdowych, strony niektorych zawodnikow, automoliklubow...
Reklamy
Tiges
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 2233
Miasto: Wrocław/Warszawa
2004-02-19, 11:56 Kulig nie żyje
Kekacz? a nie pomyslales ze media mogly troche pokolorowac? przeciez nie bylo tam dziennikarza na przejezdzie jak to sie stalo ..
jakos nie wierze Super Expresowi .. jedyny ktory widzial wypadek ...
Kekacz
Daccordi
Mitico
Dołączył: 18 Sie 2001
Posty: 3271
Miasto: Rzeszów
2004-02-19, 12:10 Kulig nie żyje
Dla mnie wersja wklejona przez Tytusa jest w Technikolorze.
Bylyby wywiady w telewizji, gazetach, portalach gdyby bylo wiecej swiadkow.
A wlasnie Tytus, mozesz podac linka do tej wypowiedzi? To nie jest czasem komentarz do jakiegos artykulu?
Dołączył: 04 Sie 2003
Posty: 197
Miasto: Sosnowiec
2004-02-19, 23:59 Kulig nie żyje
Byłem na tym przejeździe gdzie zginął i powiem wam ze ten piepszony dom dróżniczki jest tak blisko torów ze aby cos zobaczyc z lewej strony to trzeba wjechać na przejazd....
"Akt oskarżenia przeciwko dróżniczce Michalinie K. z Rzezawy (Małopolskie),
która w lutym nie opuściła rogatek na przejeździe kolejowym i w ten sposób
doprowadziła do wypadku, w jakim zginął trzykrotny mistrz Polski i wicemistrz
Europy w rajdach samochodowych Janusz Kulig, sporządziła Prokuratura Rejonowa
w Bochni.
Sprawą będzie zajmował się Sąd Rejonowy w Bochni - powiedziała rzeczniczka
Prokuratury Okręgowej w Tarnowie Bożena Owsiak. Dróżniczce grozi kara od 6
miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
50-letnią Michalinę K. oskarżono o to, że 13 lutego tego roku nie
dopełniła ciążących na niej obowiązków w zakresie bezpieczeństwa przejazdu
i nadzorowania ruchu pociągów, przez co sprowadziła niebezpieczeństwo katastrofy
w ruchu lądowym i doprowadziła do zderzenia pociągu pospiesznego relacji Zielona
Góra - Zamość z samochodem osobowym fiat stilo, w wyniku czego kierowca samochodu
Janusz Kulig poniósł śmierć.
Z ustaleń prokuratury wynika, że nie da się wytłumaczyć, dlaczego dróżniczka nie
opuściła rogatek. O przejeździe pociągu była powiadomiona przez dyżurnego ruchu z
Bochni i dróżniczkę w Krzeczowie, system łączności był sprawny, godzina przejazdu
pociągu była znana z rozkładu jazdy, a tory były dobrze widoczne z budki dróżnika.
Wszyscy uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi.
Swe ustalenia prokuratura oparła na zeznaniach świadków, opinii biegłych z zakresu
ruchu drogowego, ekspertyzie stanu technicznego samochodu ofiary, ustaleniach
powypadkowej komisji kolejowej oraz na analizie przepisów PKP o obowiązkach dyżurnych
ruchu i dróżników kolejowych.
Michalina K. w śledztwie nie przyznała się do winy i twierdziła, że niczego nie
pamięta. Nie była w stanie wyjaśnić dlaczego nie opuściła zapór. Wyjaśniała, że
w krytycznym momencie była wewnątrz budynku, i że zawsze rzetelnie wywiązywała się
z obowiązków.
Jednocześnie z ustaleń prokuratury wynika, że Janusz Kulig jechał prawidłowo i nie
miał żadnej możliwości zauważenia niebezpieczeństwa przy podniesionych rogatkach.
Widoczność na ok. 200 metrów torowiska mógł uzyskać dopiero po wjechaniu na tory.
Przed przejazdem widoczność zasłaniała mu budka dróżnika.
Ojciec ofiary Jan Kulig informował po wypadku w mediach, że jego rodzina współczuje
dróżniczce i wybacza jej. Do spotkania Jana Kuliga z dróżniczką doszło w Komendzie
Policji w Bochni po wypadku. Kobieta uklękła i poprosiła o przebaczenie, Jan Kulig
w imieniu rodziny takiego przebaczenia jej udzielił."