tak sobie pogrywam już trochę i coraz bardziej mnie wciąga...pierwszy raz od lat poczułem to samo, co podczas grania w najlepszą grę wszechczasów - Alone in the dark (ona zresztą też była oparta na Lovecrafcie)
Tu jakoś zawarto ten sam klimat,
grafika jest trochę "dziwna" i narracja głównego bohatera woła o pomstę do nieba (mogliby jakiegoś aktora zatrudnić...) ale reszta wymiata - trudno przestać grać...choć potem jest chyba trochę strzelania i nawalania, to na razie godzine się tylko łazi, rozmawia, zbiera dowody, czyta i włos się jeży ze strachu...trochę od wstawek, które raz po raz pojawiają się nieoczekiwanie, ale głównie od ogólnego nastroju (nie widac zła czy monstrów, ale wiadomo, że cos jest nie tak-ze coś sie gdzieś czai..) , czy też niektórych akcji (np w domu Toma)
Innsmouth wygląda przygnębiajaco, czuje się dużą ulgę, gdy spotyka się postać wyglądającą "normalnie" a nie jak reszta autochtonów...muzyka świetnie dopełnia całość, skrypty też są niezłe (zaglądamy w jakąś szparę, a tam ktoś wciąga kogoś za nogi itp

)
Dodano jakoś zobrazowaniestanu psychiki - kiedy się boimy pojawiają sie zaburzenia wzroku, dźwięku, ruchu - trochę dziwne, ale może być
Mam nadzieje, że poźniej nie zepsują gry strzelaniem do potworków ciągłym
Nie jest to ten sam kaliber gry jak Silent Hill 2, ale chyba coś zaraz za tym

w każdym razie godny następca AITD!