2007-12-22, 18:24 Wałki, przekręty, ostrzeżenia, itp.
Dzisiaj natknalem sie na ciekawy tekst http://tinyurl.com/2c2td3 Mysle, ze ten tekst zainteresuje zwlaszcza te osoby, ktore tworza wszelkiego rodzaju strony internetowe dla firm.
Wklejam ponizej gdyby czasem podany link nie dzialal.
Cytat:
Latem tego roku organizowałem razem ze znajomymi imprezę dla kilkudziesięciu osób. Ponieważ miała ona odbyć się w dość niecywilizowanym miejscu (ośrodek wypoczynkowy w środku lasu), na stronie informacyjnej zamieściliśmy dokładne mapki dojazdowe. Jako, że miałem program firmy Cartall Mapa Polski;, uznałem za dobry pomysł wykorzystanie go do sporządzenia tych map. Po wygenerowaniu mapy interesującego nas obszaru, wystarczyło zrobić zrzut ekranu, dodać punkty odniesienia programem graficznym i wrzucić na serwer. Impreza się odbyła, bawiliśmy się dobrze, strona została. Nikt nie podejrzewał co nas czeka.
Ponad miesiąc po imprezie, napisał do mnie kolega z firmy hostującej nam stronę (za darmo zresztą, w ramach sponsorowania imprezy). Okazało się, że dostał pismo od firmy Map1 z Łodzi, która to firma żąda od niego prawie 6000 zł za użycie 3 fragmentów mapy, na którą oni mają licencję. Napisałem mu, że mapy są z programu kupionego legalnie, więc nie widzę w czym problem. Dostałem odpowiedź, że nic to ich nie obchodzi, bo publikować części programu nie wolno, ale są skłonni zejść z odszkodowaniem do 4200. Dodatkowo sprawa przeniosła się na mnie, bo akurat pech chciał, że to ja podpisałem umowę na hosting i na mnie była zarejestrowana domena.
Suma mnie lekko zmroziła. Cały składkowy budżet naszej imprezy wynosił mniej niż chciała firma za te trzy pliki JPEG. Zacząłem grzebać w sieci, wypytywać znajomych czy znają prawników, którzy są w stanie pomóc. Przeczytałem też (chyba pierwszy raz w życiu) umowę licencyjną przy instalacji Mapy Polski. Nie było w niej ani słowa o zakazie robienia zrzutów ekranu. Jedyne co znalazłem, to że faktycznie nie wolno rozpowszechniać fragmentów programu. Tylko czy zrzut jest fragmentem programu? Jeśli tak, to miliony ludzi popełniają przestępstwo, publikując w sieci zrzuty i filmiki z programów, gier, itp. O pismach komputerowych i portalach recenzenckich to nawet nie wspomnę.
Grzebanie w sieci uświadomiło mnie również, że nie jestem odosobnionym przypadkiem. Fora internetowe pełne były ludzi, których Map1 pozwała za użycie ich mapek; czy to pochodzących z programu Cartalla, czy też ze strony Emapa. Na stronie oczywiście też żadnej wzmianki o zakazie publikacji nie było. Proceder okazał się bardzo zorganizowany i schematyczny firma wysyła pisma, najczęściej wybierając strony prywatne uczniów, studentów, organizacji niekomercyjnych, itp. i straszy sądem. Od razu też zamiast przewidzianej prawem 3-krotności sumy zadośćuczynienia (nomen-omen według wymyślonego przez nich samych cennika) proponują łaskawie 2-krotność, aby w końcu czasami (jeśli ktoś się nie wystraszy, tylko negocjuje), dojść do 1-krotności. Co ciekawsze, na forach aktywnie udzielał się też ktoś z Map1, być może nawet sam właściciel, pod różnymi nickami. Pisał, że szans w sądzie nie ma, roztaczał ciemne wizje… Zainteresowanym polecam Google, te dyskusje wciąż są w sieci.
Poczytałem sobie, podyskutowałem z kilkoma prawnikami i też zacząłem negocjować. Prawnicy wprawdzie co do jednego radzili nie bać się i doprowadzić do rozprawy sądowej podobno z uwagi na niską szkodliwość czynu możliwe jest umorzenie, albo kara jest typu kilkaset złotych na organizację charytatywną. Oprócz tego mogłem się bronić tym, że tak naprawdę nie udostępniałem żadnych elementów programu Cartalla, bo mapy nie są w nim plikami, nawet nie istnieją jako bitmapy, bo są dynamicznie renderowane na podstawie zawartych w programie danych. To mniej więcej tak, jakby firma Adobe skarżyła użytkowników Photoshopa za to, że rozpowszechniają stworzone nim pliki graficzne. Z drobną różnicą mapy to specyficzna kategoria w prawie autorskim i prawnicy nie gwarantowali mi, że ta strategia przekona sąd. Niestety na wyrok skazujący, z wpisem do akt i wszelkimi tego konsekwencjami, pozwolić sobie nie bardzo mogę, bo ryzykowałbym utratę pracy. No i zostałbym oficjalnie przestępcą.
Zacząłem negocjować. W międzyczasie koledzy w mgnieniu oka zorganizowali zbiórkę pieniędzy na karę, która ostatecznie nawet przekroczyła żądania Map1. Rozmawiając z wieloma ludźmi dowiedziałem się wielu interesujących rzeczy o Map1. Okazało się, że firma nie produkuje żadnych map, co sugeruje ich strona internetowa. Jedyne co robią jej pracownicy w siedzibie firmy (która przypomina bardziej psią budę niż biuro kolega z Łodzi pofatygował się osobiście), to masowe wysyłanie pism straszących sądem i kolejnych etapów aż do ugody. Wiele osób płaci od razu, inni po negocjacjach. Nieliczni ryzykują sądem, a konsekwencje są jak powyżej. Niestety prawo jest po stronie firmy, bo nieświadomość nie zwalnia z odpowiedzialności. Prezes zarządu (jednoosobowego zresztą), niejaki Michał Okonek, zbija straszne pieniądze na tej luce, żerując na ludzkim strachu i bezradności, a wszystko w świetle obowiązujących przepisów. Cóż, padło i na mnie. Negocjacje z Map1 skończyły się na kwocie 2200 brutto (firma uparcie podawała kwoty netto, chociaż od początku informowałem, że nie jestem firmą, wysłali mi też pismo, że chcą mój REGON i KRS do sporządzenia ugody, śmiechu warte). Co ciekawsze, ugoda przyszła, z kwotą 1700 zł z groszami. Dlaczego, nie mam pojęcia. Dla mnie zawsze lepiej. Ugoda wyglądała dobrze, pewnie dlatego, że poinformowałem ich, że skonsultuję z prawnikiem. Podobno zwykle zawarta jest w niej klauzula przedłużenia licencji na mapy na kolejny rok, w co niektórzy dali się wkopać i przejrzeli dopiero po kolejnej fakturze, czyli lekko za późno. Za to ugoda nie była podpisana, a dołączone do niej pismo i krótki termin zapłaty nakłaniały do szybkiego przelewu. Pomyślałem, że czymś to śmierdzi, ja wpłacę pieniądze, a oni powiedzą, że ugody nie zawarli. Podpisałem więc i odesłałem z uprzejmą informacją, że wpłacę gdy oni się formalnie zgodzą, podpisując. Nie minął tydzień i dostałem swój egzemplarz, bez protestów.
Dziś dokonałem wpłaty i mam nadzieję, że to koniec moich kontaktów z Map1. Jeśli ktoś spyta dlaczego nie użyliście darmowego Google Maps? Dobre pytanie. Gdybym wiedział, że zostanę przestępcą, to bym użył. Ba, narysowałbym te cholerne mapki ręcznie albo poprosił kogoś. Nie kupowałbym też za 9,99 (plus wysyłka) programu Cartalla na Allegro (oryginalny jak najbardziej), w ogóle trzymałbym się z daleka od wszelkich produktów związanych z Map1 (między innymi Emapa i ich mapy w urządzeniach GPS). Teraz już to wiemy, lżejsi o 1700 zł i sporo nerwów, bogatsi za to w doświadczenie, którym chcemy się podzielić z innymi. Przede wszystkim po to, żeby nie popełnili tego samego błędu, ale też aby firmy takie jak Map1 nie mogły praktykować swojego procederu. Dlatego też będę wdzięczny za przekazywanie tej informacji dalej. Jeśli macie strony, a na nich mapki sprawdźcie jakie, bo drogo Was to może kosztować.
Reklamy
Gregor
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 2784
Miasto: Wroclaw
2007-12-22, 18:49 Wałki, przekręty, ostrzeżenia, itp.
to nagminny proceder w całym kraju w różnych branżach i wg mnie powinien się zaangażować urząd ochrony konsumenta bo jest chyba coś takiego,
mnie nęka firma windykacyjna bo nie poinformowałem ubezpieczyciela, że sprzedałem samochód (w 2004) i z automatu wystawili mi polisę OC, za którą ja oczywiście nie zapłaciłem bo... nawet na oczy jej nie widziałem, upomina się windykator a nie Ubezpieczyciel bo samochód został przez nowego właściciela ubezpieczony w tej samej firmie.
Przypuszczam, że małe firmy windykacyjne same biorą/kupują takie dane od ubezpieczalni i potem polują na jelenia - co jest generalnie próbą wyłudzenia pieniędzy ale firmowe pismo, groźba sądu i propozycja ugody (w moim przypadku podkreślali, że bez odsetek, hehe) robi na ludziach wrażenie i na pewno jest to opłacalny proceder.
Ciekaw jestem wyniku rozpraw w przypadku przytoczonym przez lefty'ego bo IMHO też można to podciągnąć pod wyłudzanie jeśli nie ma jaśnie sprecyzowanych zapisów w umowie (np. co jest częścią programu a co nie)
Inna sprawa to jakość i dostępność usług prawniczych
Cytat:
... mapy to specyficzna kategoria w prawie autorskim i prawnicy nie gwarantowali mi, że ta strategia przekona sąd. Niestety na wyrok skazujący, z wpisem do akt i wszelkimi tego konsekwencjami, pozwolić sobie nie bardzo mogę, bo ryzykowałbym utratę pracy. No i zostałbym oficjalnie przestępcą.
Też jestem zielony w tych sprawach ale IMHO to mogłaby być jedynie sprawa cywilna i nie ma mowy o zostawaniu przestępcą
emge
Dołączył: 18 Sie 2001
Posty: 1612
Miasto: Gdańsk
2007-12-22, 19:18 Wałki, przekręty, ostrzeżenia, itp.
Warto wiedzieć.
Rick the Killer
Dołączył: 28 Lip 2004
Posty: 227
Miasto: Otwock
2007-12-23, 00:13 Wałki, przekręty, ostrzeżenia, itp.
Co do mapek to ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych jest tak skonstruowana, iż pola eksploatacji przy udzielaniu licencji i przekazywaniu autorskich praw majątkowych muszą być wyraźnie określone. Jeśli nie zostały określone to ich nie ma. Nie działa "co nie zostało zabronione jest dozwolone".
Aby móc korzystać z mapki (np. zrzut ekranu, przeróbka fragmentu w innym programu i publikacja w internecie) trzeba by było mieć odpowiednie pola eksploatacji i zezwolenie na wykonywanie prawa zależnego.
lefty
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 9068
Miasto: Rzeszów
2007-12-23, 00:40 Wałki, przekręty, ostrzeżenia, itp.
No dobra. Pytanie teoretyczne. Biore sobie czesc mapki, robie screena, wrzucam do Photoshopa jako warstwe i "odrysowuje" na innej, oczywiscie uzywajac innych linii, kolorow, niektore szczegoly pomijajac, itd. Pozniej wywalam ta warstwe od ktorej "odrysowywalem". Nie udowodnia mi ze to ich mapa
2007-12-23, 01:25 Wałki, przekręty, ostrzeżenia, itp.
no chyba ze wprowadzają specjalne zniekształecenia przebiegu ulic itp, małe, nie wpływające na funkcjonalnosc i poprawnosc mapy
a oczyms takim słyszałem, w niektorych wydawnictwach kartograficznych
no i mozna identyfikowac co było pierwowzorem przeróbki
ale takie dzialania i zabezpieczenia to juz są z lekka paranoiczne
+JacKill+
Dołączył: 09 Maj 2005
Posty: 1360
Miasto: Okolice Kielec;)
2007-12-23, 02:06 Wałki, przekręty, ostrzeżenia, itp.
Mapy Google są darmowe
Rick the Killer
Dołączył: 28 Lip 2004
Posty: 227
Miasto: Otwock
2007-12-23, 12:44 Wałki, przekręty, ostrzeżenia, itp.
Presley - mają długą tradycje, w komuniźmie też były mapki pozmieniane
co do google earth to w licencji napisano: "You agree not to use the Software for any bulk printing or downloading of imagery, data or other content."
+JacKill+
Dołączył: 09 Maj 2005
Posty: 1360
Miasto: Okolice Kielec;)
2007-12-23, 14:29 Wałki, przekręty, ostrzeżenia, itp.
Ale też:
"The Maps API is a free beta service, available for any web site that is free to consumers."
Czyli, jeśli nie każesz płacić odwiedzjącym za mapę, to jest to legalne.
Rick the Killer
Dołączył: 28 Lip 2004
Posty: 227
Miasto: Otwock
2007-12-23, 23:55 Wałki, przekręty, ostrzeżenia, itp.
tyle, że API czyli nie mapy. Inna inszość, że google raczej nie będzie polowało na potknięcia.
k3rmit
Dołączył: 11 Cze 2004
Posty: 789
Miasto: Tychy
2007-12-24, 11:47 Wałki, przekręty, ostrzeżenia, itp.
no ale mapy wyswietlane sa przez api... no chyba, ze ktos zamiast wklejki JS da screeny
Rick the Killer
Dołączył: 28 Lip 2004
Posty: 227
Miasto: Otwock
2007-12-26, 19:06 Wałki, przekręty, ostrzeżenia, itp.
no jeśli ktoś chce dokonać modyfikacji to raczej nie zrobi tego przez API. Jeśli wystarczą możliwości API to nie ma problemu.
k3rmit
Dołączył: 11 Cze 2004
Posty: 789
Miasto: Tychy
2007-12-26, 19:33 Wałki, przekręty, ostrzeżenia, itp.
to api teraz jest mocarne, mozna trasy zaznaczac i robic inne hece