PiotreQ niechcacy mnie potraciles troche mnie poturbowalo ale na szczescie poza paroma zarysowaniami nic sie nie stalo. uff!! I tak zjebka ci sie nalezy
Po starcie na "Grandzie" bagażnik krótki lot, banda, oczywiście S-R. Potem już było lepiej, dość równo, ale nie miałem z kim powalczyć, bo wszyscy byli daleko. Czasami jakieś szpinaki i iglaki omijałem - chociaż tyle radochy.
Liczę na to, że czołówka doceni obstawę tyłów po starcie w moim wykonaniu.
Greg
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 1940
Miasto: Szczecin
No ja mialem sporo radochy na monzie. startuje trzeci, pierwszy zakret i dobrze, ze "gulczasowi" udaje sie w pore opanowac samochow (wjazd na kraweznik zaliczyl ). Za mna mocno Czary napiera. Podjezdzamy do lesmos. Po wyjsciu z lesmosa gulczasa zarzuca, a ja "piknym" ruchem kasuje mu sachodow Nie ma nikogo no to ruszam, no i jak ruszylem to wlasnie ktos sie zjawil W efekcie po lesmosach bylem osmy. Ale mysle sobie nic to bedzie ciekawie - musze tylko ich dojsc. Potem zjawil sie czary o to byla najlepsza faza najpierw zrobil blad co pozwolilo mi go dojsc. Na prostej startowej wzialem sie za wyprzedzanie, ale prosta byla za krotka Bylem na wew, ale odpuscilem. Czary natomiast w ostatniej chwili chamowal i wylecial troche na zewnetrzna. ja dosc dobrze wzialem ten zakret i zaczalem go w zakrecie dochodzic na oparach. Tak sie tym podjaralem , ze nie zauwazylem . Zadowolony jade sobie spoko. Do konca jakies 6 lapow, mam przewage chyba 14 sek nad Czarym. Az tu nagle dzieki lagowi silnik mi wybuchl (normalnie na prostej, ani biegu nie zmienialem, ani sprzegla nie wciskalem - tylko widzialem jak pasek skoczyl na maxa i bum silnik w ogniu). Szybko wychamowalem i musialem shift+r'owac. Moja przewaga zmalala do 4 sek. Co okrazenie Czary mnie dochodzil i chyba na 3 lapy przed koncem mial do mnie -1 straty i mocno go slyszalem. Jednak jakos udalo mi sie wybronic pozycje i wyprzedzilem Czarego o 0,1-0,2 sek. Gdyby meta byla 500 m dalej to chyba by mnie wciagnal bo juz opary cwaniak lapal Po zakonczeniu wyscigu okazalo sie, ze drugi jestem
Blanko, tak się obiawia klasyczny disconnect.
Wszyscy znikają, a faktycznie to ty znikasz. Jedziesz przez chwilę jakby nic się nie stało ale się dzieje