15 wrześien 1944
Wielki dzień !
Zasiadam za ster jako świeżo upieczony pilot. Czuje sie tragicznie, jak bym miał zaraz puścic ...... . Otuchy dodaje mi mój opiekun Kiler, powtarza :" Wszystko będzie spoko, nie martw się". Jak bym przeczuwał to najgorsze... I stało się ! Lecę jako skrzydlowy Kilera. Wszystko przebiega zgodnie z planem , mijamy kolejno eskadry nieprzyjaciela pierwsza , druga, trzecia wręcz nie do uwierzenia, ale wreszcie zbliża się ta czwarta skladająca sie z 8 Bf-ów z których jeden oddaje ten jeden strzał, I stalo sie ! ZGINĄŁEM, jako bohater który nie oddał nawet jednego strzału.
P.S . To zaszczyt latać w DiD, chce podziękowąc Kilerowi ktory wprowadził mnie w ten klimat.
Ostatnio zmieniony przez *viru dnia 2004-11-17, 18:51, w całości zmieniany 1 raz
|