Wczoraj przy piwku uslyszałem historię że aż mnie ciarki po plechach przeszły.
Kolesie jechali Polonezem Truckiem i mieli problemy z jego odpalaniem.
Po wielkich bojach udało się wrócić do domu i stwierdzili, że pewnie akumulator siadł. Pierwsze w tego typu przypadkach to kontrola czy jest płyn jakikolwiek w akumulatorze. Odkrecili korki i zagladaja.........za ciemno , nic nie widac - powiada ktos. Poswieccie mi tu.......i koleś wyciagnął zapalniczkę i tak poświecił, że jak walneło to pół osiedla na nogi postawiło.
Akumulator explodował z potężnym hukiem i az dziw bierze ze nikomu nic sie nie stało

Poza akumulatorem strat nie odnotowano. Uff.....
Az nie mam sił zeby skomentowac taką głupote. Do nagrody Darwina takiego po wyroznienie wyslac
