dostalem to mailem niedawno od kumpla i nie wysylalem na forum bo IMHO to w sumie jest to cienkie... ale kazdy lubi to co lubi
co nie zmienia faktu, ze to jest samo zycie
lefty
Dołączył: 17 Sie 2001
Posty: 9068
Miasto: Rzeszów
2001-10-11, 18:26 Samo życie ;-)
No to tu macie troszke inna historie (autentyk) z listy dyskusyjnej.
Cytat:
Jakis czas temu kolezance zdarzyla sie pewna pouczajaca przygoda. Bylo
to na jednej z tych wesolych szkolnych potupajek, z tym ze rzecz
odbywala sie poza szkola, poniewaz takie nagromadzenie ludnosci
sprzyja dewastacji, degustacji itp.
W kazdym badz razie - musiala ona na chwile wyjsc za potrzeba -
normane ludzkie sprawy - i pognala do ubikacji, gdzie wladza byla w
rekach pani Jadzi - tutejszjej babci. Zaplacila - jak zwykle 50 groszy
i, kiedy bylo juz po sprawie, wolnym krokiem (zeby nie wzbudzac
podejrzen) podeszla do nas - czyli takiej zwyklej, imprezowej grupki,
ktora gdzies tam w kaciku na nia czekala.. I nagle, zza winkla
wyskoczyla pani Jadzia z okrzykiem:
- Pani!.. Pani! ..Pani! .. .jeszcze 50 groszy .. BO PANI KUPE
ROBILA!!!!
Reakcji nie opisuje, ale w jakis niezwykly sposob co chwile z roznych
stron dobiegaly nawolywania PANI!.... PANI!....
A tutaj jeszcze cos podobnego do tej historii z poczatku topicu (sorry ale nie chcialo mi sie usuwac znaczkow >. Zreszta wiadomo kto mowi do kogo).
Cytat:
> Klapa od kibla nie ma zamiaru zostawać w pozycji wertykalnej i
> wykrzywiona przez to misiowate ustrojstwo leci na łeb na szyję a
> konkretnie na członka, grożąc mu przycięciem, a nawet amputacją.
Wybacz pytanie: to Ty eee... oddajesz mocz trzymając eee...
członka na muszli klozetowej??? ;> Bo w innym przypadku nie
wyobrażam sobie przycięcia a tym bardziej amputacji, co najwyżej
obryzganie tym i owym tego i owego. Kiedy wyobrażę sobie zaś,
w jakiej pozycji musisz robić to, co robisz...
Kondzio wszedł do toalety... Zdecydowanym krokiem podszedł do
muszli klozetowej. Przez chwilę przypatrywał się jej bacznie.
Nic nie wzbudziło Jego podejrzeń. Misiowate okrycie wydawało
się przyjazne i wyraźnie zapraszało, by je pogłaskać. Wręcz
łasiło się. Kondzio zmrużył oczy.
- Nie na mnie te sztuczki, Misiek - wycedził.
Przez chwilę stał nieruchomo, po czym niespodziewanie poderwał
do góry deskę. Ku jego zdziwieniu nikt nie zaprotestował.
Kondzio z rozkoszą wpatrywał się w otwór muszli klozetowej.
- To jest to, czego mi było trzeba - wymruczał, rozpinając
rozporek. Zbilżył się do muszli. Nagłym ruchem przyklęknął,
po czym pieczołowicie ułożył instrument na brzegu muszli
klozetowej.
- Taaaaaakkkkkkk.... - jęknął i przymknął oczy.
Zapadła cisza, zakłócana jedynie delikatnym szmerem cieczy
płynącej po porcelanowej ściance. Cisza niepokojąca, cisza
narastająca, cisza, która kłuje w uszy gorzej, niż hałas
eskadry myśliwców F14 Tomcat startujących z lotniskowca.
Kondzio był zbyt zajęty wykonywaną czynnością, by zwrócić
uwagę na to, co dzieje się naprzeciwko niego. A coś się
działo. Klapa delikatnie poruszyła się raz i drugi. Przez
chwilę trwała w stanie równowagi...
W całym domu słychać było najpierw krótki, ostry skrzyp,
zakończony donośnym hukiem. Przez chwilę trwała cisza,
którą nagle przerwał rozedrgany ryk, wyraźnie oscylujący
gdzieś w granicach górnego C.
> Aby się od tego uchronić należy przytrzymywać deskę kolanem lub
> ręką, co nie wpływa pozytywnie na higieniczne i bezrozbryzgowe
> oddawanie moczu.
Khm, pragnąłbym Ci zwrócić uwagę, że jednakowoż druga ręka pozostaje
wolna.
> Natomiast dywanik pod kibelkiem... Jak się na niego wlezie, ma
> się wrażenie, że nadepnęło się na koci ogon. Jaką rodzi to
> reakcję, wiedzą wszyscy właściciele kotów.
Miauczy?
:grin:
[ Ta wiadomość została zmieniona przez: lefty dnia 2001-10-11 18:27 ]