Problem jak w temacie :
Nie moge przejść gry na NOBLE. WARLORD bez najmniejszego problemu przechodze- dowolna mapa, dowolny warunek wygranej (no, może ppoprzez CULTURE nie wygrałem nigdy, ale jakoś sie nie złożyło...). Ja wiem, że nie ma jednej uniwerslanej drogi itp itd, że na tym polega piekno CIV4, ale i tak muzsze zapytać: JAK WYGRAĆ NA NOBLE??
kompy mnie oszukują, atakują po 2- 3 nacje na raz, żeby nie było, nawet odpieram te ataki, ale ile można? Przeważnie scenariusz mojej rozgrywki wygląda tak (przy no technology traiding, PANGEA, SMALL):
Cytat: |
1. miejsce mam dobre, lub bardzo dobre, duzo młotków itp
2. buduje 2- 3 wojów, odkrywam mape i zdobywam złoto (100-200, nie więcej)
3. kompy na razie idą tak samo
4. okazuje sie że mój najbliższy sąsiad to: (do wyboru) MONTEZUMA, TOGUKAWA, ALEKSANDER, CEZAR
5. do powstania 2go miasta rozwój na 90- 100%- ile tylko sie da
6. komp ANI RAZU nie był na dłużej wyznawcą mojej religii, nawet jak go przekupie to zmienia po chwili
7. gdy państwo już w miare funkcjonuje, są pierwsze kopalnie, moge karczować lasy to próbuje budowac PIRAMIDY- jeśli mam kamień to w 90% przypadkach udaje sie (robie to w zasadzie nie dla CIVICS ale dla inżynierów)
8. od tego momentu zaczynają sie schody- komp żąda surowców albo zmiany religii, albo i to i to (na razie tylko 1 gracz)
9. buduje w układzie 1budynek: 1 wojownik, miasta graniczne po 3-4 najlepszych wojów jakich moge.
10 wojna #1- komp naciera armią większą niż ja mam (już mnie nie zaskakuje taka sytuacja ), a w miastach zostawia jeszcze więcej zbirów (Boże jak ja nie nawidze MONTEZUMY !)
11. co do rozwoju to jestem z reguły 2 albo 3- czyli w środku. teraz już wydaje max 60 -70%- zarabiam minimalnie, aby można było ulepszać wojsko.
12. wojnę #1 przewaznie "wygrywam" to znaczy nie trace miasta żadnego, a komp ew 1
13. kompy raptem przejmują 1, góra 2 religie, oczywiście żadna z nich nie jest moja
14. wojna # 2 (Boże jak ja nie nawidze MONTEZUMY 2!)- teraz idzie lepiej, wojska już są, on z reguły nie ma nowszych, więc przy pomocy balist itp zdobywam jego ważne miasto (ostatnio to była stolica!) a pod pozostałymi krąży ktoś żeby nie oszukiwał przy budowie wojów)
15. pokój z MONTEZUMĄ, 20 rund spokoju i raptem 2 lub 3 państwa mnie atakują (montek oczywiśćie też ). Generalnie to bym sie bronił gdyby nie fakt że u mnie najlepsze woje to np KNIGHT i mam ich załóżmy 15, a komp odwiedza mnei z CONAJMNIEJ KNIGHTAMI w liczby *2 moje, a że atakują w 3 to wpada więcej wojów niż ja urodziłem od początku gry
z reguły to taka wojna kończy rozgrywkę, albo zostaje mi 1 miasto i wtedy montek znowu bierze mnie na ilość.
|
Czy wy dajecie im np surowce gdy sie ich domagają?
Czy podpisujecie OPEN BORDERS zanim zasiedlicie okoliczny teren?
Czy przechodzicie na ich religie gdy sie tego domagają?
Czy bierzecie udział w wojnach które oni "PROWADZĄ" między sobą a faktycznie to żadko kiedy jakieś miasta tracą?
czy was też raptem biją na głowe rozwojem POMIMO że wasz rozwój to CONAJMNIEJ 60%?
Kim właściwie gracie na mapach SMALL?
Czy ustawiacie sobie sąsiadów na takich bez aggressive?
z gory dziekuje za jakieś rady inne niż link do poradnika Sulli (ja tam nic nei znalazłem ciekawego dla siebie